Jako, że rodzice byli zapracowani i nie bardzo miał kto ze mną zostawać codziennie , zostałem wydelegowany do żłobka, następnie przedszkola itd. Tam poznałem swoich pierwszych kolegów, którzy mieszkali w tym samym bloku , do którego się przenieśliśmy, bądź byli z tego samego osiedla.
Jak dziś pamiętam pierwszą skargę w zeszycie dotyczącą złego zachowania w przedszkolu. Rodzice nie byli zadowoleni i oczywiście nie obyło się bez sankcji... ale my tylko chcieliśmy odrobinę dłużej potarzać się w śniegu na spacerze klasowym!
Pierwszy prawdziwy kumpel
Wprowadził się piętro wyżej i był 2 lata ode mnie starszy. Na początku omijaliśmy się szerokim łukiem, on nie znał mnie, ja nie znałem go. Ale jak to dzieci- chłód nie trwał długo. Szybko znaleźliśmy wspólny język i zainteresowania. Spędzaliśmy wspólnie wszystkie wolne chwile, bez znaczenia, czy grając w piłkę, ganiając się po podwórku z resztą dzieciaków, czy po prostu przesiadując u mnie bądź u niego bawiąc się samochodzikami. Z biegiem czasu przychodziły nam do głowy różne coraz bardziej dziwne pomysły, które wprowadzaliśmy bez zastanowienia w życie.
Oboje lubiliśmy zabawy z ogniem, choć przestrzegano nas na każdym kroku, że ogień nie jest dla dzieci. Pod jego wycieraczką chowaliśmy zapałki, które udało nam się w jakiś sposób zdobyć, a następnie robiliśmy z nich jakiś pożytek - o ile tak to można nazwać. Któregoś razu podczas posiedzenia u niego w mieszkaniu, wpadliśmy na genialny plan. Złożyliśmy kilka samolotów z papieru i podpalając skrzydła, wyrzucaliśmy je przez okno. Zabawa była przednia do póki samolot nie spadł obok przechodzącej sąsiadki. Szybka skarga i rozpętało się piekło. Jego rodzice w wielkim gniewie wtargnęli do pokoju krzycząc na nas i zadając pytania, skąd mamy ogień. No cóż, kolega szybko zwalił winę na mnie, mówiąc , że to ja wziąłem zapałki z domu, ja kontrując oskarżenia mówiłem, że to jego... Ach te dzieci!
To oczywiście nas od siebie nie odepchnęło , nadal przysparzaliśmy mniejszych lub większych problemów dla naszych żywicieli i mieliśmy przy tym dobrą zabawę.
Pewnego razu zostaliśmy sami z jego siostrą w mieszkaniu . Siostra z racji tego, że była od nas starsza, zajmowała się swoimi sprawami, my zaś zaczęliśmy zabawę samochodzikami. Miał w mieszkaniu położone panele, więc żeleźniaki latały dosłownie wszędzie. W pewnym momencie wsadził do skarpetki jeden z samochodzików [do dziś nie wiem, po co] i po pewnym czasie o nim totalnie zapomniał, ja w sumie też. W końcu przypadkiem trafiłem go pędzącym samochodzikiem w kostkę, ten złapał się za nią jęcząc z bólu... po czym wpadł w histerię i głośny płacz. Przybiegła jego siostra , oszołomiona całą sytuacją. Kolega spanikował, bo coś mu się ruszało w skarpetce - był święcie przekonany, że przemieściła mu się kostka. Zdjęła mu skarpetkę by zobaczyć ten dramat i po chwili wybuchnęła potężnym śmiechem, bo zamiast latającej kostki, siedział tam mały samochodzik ;)
Rodzeństwo
Nie miałem zbyt genialnych relacji z braćmi, być może dlatego, że między mną a najstarszym było 11 lat różnicy, a między mną , a średnim 8. Oni trzymali się razem, zostawiając mnie- małego gówniarza - z boku. Najsłabszy kontakt miałem z najstarszym- częściej go nie było, niż był w domu. Średni natomiast lubił się ze mną "bawić" , co często sprowadzało się do mojego płaczu.
Udało mi się namówić go na zabawę w policjantów i złodziei, gdy byliśmy sami w domu. Zgodził się , więc podekscytowany dałem mu pierwszy lepszy pistolet i sam się w jeden zaopatrzyłem. Mieliśmy parę minut na przygotowanie się. Zawołał z ostatniego pokoju, żebym go szukał, więc szybko zacząłem biec w jego kierunku, totalnie nieświadomy tego co miało się za chwilę wydarzyć. Powiesił na futrynie drzwi kawałek sznurka na wysokości mojej szyi, a ja totalnie nie widząc tej pułapki wbiegłem w to i się przewróciłem. On szybko wybiegł z pokoju obok, obezwładnił mnie kompletnie, po czym zaciągnął do innego pomieszczenia i przywiązał mi ręce za głową do kaloryfera plastikowymi zipami. Wszystko ok, w końcu bawiliśmy się w policjantów i złodziei... ale on wyszedł sobie z mieszkania do kolegi, a ja tkwiłem tak przez najbliższe pół godziny.
Najlepsze ze wszystkiego były jednak interesy z tym samym bratem. Miał smykałkę do tego, poza tym potrafił kłamać patrząc w oczy, co sprawiało, że odbiorca totalnie pochłaniał jego słowa. Któregoś razu na basenie znalazłem złoty kolczyk dosyć sporych gabarytów. Jako, że nie wiele się wtedy myślało by ewentualnie oddać go ratownikom, zaniosłem go do domu i pochwaliłem się znaleziskiem. Brat szybko sprawdził próbę, by upewnić się czy to oby na pewno złoto, po czym zaproponował mi 10 złotych i jakąś trefną posrebrzaną bransoletkę. Oczywiście tak wszystko ubarwił, że bez pytania oddałem mu ten kolczyk. Wyszedłem na tym jak Zabłocki na mydle, jak się okazało nie pierwszy i nie ostatni raz.
Od zawsze miałem bujną wyobraźnię, która przysparzała mi wiele problemów. Brat oczywiście dobrze o tym wiedział i czasami to wykorzystywał. Gdy innym razem zostaliśmy sami w domu, zapytał, czy mam ochotę obejrzeć z nim film, ponieważ wypożyczył coś dobrego. Bez wahań się zgodziłem. Oczywiście to był horror. I to nie byle jaki , bo o żywych trupach, które wyjadały mózgi. Jak tylko film się skończył, zaczął udawać zoombie powtarzając w kółko "móżdżek" i z wyciągniętymi rękoma szedł w moją stronę. Możecie sobie wyobrazić jaka była moja reakcja - 6 letniego chłopca.
Ale i ja potrafiłem się mścić na nim swoimi sposobami. Gdy wracałem z piaskownicy i w butach miałem przynajmniej pół kilograma piachu, po kryjomu przesypywałem wszystko do jego obuwia , coby miał niespodziankę rano wychodząc do szkoły ;)
Na szczęście czas zatarł granice między różnicą naszego wieku i nie wymieniłbym braci na żadnych innych, choć w tamtych czasach mógłbym mieć do tego obiekcje.
Jarzębina nabojami do pukawek
Któryś z dzieciaków na osiedlu pochwalił się swoją nową bronią, którą była tzw. pukawka. Składała się z balona i gwintu od butelki plastikowej. Niebezpieczne narzędzie w rękach "zielonych dzieci" , ale przecież kręciło nas wszystko, co jest niebezpieczne.
Na początku strzelaliśmy kamieniami, ale widząc jakie szkody możemy wyrządzić , zmieniliśmy amunicje na jarzębinę. W okolicy naszego osiedla można było znaleźć dorodne drzewa. Wszystkie oczywiście były oblegane przez dzieciaki zbierające materiał do kartonów, po czym były transportowane na balkony każdego z nas. Wojny jakie toczyły się za pomocą pukawek bez wątpienia były epickie, ale i bardzo niebezpieczne. Często zdarzało się, że o mały włos ktoś nie stracił oka. Nieciekawą sytuację mieli również robotnicy, którzy tynkowali bloki jeden z drugim. Stali się w pewnym momencie naszym głównym celem, a gdy zaczynali nas gonić, było jeszcze więcej frajdy.
Przyjemnie wspominam lata młodości z tej 2 części mojej małej historii. Wieczne bieganie po osiedlu, wołanie na cały regulator do rodziców, by rzucili z okna coś do picia, obijanie samochodów piłką, wyjadanie jabłek z ogródków, zabawy petardami czy granie w karty na klatkach schodowych na zawsze wpisały się w moim sercu i dały nie jedną lekcję życia i pokory.
W końcu przyszedł czas na przeprowadzkę na wieś, gdzie rodzice spełnili swoje małe marzenie w postaci wybudowania własnego domku. Tak w wielkim skrócie zakończył się drugi etap mojego życia.
Fajnie się czyta :)
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
@grecki-bazar-ewy A dziękuję :) Miło mi bardzo !
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
:) Czekam na kolejny odcinek :)
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Mimo, iż tego tekstu trochę jest to i tak przeczytałem z zaciekawieniem do końca. Pamiętam też miałem niezłe historie z dzieciństwa :) Pozdrawiam
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
@danielzygmunt Miło mi :) Może warto byłoby spróbować je opisać któregoś razu? :)
Pozdrawiam!
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Bardzo dobrze piszesz, tak lekko. Przez to przyjemnie się to czyta :) Współczesne dzieciaki chyba nie zrozumiałyby fenomenu takiego "normalnego" dzieciństwa. A swoim tekstem wywołałeś u mnie fajne wspomnienia :)
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Bardzo podbudowujące słowa, dziękuję :)
Co do dzieciaków - przeraża mnie współczesne wychowanie momentami, nie mówię, że każdy jeden przypadek, ale wciąż jest ich tak wiele...
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Teraz sporo dzieciaków chyba jest wychowywanych przez komputer, telewizję i smartfony...
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit