W założeniu reportaż jest subiektywny, jednak nie powinien obrażać inteligencji czytającego. Walenie cepem pod gotową tezę więc odpada. Trzeba wysłuchać obu stron, a jeśli ta przez nas nielubiana strona akurat niczego kontrowersyjnego nie powie, nie wolno dopowiadać sobie, co czuliśmy, albo co naszym zdaniem chciała powiedzieć.
Dane policji w Białymstoku są jasne: nie było żadnych zgłoszonych pobić, nikt również nie znalazł się w szpitalu. Mamy więc prawdę ekranu kontra prawdę urzędu. Komu wierzyć? Na pewno nie Jackowi Dehnelowi czy vlogerowi, którzy histeryzowali. A że kibice zachowywali się jak bydło, to już zupełnie inna sprawa.