Jedną z najczęstszych przyczyn zgłaszania się pacjentów do lekarza jest właśnie ból gardła. Mówi się, że w USA 200 na 1000 konsultacji lekarskich odbywa się właśnie z tego powodu. Myślę, że ta liczba dobrze obrazuje jak częsty jest to problem.
Teraz kilka faktów o zapaleniu gardła i migdałków. Jak pewnie zauważyliście dotyka on nas najczęściej w porze wiosenno-jesiennej. Za większość zapaleń gardła odpowiadają wirusy (u dorosłych ok. 90-95%, u dzieci 70-85%). Co to oznacza w praktyce? Otóż oznacza to, że na znaczącą większość bólów gardła nie jest potrzebny nam antybiotyk! Niestety bardzo często się zdarza, że pacjenci wymuszają jego przepisanie, a w przypadku odmowy czują się zbyci przez lekarza. No dobrze, ale skąd ten problem z przepisywaniem antybiotyków? Czemu lekarze są tacy niechętni, żeby to robić? I tutaj chciałabym właśnie wspomnieć o anginie. Anginie paciorkowcowej konkretnie. Rzadko, ale za zapalenie gardła mogą odpowiadać bakterie, w tym Streptococcus pyogenes. Jeżeli tak się stanie, lekarz przepisuje skuteczny antybiotyk i po kilku dniach choroba mija. A teraz wyobraźmy sobie sytuację, w której nie mamy skutecznego leku na tak banalną chorobę, a powikłania takie jak gorączka reumatyczna, ostre kłębuszkowe zapalenie nerek, zapalenie wsierdzia czy ropnie zdarzają się znacznie częściej niż teraz. Tak właśnie może się zdarzyć, jeżeli będziemy używać antybiotyków niezgodnie z ich przeznaczeniem.
Streptococcus pyogenes to paciorkowiec beta-hemolizujący, z którym możemy w większości uporać się za pomocą prostego antybiotyku jakim jest fenoksymetylopenicylina. Jednak w przyszłości ten prosty antybiotyk może przestać działać. A dlaczego? Nasze gardło stale zamieszkują bakterie. Czy jesteśmy chorzy czy nie, one tam są. W przypadku sytuacji, w której będziemy nadużywać antybiotyków będą one zwalczane, jednak część z nich, która z różnych przyczyn przeżyje może wykształcić mechanizm oporności na dany lek. Wtedy w momencie kiedy naprawdę zachorujemy na anginę, antybiotyk, który powinien nam bez problemu pomóc nie będzie działał. Dlatego, ważne jest żebyśmy teraz używali leki zgodnie z ich przeznaczeniem, tak aby w przyszłości mieć czym leczyć te proste zapalenia.
No dobrze, to teraz najważniejsze pytanie. Kiedy możemy u siebie podejrzewać anginę wymagającą antybiotyku, a kiedy nasze objawy są wywołane przez wirusy i wystarczy nam tylko leczenie łagodzące objawy?
Aby stwierdzić prawdopodobieństwo bakteryjnego zapalenia gardła i migdałków, lekarz posługuje się skalą Centora. Ocenia ona następujące parametry:
- gorączkę >38° C
- brak kaszlu
- powiększone węzły chłonne
- nalot włóknikowy i obrzęk migdałków
- wiek (większe ryzyko w przedziale 3-15r.ż)
Za każde z kryteriów można otrzymać po 1 punkcie, natomiast za wiek >45r.ż -1ptk (oznacza to, że w tym wieku ryzyko anginy jest mniejsze w porównaniu do młodszych osób). W zależności od sumarycznego wyniku lekarz zleca leczenie objawowe, dalszą diagnostykę w postaci wymazu z gardła szybkiego testu na obecność paciorkowca lub antybiotykoterapię.
Podsumowując chciałabym ponownie zaznaczyć, iż nie każde zapalenie gardła wymaga antybiotykoterapii, ponieważ większość jest spowodowana wirusami. Naszą czujność powinno obudzić nagłe wystąpienie objawów opisanych w skali Centora. Zalecana jest wtedy wizyta u lekarza, który dokładnie oceni prawdopodobieństwo anginy paciorkowcowej i przepisze odpowiednie leczenie. W przypadku wirusowej etiologii będzie to leczenie objawowe tzn. przeciwbólowe, przeciwzapalne opierające się głownie na lekach nie wymagających recepty. Jeżeli lekarz takie leki przepisze nie oznacza to, że nas zbył, tylko, że akurat takie leczenie jest w dane sytuacji najlepsze.