W połowie wykonana robota
Kryptowaluty nie są niczym nowym. Zostały zauważone przez tradycyjne media już w na przełomie 2013-2014 roku, kiedy to BTC doświadczyło gwałtownych wzrostów. Cywilizowane kraje zachodu nie chcąc ignorować tak ogromnego zjawiska, zaczęły prace nad pierwszymi regulacjami. Zaowocowało to m.in. billem C-31, dzięki któremu Kanada otrzymała niechlubny tytuł regulatora-pioniera w zakresie kryptowalut. Więcej o wprowadzonych wtedy zmianach możecie przeczytać tutaj.
Moda ta przywędrowała także do Polski. Z tą różnicą, że przynajmniej 3 lata za późno oraz w fatalnym wykonaniu polskiego rządu. Wciąż nie ma żadnego przeforsowanego prawa, w którym to racjonalny ustawodawca ustanowiłby kto tak naprawdę odpowiedzialny jest za sprawowanie “nadzoru” nad kryptowalutami w Polsce. W domyśle tą rolę powinna sprawować Komisja Nadzoru Finansowego (co w rzeczywistości robi). Jednak dalej prawo, które nadało by takie uprawnienia tej instytucji nie zostało przegłosowane. Póki co jedyną regulacją w zakresie kryptowalut jest definicja wirtualnej waluty wprowadzona dnia 1 marca 2018 roku.
Paweł Gruza (wiceminister finansów oraz osoba, której powierzono podatkowe kryptoregulacje w Polsce) zapowiedział w kwietniu (DGP nr 79/2018) plany zaniechania poboru podatku od czynności cywilnoprawnych (dalej: PCC) w zakresie umów sprzedaży i zamiany kryptowalut. Wiceminister oznajmił wtedy, że opracowywane regulacje będą dotyczyły zarówno przeszłych, jak i bieżących transakcji.
19 czerwca wyżej wspomniany projekt został opublikowany na stronie Rządowego Procesu Legislacyjnego. Ministerstwo Finansów wykonało “fantastyczną robotę”, gdyż po raz pierwszy użyta została definicja waluty wirtualnej z ustawy o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu. Wspomniana regulacja świadczy tylko o stosunku polskiego ustawodawcy do kryptowalut, który chce najwyraźniej wpoić przeciętnemu Kowalskiemu, że kryptowaluty to zło.
Projekt rozporządzenia z 19 czerwca zarządza zaniechanie poboru podatku od czynności cywilnoprawnych od podatników nabywających lub zamieniających wirtualne waluty. Niestety, zapowiedzi wiceministra okazały się czczą gadaniną, gdyż najważniejszy element zapowiedzianej regulacji został wykonany w połowie. Zgodnie z projektem rozporządzenia pobór miałby być zaniechany dla transakcji dokonanych od dnia wejścia w życie regulacji (czyli od 13 lipca 2018 roku) do 30 czerwca 2019 roku.
Jak do tego doszło?
Na zamieszanie w zakresie podatku PCC największy wpływ miało polskie orzecznictwo sądowoadministracyjne. Chodzi tu szczególnie o wyrok NSA sygn. II FSK 488/16 z dnia 8 marca 2018 roku, w którym to zostało potwierdzone, że kryptowaluty powinny być kwalifikowane jako prawa majątkowe. W konsekwencji, gdy obrót wirtualną walutą dokonywany jest na podstawie umowy sprzedaży lub zamiany, transakcja ta staje się przedmiotem ustawy o PCC. Zgodnie z powyższym podatek PCC w wysokości 1% wartości transakcji pobierany powinien być od każdej, jednorazowej transakcji co w konsekwencji spowodowałoby, że obrót kryptowalutami w Polsce nie miałby żadnego sensu. Ministerstwo Finansów nie omieszkało zawrzeć tej niefortunnej regulacji w kwietniowym komunikacie obwieszczającym podatkowe skutki obrotu kryptowalutami.
Czyli dalej bez zmian. PCC za transakcje sprzed daty wprowadzenia rozporządzenia musi być zapłacony.