Przeglądając moje stare dokumenty natknąłem się na początek jednego z opowiadań jakie kiedyś zacząłem pisać. Po chwili namysłu stwierdziłem że opublikuje tą zajawkę. Jestem ciekaw czy komukolwiek się spodoba. Zaznaczam, że tekst ten powstał na przełomie lat 2014/2015. W originale nazwałem go c1 i szczerze to nie pamiętam już co miałem w tamtym momencie na myśli...
-Vivandriel...- mruknął stary karczmarz widząc wchodzącego gościa do swojej karczmy. Był to przybytek słynący z dobrego piwa kalskiego(do wyrobu którego używano kamieni z kamieniołomów Kal), wiecznie sączącej się muzyki oraz właściciela, który był jedną z najlepiej poinformowanych w okolicy osób.
Przez ,,WiktumSank" przewijało się wielu wędrownych bardów, rycerzy, pielgrzymów i innych poszukiwaczy przygód. Miało to związek oczywiście z specyficznego położenia zajazdu, który przycupnął na rozstaju głównych dróg biegnących przez rozległe terytorium Imperium Groga. -Witaj Kadukht, Twoja fizjonomia mówi mi więcej niż tysiąc słów wiecznej pieśni gwiazd – rozległ się głos Vivandriela, skierowany do stojącego za ladą karczmarza. -Dlaczego miałbym się cieszyć na Twój widok, za każdym razem gdy pojawiasz się w okolicy, dzieją się złe rzeczy, jesteś złym omenem. Aczkolwiek jakakolwiek jest Twoja misja zawsze oczywiście możesz znaleźć wolne łóżko w moim zajeździe – odpowiedział Kadukht. Vivandriel nie był zwykłym wędrowcem, w zasadzie nikt nie wiedział kim był i dla kogo aktualnie pracował, czy raczej służył, bo właśnie tak wolał określać to co robi. Wiadomo było że potrafił walczyć, władał magią i znał wiele tajemnych ścieżek. Niektórzy mówili że został wyszkolony w klasztorze Tikrokl, przez tamtejszych ascetycznych magów, jednak żaden z nich nigdy nie potwierdził takiej wersji. Inni powiadali że przybył z innego świata, powodowany bliżej nieokreślonymi pobudkami. Niektórzy nawet widzieli w nim szpiega, który pod przykrywką niesienia pomocy ludziom i innym rasom, tak naprawdę bada siłę poszczególnych cesarstw, imperiów i królestw. Wszyscy byli zgodni natomiast co do jednego, nie należało wchodzić mu w drogę bez powodu, rozsiewał wokół siebie dziwną aurę, aurę pełną nieokreślonego niepokoju oraz smutku. Na dodatek nosił się dziwnie, prawie jak zakonnik, zwykle przyodziany w długi płaszcz, w kolorze nieprzyjemnej szarości, przy pasie często widywano u niego miecz, jednak czasami nosił go na plecach, a obok zwisała spięta łańcuchem księga (chodziły pogłoski że to księga czarnej magii). Ponadto czasami nosił kolczugę, a innym razem był ubrany w uniform z ciemnej skóry. Nigdy nie widziano go, aby nosił hełm, nie posiadał także różdżki, co sprawiało wiele trudności sympatykom teorii o jego magicznym szkoleniu w zakonie Tikrokl. -Nigdy za bardzo nie przejmowałem się tym, co o mnie myślą i mówią ludzie, jestem tutaj bo mam ku temu powody. Jak skończę, to odejdę jak zawsze. Zresztą to nie kto inny jak mer mnie wezwał, o czym doskonale wiesz, jak mniemam. Poza tym miałem od Ciebie odebrać list. Więc proszę daj mi go - powiedział formalnie mag. Vivandriel głównie pracował jako najemnik, którego specjalnością z czasem stało się rozwiązywanie trudnych, niezwykłych problemów. Był wzywany zawsze gdy pojawiały się pogłoski o wilkołakach, wampirach, demonach albo innych niestworzonych rzeczach i istotach, które powodowały lęk u zwykłych ludzi. Z listu który chwilę później trzymał już w swoich rękach wynikało jasno, że problem jest w Szarym lesie, przez który wiodła dalsza droga wiodąca do miasta Chier. Właśnie jego mer wezwał czarnoksiężnika, którego zadaniem było zbadać co zabija w starej kniei, ponieważ od pewnego czasu wielu kupców i wędrowców zniknęło bez śladów, po czym szybko rozeszły się pogłoski o krwiopijczych strzygach i ograch. Oczywiście równie dobrze mogła to być banda znudzonych najemników albo innych rzezimieszków, którzy zapragnęli łatwego życia łotrów, jednak oprócz zwykłych podróżnych zniknął oddział rycerzy wysłanych przez mera Ohticka. Z nimi nie poradziłoby sobie paru łotrzyków.
Zarzucił kaptur na głowę, po czym wyszedł z gospody, i miał już dosyć tego zaduchu i smrodu piwa. Niebo było już poszarzałe, nadchodził zmrok, Vivandriel uśmiechnął się do siebie i pomyślał, że cokolwiek jest w Szarym lesie, skończy swój żywot jeszcze tej nocy. Wskoczył na koń i ruszył wolnym kłusem drogą prosto ku sercu puszczy. Nie wiedział co znajdzie, jednak sowita zapłata, jaką obiecał mu mer powinna wynagrodzić mu spotkanie z każdą istotą, z tego lub innego świata.
Zmrok okalał już świat, a księżyc nieśmiało wychylał się zza chmur, żeby oświetlić drogę samotnemu jeźdźcowi, gdy Vivandriel poczuł nieprzyjazne spojrzenie na sobie. Jedną z unikalnych umiejętności jakie posiadał było to, że potrafił wyczuć gdy jest obserwowany, szczególnie, gdy obserwator nie ma dobrych zamiarów co do niego. Zwolnił więc, po czym zatrzymał się i obrócił konia, obserwując las wkoło. Wytężał wzrok patrząc, jednak niczego szczególnego nie dojrzał, nikogo tam nie było... A przynajmniej nikogo lub niczego widzialnego, jednak ktoś cały czas go obserwował. Vivandriel zsiadł konia, po czym wypowiedziawszy zaklęcie w myślach ów koń zaczął się zmieniać. Po chwili mag podniósł z ziemi czarnego jak noc szczura. -Już dobrze Kaliah, schowaj się do kieszeni- powiedział wkładając szczura do jednej z wewnętrznych kieszeni płaszcza. Vivandriel był na tyle doświadczony, że wiedział, że jeżeli ktokolwiek gdzieś tam się skrywa będzie próbował zaskoczyć go w najmniej oczekiwanym momencie. Więc musiał być przygotowany. Przyzwał Zbroję Cienia, a także Ostrza Cienia, po czym zakreślił wokół siebie krąg i wypowiedział inkantację. Po chwili wokół Vivandriela rozbłysnęła biało-czerwona łuna światła oświetlająca wszystko wokół. Usłyszał ruch za plecami i w tym samym momencie odwrócił się z podniesioną klingą, już przygotowany do obrony. Jednak zobaczył jedynie huśtającą się gałązkę, oddaloną o jakieś 30 metrów od skraju lasu. Rzucił się w pogoń za obserwatorem...
Jeżeli spodobał Ci się ten tekst zostaw komentarz:).
Bardzo jestem ciekaw, co było dalej. To pewnie jakaś groźna istota, skoro nawet Vivandriel jej nie dostrzegł... No i tak bez różdżki... To dopiero profesjonalista!
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit