Żyjemy w społeczeństwie napędzanym karierą, a wiele ludzi chętnie bierze udział w wyścigu szczurów, stale porównując się do innych. Prawda jest taka, że musimy spróbować odkryć, jakimi darami i talentami obdarzył nas Bóg i znaleźć swoją własną drogę, nawet jeśli nie będzie ona usłana różami.
Ostatnio dużo myślałam o tym, czy moje życie jest takie, jak tego oczekiwałam i jak inni mogą go postrzegać. Mam 30 lat i mogę tylko mówić o moich doświadczeniach i przekonaniach. Może kiedyś zmienię niektóre poglądy, ale najważniejsze jest dla mnie to, aby każde zadanie, które stoi przede mną wykonywać najlepiej jak potrafię! W czasie trudnych chwil siłę dała mi wiara, że Bóg mnie ochrania i ma rozwiązanie dla każdej nawet najcięższej sytuacji.
Dorastałam w małej wiosce w Polsce, gdzie byłam otoczona przez wielką kochającą społeczność. Zostałam wychowana w rodzinie, gdzie edukacja była bardzo ważna, moja mama była nauczycielką i odkąd pamiętam, to kończyła dodatkowe studia i uczestniczyła w dodatkowych kursach. Powiedziała mi, że jej marzeniem zawsze było zostać nauczycielem i czułam, że podobne oczekiwania ma wobec mnie, ponieważ mamy podobne temperamenty. Planowałyśmy razem moją edukację, analizowałyśmy różne rozwiązania, które pozwoliłyby mi osiągnąć jak najlepsze wyniki, wszystko było takie przytłaczające. Wiedziałam, że od tego zależy moja przyszłość i nie chciałam wybrać czegoś, co nie sprawiałoby mi radości. Dowiedziałam się, że w czasie ferii jedno z większych miast prowadzi Targi Edukacyjne, gdzie wszystkie uniwersytety prezentują swoje kursy. Pojechałam z kilkoma przyjaciółmi, aby to sprawdzić, ku mojemu zaskoczeniu wróciłam do domu jeszcze bardziej zdezorientowana! Wzięłam olbrzymią torbę ulotek i zaczęłam je przeglądać. Gdy już prawie kończyłam, znalazłam folder biura oferującego pracę i naukę w Australii.
Następnego dnia umówiłyśmy się na spotkanie z agentką i dowiedziałam się, że nie mam wystarczająco dużo pieniędzy na lot, a co dopiero na opłacenie szkoły, wyglądało na to, że nigdy nie będę mogła polecieć. Miałam wtedy zaledwie 18 lat, kończyłam właśnie liceum i nie miałam jeszcze pracy ani realnego dochodu. Rodzice i dziadkowie zaoferowali mi pomoc, zapłacili za mój przelot, szkołę i ponieśli wszystkie koszty związane z ubieganiem się o wizę, a drugi dziadek dał mi $1000 na początek. Byłam podekscytowana, ale nie przygotowana na to, co mnie później czekało. Nie miałam pojęcia, jak bardzo zmieni się moje życie z chwilą, gdy wsiadałam do samolotu. Wybrałam kraj, w którym mówi sie po angielsku, a ja zdawałam rozszerzoną maturę z niemieckiego , więc moje umiejętności językowe niebyły najlepsze.
W sierpniu 2005 roku wylądowalam w Melbourne, gdzie na lotnisku czekał na mnie polski agent, który zorganizował dla mnie szkołę oraz mieszkanie w domu, który należał do Egipcjanina. Dobrą wiadomością było to, że mieszkała tam już pewna para z Polski. Do dziś jestem im niezmiernie wdzięczna za to, że pomogli mi nauczyć się wszystkiego, czego potrzebowałam, aby zacząć funkcjonować w tym obcym dla mnie kraju. A nie było łatwo!! Mieszkałam około 45 minut jazdy tramwajem od centrum Melbourne, gdzie znajdowała sie moja szkoła, a wsiadanie do właściwego tramwaju też nie jest takie oczywiste, gdy pochodzi się z kraju, gdzie obowiązuje prawostronny ruch. Ponieważ nie mieliśmy internetu w domu, zapisałam sie do lokalnej biblioteki, chciałam utrzymywać kontakty z rodziną w Polsce. Wiedziałam, że będą mnie wspierać bez względu na to, co się stanie, a moja mama powiedziała, że jeśli coś pójdzie źle, to pieniądze na bilet powrotny zawsze się znajdą, ale byłam zdeterminowana, aby udowodnić, że poradzę sobie sama.
Kiedy przyjechałam, musiałam opłacic pokój za miesiąc z góry, co kosztowało $400, ponadto kupić bilet na tramwaj: $100 (za miesiąc) i potrzebowałam kartę do telefonu, aby zacząć szukać pracy($ 50). Pomyślałam, że resztę pieniędzy będę w stanie zatrzymać na później, ale wkrótce dowiedziałam się, że muszę kupić książki na kurs języka angielskiego. Pieniądze z domu się kończyły, więc poprosiłam mojego agenta, aby pomógł mi zdobyć pierwszą pracę, żeby już zdobywać jakieś doświadczenie, bez którego nie ma co marzyć o lepszym zajęciu. On zorganizował dla mnie pracę w restauracji , gdzie miałam polerować sztućce i kieliszki. Szczerze mówiąc, na tym etapie to była jedyna rzecz, która dała mi nadzieję, nie miałam przyjaciół, a nieliczni ludzie, których znałam, dawali mi rady, ale nikt nie zaoferował żadnej prawdziwej pomocy.
Ta praca była zlokalizowana 1,5 godziny jazdy tramwajem od mojego domu, a swoje obowiązki kończyłam około 12 w nocy. Pewnego razu odjechał mi ostatni tramwaj i musiałam wracać piechotą do domu, ponieważ nie miałam pieniędzy na taksówkę, zajęło mi to 3 godziny w czarnych butach na obcasach. Kiedy zmęczona dotarłam do domu, miałam odciski, ale byłam zadowolona, że jestem bezpieczna. Nie mówiłam mojej mamie, co stało sie tamtej nocy, obawiałam się, że powie, abym spakowała swoją walizkę i wracała do domu. Praca , którą dostałam, dała mi dostateczny dochód, aby zapłacić następny miesiąc czynszu, bilet tramwajowy i „skromne” wyżywienie. Obliczyłam, że mogę tylko sobie pozwolić na jedzenie jednej bułki dziennie do czasu, aż znajdę dodatkową pracę. Podczas przerw w szkole, chowałam się, żeby inni nie widzieli, że nie mam nic do jedzenia.
Po kilku miesiącach para, która ze mną mieszkała, wyprowadziła się, a na ich miejsce miał wprowadzić się chłopak z Polski. Byłam bardzo podekscytowana zmianą, ale także obawiałam się, jakie bedą nasze kontakty. Wkrótce przekonałam się, że był bardzo dobrym towarzyszem mojej niedoli, ponieważ oboje przechodziliśmy przez podobne doświadczenia. W tym czasie udało mi sie dostać dodatkową pracę w jednym z centrów handlowych na stoisku z kanapkami, było mi bardzo trudno ze względu na język i brak doświadczenia, ale mogłam zabierać trochę jedzenia do domu i mieć dodatkowe dochody. Postanowiłam też zmienić swój kurs, wybrałam cukiernictwo, pomyślałam , że zdobyta tam wiedza i umiejętności będą pomocne, niezależnie od tego, co będę w przyszłości robić.
Muszę przynać, że na początku znów nie było łatwo, kolejna zmiana, a mój angielski ciągle jeszcze pozostawiał wiele do życzenia. W międzyczasie musiałam zrezygnować z pracy wieczorami ze względu na zajęcia w szkole, a jednocześnie zostałam zwolniona ze sklepu z kanapkami, moja szefowa powiedziała, że moje umiejętności nie były wystarczająco dobre, zaczęłem szukać czegoś innego, ale nie miałam szczęścia. Zaczęły się dla mnie naprawdę bardzo trudne dni, nie wiedziałam, co mam dalej robić. W szkole kazano nam kupić nowy strój do pracy w kuchni oraz zestaw noży, wszystko razem kosztowało około 300 dolarów. Szukałam jakiejkolwiek pracy, niestety bez skutku, wszędzie pytano o doświadczenie, którego nie miałam. Bóg jednak mnie wysłuchał, niedługo potem otrzymałam telefon, aby wrócić do pracy w „kanapkach”.
Kiedy zaczynałam kolejny raz, to obiecałam sobie, że dam z siebie wszystko. Wkrótce doceniła to moja szefowa i tak robiłam jeszcze kanapki przez dwa lata, aż do ukończenia kursu. W tym czasie też było różnie, przeżywałam lepsze i gorsze dni, wydając wiekszość pieniędzy na mieszkanie i naukę. W ostatnim semetrze mojej szkoły zajęcia odbywały się 3 dni w tygodniu, więc musiałam wrócić do pracy wieczorami. Nauka, zadania domowe, praca... jakoś to wszystko trzeba było ze sobą pogodzić. Na szczęście udało mi się przeprowadzić do miasta, wreszcie miałam już wszędzie blisko. W nowym mieszkaniu poznałam też moją najlepszą przyjaciółkę i nawet jeśli miałyśmy wzloty i upadki, to wiedziałam, że zawsze możemy na siebie liczyć.
Przez przeszło dwa lata, siedem dni w tygodniu, praca albo nauka- bez dnia wolnego, czy warto było?!
Oczywiście!! Wiele się nauczyłam, zdobyłam zawód i cenne doświadczenie, ale porzede wszystkim odkryłam, co naprawdę mnie uszczęśliwia. Lubię pracować z ludźmi, gotować, daje mi to ogromną przyjemność i poczucie spełnienia. Niektórzy pewnie myślą, że wybrałam łatwiejszą drogę, nie idąc na uniwersytet , ja jednak nie żałuję, wiem, że jeśli robimy coś dobrze i z sercem, to każda praca może być satysfakcjonująca i sprawiać nam radość.
Po ukończeniu szkoły pracowałam w wielu różnych kafejkach, gdzie spotkałam szczególnych ludzi, mieli oni pozytywny wpływ na moją karierę, Najbardziej cenię sobie jednak współpracę z jednym szefem, którego dziś mogę nazwać swoim przyjacielem.
Po ukończeniu szkoły poznałam mojego męża Tomka i zdecydowałam się na stałe zamieszkać w Australii. Wyszłam za mąż po 9 miesiącach znajomosci, jesteśmy po ślubie 8 lat i wiem, że jest najlepszym partnerem na życie, jakiego mogłabym mieć. Zachęcał mnie, bym dalej realizowała swoje marzenia. Z moją przyjaciólką przejęłyśmy kawiarnię, dzięki czemu mogłam zdobyć duże doświadczenie w biznesie i dowiedziałam się wiele o zarządzaniu.
Po urodzeniu pierwszego dziecka moje priorytety zmieniły się i najważniejsza dla mnie stała się rodzina. Obecnie mój mąż wspiera mnie w kolejnym wielkim kroku, który zdecydowaliśmy się podjąć razem. Dwie moje córki ( jedna 3,5 roku a druga 7 tygodni) zainspirowały mnie, aby rozwijać moją inną pasję, którą jest opieka nad dziećmi, zrobiłam krótki kurs, aby poznać podstawy nauczania i stymulowania tych młodziutkich umysłów. Na tym etapie mojego życia chcę być oddaną żoną oraz kochającą i twórczą matką. Czuję się uprzywilejowana, że mogę zostać w domu i cały swój czas poświęcać rodzinie. Uważam, że w tym momencie nie ma nic ważniejszego niż budowanie relacji z moimi bliskimi, pragnę zatem spędzać z nimi czas, który będzie wspaniałą zabawą, w trakcie której będziemy się wszyscy nie tylko bawić, ale i rozwijać . Zawsze będę zachęcać moje dzieci do wyznaczania własnych celów, a nie do bezmyślnego akceptowania tego, co życie stawia przed nimi.
Mam nadzieję, że moja historia pomoże tym, którzy rozważają wyjazd na emigrację. Jest to niewątpliwie trudna i wymagająca scieżka. Pozostawienie rodziny i przyjaciół za sobą jest trudne. Musisz zacząć wszystko od samego początku, być gotowym na trudności, które czasem przerastają twoje możliwości, sytuacje wydające się nie do zniesienia. Poznałam wiele osób, które nie podołały i zrezygnowały. Ale jeśli sobie poradzisz, masz wielką szansę, by tak naprawdę poznać samego siebie, znaleźć swój nowy dom, a zdobyte doświadczenie sprawi, że będziesz silniejszy i odkryjesz swoje priorytety.
Od zawsze marzy mi się taki daleki wyjazd na dłużej. Tylko problem w tym, że nawet nie wiem gdzie coś takiego szukać, żeby było w miarę bezpiecznie. Nie odważyłabym się na taki krok w wieku 18 lat dlatego zazdroszczę odwagi. Pozdrawiam.
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Jak sie jest mlodym to jest wiecej odwagi, teraz bym juz chyba sie nie odwazyla tak w ciemno :)
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Doświadczenie jedyna rzecz którą trzeba zdobyć a nie można kupić,
powodzenia i pozdro :)
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
very welcome here on steemit. hope you will find more great stuff and learn great people here. it is a great community and you will take surely many benefit from it. maybe you will finde more friendships here online and we all support each other. upvoted for your intro
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Hi Welcome to steemit! I upvoted and im following you!
If you want you can participate in my contests and win steem dollars.
My latest contest here: https://steemit.com/contest/@nunojesus/5mj8ch-contest-name-that-country-win-sbd
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Hello! I saw that you are new on steemit so I wanted to personally welcome you. One upvote for you and keep on steeming!
I know how hard it is as a fresh account so my advice would be to give @MinnowPowerUp a go as you can earn up to 30% more steem power than just powering up! It's a subscription based daily upvote bot that draws its power from a delegation pool. I compiled this post to explain the system in more depth and share my own experience in earning wupvotes for over $1 a day.
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Welcome to steemit
Hope you enjoy in this community
thanks for joint
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
@family.life welcome to steemit community very nice post have a good day ahead thankyou
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit