one point six billion inches - czyli weekend na mojej filipińskiej wyspie.

in edgeofthesand •  8 years ago  (edited)

Siemanko,

weekend. klasycznie spokojny czas. weekend. cóż z nim zrobić?

przede wszystkim w ten weekend wylogowałem się z facebooka i instagrama. stwierdziłem, że mimo, iż mój czas jest wysoce nieograniczony, i tak zbyt wiele go poświęcam na przeglądanie cudzego życia, podczas gdy nie wnosi to nic do mojego. zatem, wylogowałem się. jestem wylogowany. dobrze mi z tym!

pomalowałem płot. (zdjęcie poniżej). pomalowałem płot i wziąłem książkę, moją ukochaną książkę. jest to jedna z tych pozycji wysoko niedoceniana przez ludzi: 'MAŁY KSIĄŻĘ'. uważam, że jest to jedna z najmądrzejszych książek. przeczytałem ją w 9 językach, w różnych sytuacjach życiowych, na różnych zakrętach, przy różnych ludziach. była to nasza szkolna lektura, lecz wtedy, w podstawówce cieszyliśmy się na nią tylko z jednego powodu - jest krótka. przez co niedoceniona. przeczytałem i wyrzuciłem z pamięci...

książka ta odegrała w moim życiu zaskakująco dużą rolę, gdyż za każdym razem jej przekaz odczytywałem na inny sposób. nie będę rozwodził się na ten temat, po prostu zachęcę was byście raz jeszcze po nią sięgnęli i na spokojnie przeczytali.

dzisiejszym motywem przewodnim będzie asteroida małego księcia 'B612' - jak mówi mój tatuaż na ramieniu. uznałem to za mój eden, miejsce, którego w szerszej perspektywie nie doceniałem, a czasami wręcz ignorowałem - DOM. dopiero tutaj, gdy domu i rodziny brakuje mi codziennie, zaczynam rozumieć, jak ogromne znaczenia ma rodzina.

żyjcie swoim życiem, biegajcie za marzeniami, skaczcie ze spadochronu fantazji, pływajcie w morzu myśli, ale zawsze miejcie na uwadze B612...

Maly-Ksiaze.jpg

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

One point SEX? :)

Trochę ci się formatowanie rozjechało i zapomniałeś o wielkich literach :)

A co do życia bez Facebooka - ja już tam prawie nie zaglądam.

hahahaha. rzeczywiście- pisanie z telefonu nie należy do najłatwiejszych. a co do wielkich liter, to podczas mjich zajęć na UCL z kreatywnego pisania mówiono nam, że czasami warto poszaleć.