(Jestem autorem tego artykułu, który uprzednio ukazał się w Polska The Times, wiadomosci24.pl, eioba.pl, Wrocław Nasze Miasto. Zdjęcie ilustracyjne pochodzi z http://niekupujedobrejzmiany.pl/index.php/tag/tvp/)
Drzwi otwarte telewizji, czyli zapłać abonament. Nasza prawdziwa misja to pieniądze! Telewizja, za przeproszeniem publiczna, otworzyła wczoraj swoje podwoje dla pospólstwa, aby te oczy mogło nacieszyć wspaniałościami jakie TVP skrywa, i napawało się do omdlenia włącznie, kontaktami z "gwiazdami" tejże, wózkowych nie pomijając. Od rana kolejki posłusznie płacących haracz w postaci abonamentu, jak i tych którzy tego medialnego molocha w żaden sposób wspierać nie chcą, karnie miejsca w ogonku jęli zajmować, by przed obliczem Świątobliwej Medialności stanąć i pokornie ukłony bijąc - wychwalać ją, jako jedyną, najlepszą i najcudowniejszą.
Na ten festiwal próżności i narcyzmu, ściągnęły ludziska z całej Polski. To swoistego rodzaju pielgrzymka. Niektórzy przybyli tu z najodleglejszych zakątków kraju, poświęcając niedzielę i nie bacząc na chłód, często pooblepiani umęczonymi dziećmi, ale uśmiechnięci i pełni wiary, bo niebawem jako rekompensatę trudów wszelakich, zobaczą swoich idoli, swoje "gwiazdy", a może nawet dostąpią łaski dotknięcia którejś z nich, a i może autograf uda się zdobyć, który na sercu położywszy jak relikwię, w drodze powrotnej tulić będą szczęśliwi, że oto wybrani zostali.
Nieprzebrane tłumy przed świątynią Wszystkich Telewizorów, trwały w niecierpliwym oczekiwaniu na możliwość przekroczenia jej progów. Pątnicy ze zmarzniętymi policzkami, łzawiący od dokuczliwego wiatru, trwali w przeświadczeniu że oto zaraz, za moment, zaszczytu niewysłowionego dostąpią i w murach tego czcigodnego przybytku ukojenia zaznają.
Nie wierzą że oto znajdują się już w środku, że zostali wybrani i kroczą ku jasności. Znika trud i zmęczenie, lica błogiego wyrazu nabierają, bojaźń i wypatrywanie. To przecież tymi korytarzami ich bożyszcza chadzają, to w tym, pomieszczeniu, Ona niczym anioł pogodę przepowiada, to tu, On perfekcyjnie białe uzębienie prezentując, zdaję się ze szklanego okienka, ciepłym głosem mówić - Chodź do mnie i Ty, i Ty też, czekam...
Telewizja jest dla Was, a my jesteśmy orędownikami wszystkiego co dobre, bla, bla, bla.
Nienaganna czystość gmachu, wymusza ukradkowe spojrzenia na podeszwy butów, w obawie przed skalaniem podłóg Jedynej. Tu stoi kamera, tam dwie, tu światełka i mikrofony niczym insygnia władzy. Wszędzie daje się odczuć nadobność i obietnicę najwspanialszych doznań. Nikt już nie narzeka na zmęczenie, nikt nie pamięta o trudach podróży i przebytych kilometrach, najważniejsze że zostali wybrani i dane im będzie poznać, najskrytsze z najskrytszych tajemnic. Gęsty tłum nie zważa już na przydeptywanie obuwia przez współwybrańców, nie ma znaczenia przepełniony pechęrz, nic nie jest ważne. Bo oto idzie, idą, są, ich idole, gwiazdy, ich kapłani. Tego dotknę, Tego pocałuję, Tę chociaż musnę...
Od Niego wezmę autograf, z Tą sobie zrobimy zdjęcie. Jest fantastycznie! Nabożeństwo trwa. Ile Pan ma lat? Czy ma Pani psa? Co piesio je? Jakie będą dalsze losy Stefana Maruszeczki w " Miłości ponad podziałami"? A konkurs audiotele? Ostatni był genialny: Jak miał na imię Bolesław Chrobry? a) Bolesław b) Bolesław c) czy może Bolesław? Trochę się z mężem posprzeczałam, ale w końcu ustaliliśmy że jednak Bolesław i 57 esemesów wysłaliśmy.
To kamera? Jaka duża, można sobie tu popatrzeć? A ja płacę regularnie abonament! A ja przyjechałam z Gdańska z całą rodziną i też płacę i jestem z tego dumna. Józek machaj tam, no machaj, do kamery idioto! - Pokażą nas może w TV, Nowaki zdechną z zazdrości. Uff, i tak cały dzień; przytulania, głaskania, dotykania...
Autografy, pytania, odpowiedzi. A co to? Po co? Dlaczego? Zdjęcia, bajery, kamery. Nagle wszyscy chcą zostać gwiazdami, operatorami kamer, dźwiękowcami, oświetleniowcami, nawet kable gotowi nosić za Jaśnie... Niektórzy skromni, mogliby za pogodynkę robić - "...a czy mam szansę?" - Oczywiście moje dziecko. Wszyscy mają! Nic, tylko wypełnij formularz, złóż CV i czekaj na telefon.
To jest właśnie ta sławna misyjność telewizji, na którą raz po raz, powołują się jej pryncypałowie. Misja która polega na serwowaniu publice chały, kiczu, i bylejakości. Fabryka gniotów i dezinformacji. Misja nieustającego odgrzewania mocno przeterminowanych filmideł, których kolejność emisji jest przewidywalna jak pory roku.
Jedyną prawdziwą misją telewizji, za przeproszeniem - publicznej, jest niczym nie skrępowane wyciąganie łap po pieniądze, na misyjność oczywiście. Za szczyt pazerności i bandyctwa, trzeba uznać domaganie się przez tą instytucję opłat abonamentowych, za wyjątkowo niski poziom usług. Ale szczytem chamstwa, głupoty i tupetu, jest organizowanie Dni Otwartych, aby pochwał się domagać i osiągnięciami chwalić. Lud to kupi...