Jura Krakowsko-Częstochowska - dzień 3steemCreated with Sketch.

in busy •  7 years ago  (edited)

Z Bobolic do Podzamcza - dzień 3

1.jpg

Rano o dziwo za oknem cisza,ale złudne to wrażenie - po wyjściu na dwór okazało się że w powietrzu unosi się jakaś delikatna mgiełka deszczu. Szlag by trafił - postanowiliśmy z Pieterem na przekór ubrać krótkie spodenki i wprost żądać od aury natychmiastowej poprawy :) Chytry plan zadziałał bo około 11 wyszło już całkiem ładne słoneczko.

2.jpg

Poranna toaleta rowerów tym razem trwała dłużej i wymagała do pomocy szlaucha z wodą po sobotniej walce z błotem, piachem i wodą. Prysznic przyniósł szybkie efekty i po nasmarowaniu łańcuchów byliśmy gotowi do drogi. Zaczęliśmy od dokładnego obejrzenia jeszcze raz zamku w Bobolicach bo wczorajszym wieczorem dokonaliśmy tylko szybkich oględzin czując nadciągającą nawałnicę :) Zamek mi się podobał , podobno budzi jednak duże kontrowersje ze względu na to w jaki sposób został odrestaurowany. Występuje tez jako Wawel w "Koronie Królów" :) Co ci scenarzyści to ja nie wiem....

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_w_Bobolicach

Dzisiejszy plan był już mocno zweryfikowany trudnością dnia poprzedniego więc dzisiaj nie wchodziły nam w grę jakieś specjalnie duże odległości. Potrafimy przejechać z bagażami po płaskim terenie od 50 do 200km dziennie ale Jura konkretnie nas zmechaciła i zaskoczyła nasze nogi ciągłymi wzniesieniami :). Chcieliśmy po prostu pojechać czerwonym szlakiem i styrać się jak małe osiołki :) Prosty i fajny plan - niestety nie wszyscy podzielali mój entuzjazm co do styrania się i Andrzej z Marysią wkrótce pomknęli asfaltami w kierunku Podzamcza a offroadowcy zakopali się w lesie po same osie i cierpliwie pieli się pod kolejne górki w lasach :)

3.JPG

Wkrótce dotarliśmy do kolejnego zamku - tym razem w miejscowości Morsko. Jeden z najwyżej położonych na solidnie zalesionym wzgórzu przez co niewidoczny w czasie dojazdu okazał się też jednym z ciekawszych. Szkoda że w żaden sposób nie udostępniony do zwiedzania. Po solidnych oględzinach ruszamy dalej i zaciekawia nas sklep w którego ścianę wmurowane są kamienie z odciśniętymi muszlami i paprociami :) Takie rzeczy tylko na Jurze :)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_w_Morsku

4.JPG

5.JPG

Na około 15 kilometrze Wojtek zwrócił naszą uwagę na dziwną skałę z dziurką po lewej stronie drogi. Wyglądała na tyle ciekawie że od razu pojechaliśmy ją sobie obejrzeć dokładnie. Skała ta to Okiennik Wielki. Nie obyło się bez wspinania z rowerami ponieważ na Jurze na dole nie znajduje się nigdy nic ciekawego - wszystkie ciekawostki umiejscowione są bardzo wysoko :)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Okiennik_Wielki

7.JPG

Ruszamy dalej tym razem po kompletnych bezdrożach gdyż kierownika porwał melanż leśnego zjazdu i nagle okazało się że i czerwony szlak pieszy jest dla nas za wąski a my wylądowaliśmy w kompletnej Kambodży :) Drogą bez drogi po zwiedzeniu liściastego lasu odnajdujemy zagubiony szlak i przepięknym jarem wyskakujemy w okolicach dość sławnej wspinaczkowej miejscowości.

6.JPG

Tutaj postanawiam walnąć sobie Jurajskie Jasne Pełne - co niestety powoduje uśmiech politowania wśród miejscowych :) Oczywiście mają rację - to sik podobny do naszego Grudziądzkiego które piją tylko przyjezdni :) Trzeba zawsze słuchać miejscowych w doborze lokalnych trunków :)

8.JPG

Dalej prowadzi nas czerwony szlak rowerowy który jednak w wielu miejscach przeplata się ze szlakiem pieszym czerwonym. Dzięki temu nagle wskakujemy na drogę która okazuje się nie być drogą tylko czymś na kształt wyschłego koryta rzeki z mocno piaskowym dnem zapełniającym się woda w porze deszczowej :) My na porę deszczową jeszcze nie trafiliśmy ale tego ciągnięcia rowerów kilka kilometrów pod górkę po piasku to długo nie wyrzucę z pamięci :) Zapomnijcie o wszelkich piaskach w jakich przyszło wam kiedykolwiek utknąć - tutaj było tego 3 razy więcej,3 razy dalej i 3 razy trudniej :) Nie dość złego - akurat w tym momencie po tej zacnej autobanie postanowił przejechać tabun quadowców mieląc piaseczek jak ciągnik orzący ugór :) Morale nieco opadły ale nie można się poddawać tylko przeć przed siebie...

9.JPG

10.JPG

Zziajani i ledwo żywi wypadamy z lasu w Podzamczu i szukamy Andrzeja z Marysia którzy spokojnie konsumują sobie obiadek w knajpie pod zamkiem :) Najechane dzisiaj potężne 34km po pięknych ale piekielnie trudnych szlakach :) Żegnamy się tutaj z miłośnikami asfaltów którzy muszą już wracać do domów. Nam należy się odpoczynek więc postanawiamy zapaść tutaj do dnia następnego żeby zregenerować postrzępione z wysiłku mięśnie. Na szczęście przemiła pani u której mieliśmy nocować wczoraj nie chowa urazy i po kilkunastu minutach i zwiedzeniu zamku w Ogrodzieńcu możemy już spokojnie cieszyć się prysznicem słuchając szumiącego za oknami deszczu :)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_Ogrodzieniec

12.JPG

13.JPG

14.JPG

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Piękna wycieczka.

I "Wawel" zaliczony. :)

Jura dała nam popalić w ten dzień :) Mięśnie paliły ogniem ale czego się nie robi żeby zobaczyć coś fajnego :)

Magiczne miejsca. Kiedy miałem kilkanaście lat bywałem w tamtych rejonach, Mirów i Bobolice były totalnie zrujnowane i w żaden sposób niezabezpieczone wzdych miało to swój klimat

Dzisiaj Bobolice płatne a Mirów zamknięty że nie wejdziesz na teren samego zamku :( Ale i tak robi to wszystko wrażenie. W porównaniu do naszych zamków w kujawsko-pomorskim to Jura to całkiem inne klimaty - takie wiedźmińskie :)