Recenzja “Lupin the Third: Mine Fujiko to Iu Onna”

in engrave •  5 years ago 

Potraktujcie to jako tymczasowy suplement tekstu o anime, które warto obejrzeć, nawet jak sie ich nie lubi. Obejrzyjcie sam opening, to małe dzieło sztuki. A po nim zapraszam do dalszej części, życzę miłej nocy :). https://drive.google.com/file/d/0B4bbindQFxjvc2RtRTNMVzFpcFk/view

Średnio raz na rok lub najrzadziej raz na 3 lata, natrafiam na anime, które totalnie mnie onieśmiela i nieco modyfikuje moje postrzeganie na wybitne anime. W przypadku "Lupin the Third: Mine Fujiko to Iu" już od pierwszych minut wiedziałem, że mam do czynienia z niezwykłą kreskówką. Dojrzałe podejście do nagości i erotyki, poważne traktowanie widza, stylizowana i prześliczna kreska, niepowtarzalny klimat... A to tylko te najbardziej rzucające się w oczy zalety. Nigdy nie byłem fanem "Lupina", ale znam tę markę od dzieciństwa i to jeszcze z czasów zanim pojawił się w Polsce szerokopasmowy internet. Parę miesięcy temu mojemu kumplowi Karolowi w końcu udało się mnie przymusić do seansu i jestem mu za to niezwykle wdzięczny.

Fabuła kręci się wokół tajemniczej, kobiecej femme fatale znanej jako Mine Fujiko. Nikt nic o niej nie wie, jest to człowiek kompletnie nieistniejący dla systemu. Jak na kogoś, kto rzekomo nie istnieje, tajemnicza kobieta jest świetną złodziejką, zmysłową kusicielką i kieruje się głównie swoim interesem. Jednocześnie nie pozwala emocjom wziąć góry nad rozumem i jest niemal pozbawiona skrupułów. Co nie oznacza, że jest bez serca - nie skrzywdzi np. niewinnych postronnych i ich bezpieczeństwo stanowi dla niej najwyższy priorytet. Nie ma co wspominać o walorach fizycznych, bo mój warsztat jest zbyt słaby, aby oddać jej zniewalające piękno. Mine Fujiko wręcz dystansuje zdecydowaną większość lubianych przeze mnie bohaterek z M&A. Nie tylko pod względem wyglądu, ale przede wszystkim bogatej i niebanalnej osobowości. Jej aktorka głosowa trzyma równie wysoki poziom. Solidnie operuje głosem w różnych rolach, a tych ma nie mało, jak przystało na świetną złodziejkę. Podczas flirtu, czy innych "sposobów okazywania uczucia" jest po prostu perfekcyjna i nie wyobrażam sobie innej seiyu w jej roli. Akty miłosne z jej udziałem, to po prostu uczta dla oka i ucha, Mine wie jak oddziaływać na męskie zmysły, wie kiedy musi udawać niezdarną dziewuszkę, a kiedy trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, czy gdzie trzeba dotknąć kobietę, czy mężczyznę, by wzbudzić w nich pożądanie. Rysunki aktów są mocno sugestywne, animacja jest wzorcowa, a całości dopełnia cudowny żeński głos. Dotychczas najwyżej ceniłem "Mawaru Penguindrum", jeśli chodzi o tego typu sceny, lecz w trakcie oglądania zmieniłem zdanie. To nie ten poziom. Tam tych scen było za mało i miały bardziej symboliczny wymiar.

Resztę bohaterów możecie kojarzyć z różnych memów, czy przeróbek na YT. Poza Lupinem, który ma najwięcej czasu antenowego, pełnią role barwnych i charakterystycznych postaci pobocznych, dodatków do dania głównego jakim jest tytułowa bohaterka. Nie za bardzo polubiłem inspektora Zenigatę i Goemona. Mieli co prawda kilka efektownych (akcja Goemona z samolotem to czyste złoto!), czy "dorosłych" scen, nie należą do grona moich ulubionych postaci, szczególnie samuraj. Inaczej jest z Jigenem Daisuke, tego gościa uwielbiam. Nie tylko ma świetny design (prosty, a zarazem zapadający w pamięci), ale również skutecznie posługuje się swoją bronią, co można zaobserwować w kilku naprawdę efektownych akcjach.

Jeśli chodzi o Lupina, to mam wobec niego mieszane uczucia. Mimowolnie kojarzy mi się z postaciami z bajek mojego dzieciństwa... I to z tymi, których nigdy nie lubiłem (głupkowate, zawsze wychodzące cało ze wszystkich opresji), jak również najczęściej z nim mamy sceny typu - banda oprychów wystrzeliwuje magazynki karabinów, a żaden pocisk nie trafia celu, czy też permanentny plot-shield na wszystko. Początkowo myślałem, że to miało być takie nawiązanie do starych anime, ale Karol wyciągnął mnie z tego błędnego przekonania - taka jego francuska krew, wie że może sobie pozwolić na “darcie łacha”, bo jest absolutnie pewny swoich umiejętności. Nie przeszkadzało mi to szczególnie mocno, choć momentami odczuwałem lekki dysonans poznawczy i prawdopodobnie narzekałbym, gdyby cała reszta nie była tak doskonała. Z drugiej strony Lupin nie jest takim "ugrzecznionym głupkiem", jakiego możemy kojarzyć z różnych memów. Nie waha się dotykać Mine Fujiko po miejscach intymnych, działając w myśl zasady "profesjonalistom nie przeszkadzają takie rzeczy w grze o dużą stawkę".

Kontynuując drugi akapit, twórcy zrobili produkt najwyższej klasy. Przedstawili rozmaite motywy erotyczne z wyjątkowym kunsztem i smakiem. Sceny są nie raz odważne, a umiejętna reżyseria oraz budowanie nastroju za pomocą dźwięku i obrazu tylko podkreślają ich klimat. Jednym zdaniem - jeśli szukacie dobrego, animowanego erotyka, to anime o Mine Fujiko jest dobrym wyborem. Stylizowana kreska świetnie się uzupełnia z jazzowymi utworami, tworząc fajny klimat minionych czasów. Chyba przy żadnym anime nie robiłem tak często pauzy, byle by tylko zrobić print-screena z przepięknie narysowanej klatki. Podsumowując jednym zdaniem - to jedno z najlepszych anime, jakie kiedykolwiek widziałem. Gorąco polecam każdemu, to jedna z najlepszych bajek, jakie widziałem. Daję 10/10 i mam nadzieję, że Wam spodoba się tak samo.


Pierwotnie opublikowano na Zwykły chłopak piszący o popkulturze, polityce, anime, serialach, ksiażkach i wszystkim innym, co go zainteresuje.. Blog na Steem napędzany przez dBlog.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!