Czwarty dzień Mundialu, a ja już mam dość :) Nie wiem czy Wy też tak macie, ale dwa lata czekania na piłkarską imprezę (naprzemian Euro z Mundialem), a potem gdy nadchodzi ta impreza to nie chce się oglądać :)
GRUPA E
Kostaryka 0:1 Serbia
Bramka: Aleksandar Kolarov (56')
Żółte kartki: Calvo, Guzman - Ivanović
Składy:
Kostaryka: Navas - Calvo, Duarte, Goznalez, Acosta, Gamboa - Ruiz, Borges, Guzman Perez (73' Colidres), Venegas (60' Bolanos) - Urena (66' Campbell)
Serbia: Stojković - Kolarov, Tosić, Milenković, Ivanović - Milivojević, Matić, Ljajić (70' Kostić), Milinković - Savić, Tadić (82' Rukavina) - Mitrović (90' Prijović)
Dzisiejszy mecz pomiędzy Serbią a Kostaryką wydawał mi się dosyć ciekawym widowiskiem. Liczyłem po cichu na to, że Kostaryka może powtórzyć sukces sprzed czterech lat, ale widać, że to nie jest ta sama drużyna. Liczyłem na ciekawe spotkanie z ofensywnym futbolem, ale było ono takie nie tak do końca.
Pierwsza połowa bezbramkowa, choć dosyć ciekawa. Pierwszy kwadrans gry to ofensywny futbol z obu stron. Później Kostaryka nieco przystopowała i oddała inicjatywę Serbom. Gdyby nie kilka interwencji bramkarza Realu Madryt, Keylora Navasa to Serbia mogła spokojnie prowadzić do przerwy dwiema bramkami. Na szczęście do przerwy było 0:0.
Drugą połowę Serbia rozpoczęła z Animuszem i była bliska objęcia prowadzenia, gdyby nie Navas. W 50 minucie bramkarz Kostaryki obronił strzał Aleksandra Mitrovicia w sytuacji "1 na 1" Jedyną bramkę w meczu zdobył z rzutu wolnego Aleksandar Kolarov w 56 minucie. Precyzyjny strzał z okolicy 25 metra w lewe okienko Navasa. Bramkarz Kostaryki nie miał szans. Po tej bramce tempo spotkania spadło. Serbia się cofnęła i broniła się całą drużyną przed atakiem pozycyjnym Kostarykańczyków. Trener Kostaryki Oscar Ramirez zdecydował się na trzy zmiany, ale nie dały one rezultatów. Joel Campbell, który był bez formy, chciał poruszyć kolegów do działania, ale sam często gubił piłkę. Po 75 minucie Serbia znów przejęła inicjatywę i dążyła do strzelenia drugiej bramki. W 90 minucie na boisku pojawił się Prijović, którego kibice Legii na pewno pamiętają. Końcówka meczu była dosyć nerwowa, sędzia musiał korzystać z systemu VAR i doliczyć aż 7 minut.
Mecz nieco zawiódł i spodziewałem się nieco więcej. Oceniłbym to spotkanie na 3/5. Czekam z niecierpliwością na drugi mecz w tej grupie pomiędzy Szwajcarią, a Brazylią. W międzyczasie odbędzie się mecz pomiędzy Meksykiem, a Niemcami. Też może być ciekawy mecz.