Moje życie telekonsultanta

in pl-emocjonalnie •  6 years ago 

call-3613071_1280.png
https://pixabay.com/en/call-customer-support-woman-3613071/
Pracując w takiej pracy wiesz, że będzie bardzo ciężko. Na wstępie wspomnę,że wszystkie nazwy i imiona zostały zmienione.

Moja „kariera“ rozpoczęła się, kiedy pewnego dnia dostałem telefon z Urzędu pracy, że są „targi pracy“ a jak się okazało, była tylko jedna oferta po szybkiej rozmowie, pani zaznaczyła coś i powiedziała, że się odezwie.

Minęły dwa dni i otrzymałem telefon, że zostałem przyjęty do pracy i muszę przejść szkolenie. Szkolenie odbywało się w innym mieście, gdzie musiałem nauczyć się podstaw programu jak i wyryć na pamieć formułki.

Po 14 dniach i zeszycie pełnym notatek, przywieźli nam laptopy bo wcześniej byłem uczony na kartce i nawet obsługa programu nie wchodziła w grę jak nie było sprzętu.
Moja praca trwała 8 miesięcy, były to bardzo ciężkie miesiące tygodnie dni, jednak wszystko postaram się w miarę ładnie opisać.

Moja firma nazwijmy ją telebobki zajmowała się sprzedażą usług telewizyjnych, ale to nie było takie proste bo wszystko odbywało się za pomocą specjalnego programu gdzie trzeba było się zalogować, wybrać odpowiednia bazę i ręcznie lub z automatu dzwonić. Praca trwała 8 godzin powodując coraz większa monotonnie.

Po około miesiącu zostali wybrani liderzy nazwijmy ich Joasia i Marek, którzy byli niczym żołnierze sił niemieckich obozów. Jeśli się pomyliłem zjeba, jeśli zakończyłem rozmowę bo szkoda mi było babci zjęba, jeśli nie śmiałem się z żartów lidera zjeba, jeśli chciałem mieć własne zdanie mega zjeba jeśli za mało umów podpisałem no to już arcy zjeba.

Ogólnie rozmowa polegała na czymś takim: Dzień dobry nazywam się kapitanrosomak dzwonie z firmy telebobki czy mogę zając chwile czasu? Tutaj zazwyczaj padała treść, że NIE ale bywali też tacy co mówili tak no wiec tutaj niczym automat przedstawiałem ofertę, która okazywała się zazwyczaj bardzo niekorzystna z tym co ukazywali np w prasie czy w telewizji.

Jeśli potencjalny klient jednak był zainteresowany to brałem kartkę i spisywałem wszystkie dane klienta a następnie podawałem je liderowi. Przez pierwsze 2 miesiące była mielona ta sama baza czyli dziś ja dzwonie jutro ktoś inny i tak w kółko a nóż może ktoś wreszcie weźmie ta telewizje. Uwierzcie, że to było bardzo trudne ciągle być w słuchawce wyzywanym a mimo to musiałem się uśmiechać i próbować normalnie rozmawiać.

Po jakimś czasie nasz lider wpadł na pomysł, że pora coś zmienić, więc będziemy sprzedawać pewne środki przez telefon na zasadzie, ludzie będą oglądać reklamę, dzwonić a my będziemy spisywać umowy na zakup tych środków.

Początkowo było ok bo nie musieliśmy dzwonić jak szaleni, jednak kiedy już jakiś telefon zadzwonił do mnie to zazwyczaj z reklamacja dlaczego sprzedajemy środek nie zgodny z opisem.
Spojrzałem na lidera a on, że musimy im to wciskać bo mają kontrakt. No więc kazał wymyślać najróżniejsze bajki byle by ludzie uwierzyli w ten specyfik który kosztował ponad 200 zł .
Jednak mnie sumienie gryzło i pewnego dnia z pewną osobą na przerwie zadzwoniliśmy by dowiedzieć się więcej o tym „specyfiku“ jak odkryliśmy pani była niczym automat i nawet nie wiedziała co tak na prawdę sprzedawała.

Po około 3 dniach jednak nasz miłosierny lider zrezygnował ze sprzedaży owego specyfiku, że względu na multum telefonów jak i reportażu w telewizji. Wróciliśmy do telewizji, oferta była tak samo kiepska jak wcześniej jednak teraz było na zasadzie im gorzej sprzedajesz tym licz się, że nie długo wylecisz a jednak w moim wypadku było inaczej.

Nie dosyć, że sprzedawałem i dobrze znałem ofertę to ciągle się sprzeciwiałem lub podburzałem fundamenty i tak glinianych nóg firmy. Bo pewna osoba miała umowę o prace w firmie która była u nas ale jej nie była ale była ale nie istniała więc tak wyglądało a jeśli się odezwałem to był szok.
Pamiętam moje odejście, że jednak za słabo sprzedawałem mimo, że jedna osoba przez 8 miesięcy 1 umowę podpisała ale śmiała się z żartów liderów i paliła z nimi papieroski to ja mimo że podpisywałem i byłem na uboczu to już byłem zły bo mnie się nie da już nic nauczyć a ją można wyszkolić na idealną pracownice tak kiedyś usłyszałem tekst jak z nazi podręczników ale tak to własnie wygląda.

Moje odejście zaczęło jakby fale kryzysu. firma zaczęła upadać coraz niżej z moich informacji nawet próbowała spisywać umowy na energie elektryczną jednak krach nastąpił dokładnie 7 miesięcy później i kilkanaście pozwów w tym pracowników jednak firma była na tyle cwana, że ludzie nawet nie wiedzieli, że pracowali w fikcyjnych firmach przez co nie otrzymali zapłaty żadnej.
Ja całe szczęście otrzymywałem jednak co miesiąc miałem wypowiedzenie i co miesiąc nową umowę przez inną firmę przez 8 miesięcy uzbierało mi się tych nazw tyle, że głowa boli hahaha.

Moje doświadczenie z telemarketingiem jest smutne, nie raz było mi żal ludzi a liderka stała niczym kat i kazała sprzedać jeszcze więcej bo wiadomo oni mają kasę ale sumienia już nie i ja z poczuciem winy nie raz wracałem do domu myśląc czemu. Teraz po kilku latach jak wspominam to wiem, że praca telemarketera jest jedna z najgorszych jaką można wybrać, każdy powie to nic siedzisz i dzwonisz, niby tak lecz twoja psychika będzie cierpieć długo nawet kiedy już odejdziesz z tej pracy.

Post ukazał się wcześniej w https://deals.weku.io/community-deals/@kapitanrosomak/moje-zycie-telekonsultanta
Dziękuję za przeczytanie

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!