Recenzja 5 partu “Lupin III”

in engrave •  5 years ago 

Archiwalny tekst. Jeśli jutro przycisnę temat, to najpóźniej do wtorku dam tekst o 1 i 2 części "Terminatora". Zyczę udanego weekendu, bez kaca jutro. Pozdrawiam :)!

Niecodziennie trafiam na tak doskonałą pozycję. Poprzez "doskonałą" rozumiem takie z przedziału 9-10/10, czyli w moim przypadku: "Hunter x Hunter (2011)", trzecią serię "Jojo's Bizzare Adventure", "Space Brothers" , "Nana", "Fullmetal Alchemist: Brotherhood", "Legend of Galactic Heroes", "Mushishi", "RahXephon", czy niedawno temu recenzowany przeze spin-off o Mine Fujiko. Po obejrzeniu 5-tego partu "Lupin III" mogę powiedzieć, że trafił on do panteonu 10 najlepszych bajek, jakie widziałem w swoim życiu. Gdybym miał podać wszystkie przykłady zajebistości tej serii, to tekst byłby za długi, więc ograniczę się do tych najbardziej widocznych.

Czy trzeba znać cokolwiek związanego z tą marką, by cieszyć się anime? Nie. Co prawda obejrzałem przed seansem "Mine Fujiko to Iu Onna", ale gdybym go nie znał, to niewiele bym stracił. Wystarczy pobieżna wiedza z filmików na YT, czy ogólna znajomość memów dla fanów chińskich bajek. Historia jest niezależna od poprzednich partów, ma swój początek i spójne zakończenie. Zdarzają się drobne odniesienia do paru wcześniejszych wątków, ale zostały poprowadzone tak naturalnie, że nie miałem problemu z ich właściwym zrozumieniem. Zaraz po wstępie dostajemy opening, który jest istnym dziełem sztuki. Twórcy prezentują nam "Lupina w pigułce" - przedstawienie postaci i różne, abstrakcyjne sytuacje z ich udziałem. Ba, są nawet piersi Mine Fujiko! Generalnie sztosik, wyjątkowy kunszt wykonania, jak w przywołanym tu "Jojo's Bizzare Adventure", czy "Mine Fujiko to lu Onna" - elita wśród widzianych przeze mnie wstępniaków. Gdy intro się kończy, dostajemy świetny jingel w tle tytułu odcinka, który przywodzi na myśl bajki z Polonii 1.

Wspominałem o postaciach, tak więc te zostały perfekcyjnie napisane. Interakcje między nimi stanowią wręcz wzór dla większości bajek, jakie widziałem. Prawdę powiedziawszy, to chyba w żadnej bajce nie widziałem by ten aspekt został zrobiony równie udanie. Ich gierki słowne, wzajemne dogryzanie sobie, czy nawet zwykłe rozmowy o pierdołach stanowią przyjemność samą w sobie. Mógłbym oglądać odcinki, w których oni po prostu siedzą i gadają o byle czym. Naprawdę, nawet nie musi być scen akcji (poza paleniem szlugaresów, piciem alkoholu, czy śmieszkowania ze wszystkiego)- niech po prostu ze sobą gadają przez 20 minut. Bohaterowie zachowują się na pozór nieporadnie, może czasem głupkowato, lecz to jedynie przykrywka dla ich skomplikowanych i niejednoznacznych osobowości. Mało tego! Są oni pisani bardzo konsekwentnie, a ich zachowania są w pełni uzasadnione i przedstawione w niezwykle naturalny sposób. Nie ma co się dziwić, studio miało niemal 50 lat na dopracowanie ich relacji do perfekcji.

Żeby Was bardziej zachęcić - Lupin nie odstępuje sprytem i egoizmem największym bad-assom typu Kaiji, Light, Lelouch... Choć nie, przepraszam, to nie ta liga, powinienem był porównać go do Akagiego z mangi o tym samym tytule. Jednocześnie jest niesamowicie pogodny i rzadko kiedy uśmiech schodzi z jego małpiej twarzy. Jego najbliższy przyjaciel to Jigen Daisuke - wyjątkowo elegancki i klasyczny strzelec wyborowy. Posługuje się każdą broni palmą niczym bardzo doświadczony wirtuoz swoimi instrumentami. Trzecim członkiem tego zabawnego kwartetu stanowi Goemon Ishikawa, przedstawiciel XIII pokolenia samurajów. Posługuje się mieczem niczym doświadczony Shinigami z “Bleacha”, czy innego bitewaniaka, w którym broń biała pełni istotną rolę. W tym zespole jest tylko jedna kobieta, ale za to jaka. Powiem krótko - nadal jest moją Królową wśród żeńskich bohaterek anime. Mine wprost ocieka seksem i kokietuje niemal każdym ruchem swojego ciała. Nowością w tym domu wariatów jest Ami, która znakomicie ulokowała się w tej serii i stała się pełnoprawnym członkiem “załogi”. Dziewczyna wyraża swoje uczucia w niezwykle uroczy sposób, darząc Lupina platoniczną miłością, zaś jego kochankę postrzega jako swoją rywalkę. Warto wspomnieć, że każdy z bohaterów dostał przynajmniej jeden odcinek, w którym jego wątek był tym wiodącym. Doskwierał mi wyłącznie niedomiar inspektora Zenigaty, który chyba jako jedyny miał zauważalnie mniej czasu antenowego na tle reszty. Dostał co prawda świetny, solowy epizod, ale dało się odczuć, że jego rola jest mniej istotna niż innych bohaterów.

Wspominałem o "Jojo's Bizzare Adventure" - piąta część Lupina jest równie absurdalna, nieprzewidywalna i abstrakcyjna. Co więcej, w przeciwieństwie do Jojo, porusza ona poważne wątki, których nie powstydziłyby się najlepsze serie anime. Jednocześnie nie są one męczące i oglądało się je dość lekko, relaksująco wręcz. Narracja kojarzyła mi się trochę ze "Space Brothers" - przedstawia poważne rzeczy w możliwie jak najlżejszy sposób. "Lupin III" doskonale pokazał, jak można wykorzystać wątek kryptowalut i jak z nich korzystać. Mało tego - chyba jeszcze w żadnym serialu, bajce, czymkolwiek nie widziałem tak pomysłowego użycia możliwości, jakie daje internet (i tu daruję sobie podawanie przykładów - to jest zbyt dobre, by o tym pisać). Od czasu obejrzenia pierwszego sezonu "True Detective" od HBO nie słyszałem tylu zajebiście trafnych i genialnych spostrzeżeń, które po mistrzowsku tłumaczyły pewne rzeczy. Nie przesadzę, gdy powiem, że od strony psychologicznej, to poziom bajek ś.p Satoshiego Kona i podobnie jak "Perfect Blue", czy "Paranoia Agent", tak ten "Lupin III" utwierdził moje poglądy w paru sprawach dotyczących relacji damo-męskich, czy ogólnego postrzegania relacji-międzyludzkich.

Jeśli chodzi o stronę techniczną, jak i muzykę, to są one perfekcyjne niczym ciało i głos Mine Fujiko. Cała bajka została narysowana bez skazy. Nie dostrzegłem w niej odtwórczości, a animatorzy i rysownicy raz za razem zaskakiwali mnie swoją kreatywnością. Dało się dostrzec czystą, autorską robotę bez inspirowania się czymkolwiek, jak to bywa w wielu anime. Ruchy postaci są dość unikalne i rzadko kiedy kojarzyły mi się z czymś, co bym już widział (choć są wyjątki, jak np. odcinek, który jest pojedynkiem snajperskim, jak jeden z epizodów serialowego GitS'a) Nie raz pauzowałem odcinek, by móc obserwować przepiękne i dopracowane scenerie Hiszpanii, Francji czy innych lokacjach w których przebywał Lupin wraz ze swoją wesołą kompanią. Miałem lekkie obawy wobec scen akcji (w końcu to komedia, a tam takie sceny często są równie zabawne), ale dość szybko się ich pozbyłem. Walki i rozmaite potyczki są dynamiczne, i nieco fantastyczne (w ogóle w świecie “Lupina” jest trochę magii i mistycyzmu), jakby to były początki "Hunter x Hunter", gdy nadnaturalne umiejętności bohaterów jeszcze nie były tak rozwinięte. Jednakże były one na tyle subtelnie przedstawione, że kompletnie mi nie przeszkadzały, a wręcz stanowiły wartość dodaną.

Jeśli chodzi o ścieżkę dźwiękową, to ta również jest doskonała. Yuji Ohno doskonale dopasował muzykę do klimatu bajki. Już od pierwszego odcinka można wyczuć, że autor starał się stworzyć OST, który odrazu przywodzi na myśl dźwięki kojarzące się z Francją. Nie dość, że przyjemnie się go słucha, to jest znakomicie dostosowany do akcji, którą widzimy na ekranie. Jednym słowem - muzyka ma tyle samo wad, co inne aspekty tego anime. Okrągłe zero.
Nie chcąc się powtarzać, więc powiem tylko tyle - już się nie mogę doczekać aż obejrzę resztą przygód gangu Lupina. Intro 4-tego sezonu jest chyba nawet jeszcze lepsze niż to z 5-tego, więc spodziewam się podobnego poziomu.


Pierwotnie opublikowano na Zwykły chłopak piszący o popkulturze, polityce, anime, serialach, ksiażkach i wszystkim innym, co go zainteresuje.. Blog na Steem napędzany przez dBlog.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!