Świadome opuszczenie ciała nie jest takie proste jak mi się wcześniej wydawało. Dzisiejsza sytuacja:
Na początku śniłem, i nie skapłem się, że to sen. Myślałem, że próbuję opuścić ciało, i wbija mi się do pokoju znajoma z dwójką dzieci, siora i szwagier. Wkurwiłem się i ich wyjebałem. Jakaś sprzeczka słowna z siostrą, mniejsza z tym. Świadomości nie miałem. Pojawiła się jak już byłem na nogach nie pamiętam dokładnie wszystkiego. Ale tym razem skapłem się, że jestem we śnie. Żeby upewnić się czy na pewno to wiksa polatać. Odbiłem się od balkonu i leciałem z 20 metrów spadając na pole. Wróciłem do chaty, i obudziłem się w ciele. Odbiłem, chociaż byłem prawie pewien, że koniec obe na dzisiaj. Myliłem się. Byłem na dole w chacie w pokoju(od tego momentu mam pamięć). Na kanapie siedział mój znajomy Szymon, miał małe rogi i kły. Był agresywny, zachowywał się jak dzikus. Zaczepiałem się w niego i zaczął mnie gonić. Zacząłem uciekać po schodach i uświadomiłem sobie, że to sen, a już miałem zajebać mu z doniczki w łeb. Ale pomyślałem - nie prowokuję, i się wycofał, a ja do swojego pokoju poszedłem. Żeby się upewnić, że to sen włożyłem rękę w rękę i przeszła bez problemu. Towarzyszyła temu ogromna radość. No weź sobie włóż rękę w rękę - zajebiste. Wychodzę na balkon i obserwuję bo coś się tam działo, jacyś murarze dobudówkę robili, chuj wie. Głos Mariana słyszałem, coś o kominie gadał. Nie pamiętam dokładnie. Straciłem świadomość, znowu odzyskałem, mówię do jednego z murarzy taki podekscytowany, że nadal jestem we śnie, on się tylko uśmiechnął. Nie mając pomysłu co robić powiedziałem werbalnie MTJ pokieruj moją eksterioryzacją(bardzo ciężko mi to szło, jakbym miał usta zaklejone taśmą). Rozluźniłem się zamknąłem oczy i lece niestety do ciała. Ale leciałem dobre kilka sekund, przyjemny lot.
Pamiętam też sytuację, że stałem przed lustrem i zdejmowałem ubrania, żeby się lepiej dostroić i pocierałem o udo żeby się lepiej dostroić. Pamięć mam słabą z tego doświadczenia. Spałem jeszcze po tym wszystkim dwie godziny, czułem taką potrzebę bo jestem na deficycie sennym. Może przez to taka słaba pamięć?
Ciekawostka z tamtego tygodnia:
Leżę już dobrą godzinę konkretnie zrelaksowany, i myślę sobię "dobra dzisiaj się nie uda, wstaję" wstałem, sprawdziłem godzinę, i widzę czerń - zrobiłem to w wyobraźni, a myślałem, że w realu. Czyli jestem poza ciałem. Leżę i myślę co tu zrobić. Poprosiłem MTJ o pokierowanie podróżą i kończąc tą myśl, zaczynam opuszczać ciało. Powolutku, słyszę przy tym dziwny dźwięk jakbym się odklejał od ciała fizycznego już prawie cały się oderwałem, stopy tylko zostały i cofka. To było jak paraliż senny, najpłytsza faza. Ale świadomości nie straciłem wgl.
Wcześniej też prawie mi się udało, ktoś mi pomagał, budził w poza, ale myślałem, że to real i żeby dał mi spokój odepchnąłem go nogą, ale ruszyłem fizyczną i obudziłem się w ciele. Wyczuwałem, że to był "on", ale przybrał postać mamy.
Podsumowując.
Ćwiczę, nie jest to takie hop siup do poza i robisz co chcesz. Nie, nie, trochę wysiłku i samodyscypliny to kosztuje. Wiem, że warto.
P.S. Mam chujową składnie, wiem ;) POZDRO! ;D
Congratulations @uchylokno! You received a personal award!
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
Do not miss the last post from @steemitboard:
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit