O metodyzmie nie będę się specjalnie rozpisywał. Wystarczy powiedzieć, że jest to odłam protestancki, przerysowany, kładący nacisk na fanatyczną formę przestrzegania zasad religijny. Ich twierdzenia odbiegają od rzeczywistości, są uparci i w pewnych kwestiach przypominają sekstę jehowców. Szczególnie niebezpiecznym jest fakt, że zdecydowań większość kościołów metodystycznych w Polsce wykłada po angielsku, a tym przyciągają młodzież, zwłaszcza tą, która chce się uczyć języka, a której niekoniecznie stać na dodatkowe zajęcia językowe. W owych kościołkach w swoich gettach właśnie żyją niezintegrowani z lokalną ludnością anglojęzyczny przyjezdni.
Przez cale studia miałem nieszczęście być narażony na kontakt z pewną Amerykanką wyznana metodystycznego. Przyjechał ona do Polski w wieku 22 lat i od tamtej pory siedzi i nawraca od prawie dwóch dekad. Nie będę kwestionował znajomości języka, bo jest to kwestia oczywista jako native speakera. Jednak opisze wam z czym musiałem się mierzyć jako w sumie jeszcze nierozwinięty młody człowiek. Po pierwsze owa pani twierdziła z uporem maniaka, że ziemia ma 6000 lat. A co z kościami dinozaurów? "Są fałszywe". Na początku myślałem, że to tylko żarty jednak było to wszystko kompletnie na poważnie. Innym razem usłyszałem, że "moralność daje tylko Bóg, bo jak bez Boga można rozróżniać dobro od zła". Jak to usłyszałem to myślałem, że padnę, ale tych idiotyzmów końca nie było. Szczególnie ohydnym zagraniem była propozycja odrabiania zajęć czy poprawek w ramach przyjścia własnie na msze do lokalnego kościoła metodystycznego. Odizolować i wciągnąć. Metoda sekciarska Metoda obrzydliwa. Za takie zachowanie u siebie w kraju pożegnałaby się z pracą nauczyciela. Niestety w Polsce Amerykanie nadal są traktowani jako coś niezwykłego, a każde ich cudactwo przyjmowane jest z podziwem.
Pani Amerykanka twierdziła również, że istnienie kosmitów czy te w ogóle innych planet jest absolutnie niemożliwe, bo ona wie, jak niezwykłym miejscem jest Ziemia. Innym razem znwou słuchałem banialuk o egzorcyzmach. Równie dobrze mogła zacząć opowiadać mi o Zębowej Wróżce, Wielkiej Stopie i o tym jak działają sanie Świętego Mikołaja. Sam lubię od czasu do czasu obejrzeć Supernatural'a, ale zatrzymuję się z fantazją w momencie, gdy kończy się odcinek. "Człowiek ten żyje bowiem w świecie gry RPG" - myślałem. "Niech sobie żyje" - stwierdziłem i w miarę możliwości skupiałem się na faktycznej nauce języka z pominięciem legend, mitów i opowieści o rzeczach nadprzyrodzonych.Inny kolega zaś snuł teorię, że taki poziom odrealnia od świata nie jest możliwy, a więc owa pani musi być agentem CIA.
Jednak do końca przysłowiowym nieszkodliwym głupkiem owa Amerykanka nie okazała się być. Przełożyła ona bowiem swój światopogląd na ocenę uwieńczającą koniec kilkuletniej nauki języka. Swoją drogą zadziwiające jest jak szeroko pojętej ludność anglojęzyczna nie chce się integrować ze zwykłymi ludźmi, jednak przejmują oni standardy od "post"-komunistycznej kadry akademickiej. Podczas egzaminu końcowego jednym z zadań była praca pisemna. Amerykanka jednak zinterpretowała wszystko przez pryzmat swojego chorego światopoglądu, nawet rzeczy kompletnie niezwiązane z jakąkolwiek z tematem szeroko pojętej religijności. Przy kwestii omawiania w owym piśmie aspektu wartości wychowania dzieci oraz tego, że to rodzice są odpowiedzialni za kształtowanie swoich dzieci, ergo ich zachowanie Amerykanka zakwestionowała całą sprawę. Gdy czekałem na metaerotyczną kontrę moich argumentów spotkałem się z pytaniem: "czy jak będziesz miał niemowlaka, to może być tak, że będzie płakał w nocy?". Przyznam, że zatkało mnie tak głupie pytanie. "Oczywiście" - odpowiedziałem. "Aha!" - wykrzyczała Amerykanka kontynuując - "to znaczy, że jest grzech pierworodny i żaden wychowanie nic nie da!". W owym momencie szczęka opadła mi do kolan. Przy próbie tłumaczenia przerwała mi mówiąc, że się mylę i przeszła do następnego aspektu w mojej pracy. Tym razem nie spodobał jej się argument kształcenia społeczeństw uwarunkowany na wzajemną pomoc i rozwiązywanie problemów. Pisałem, że prawo winno być ostatnią formą rozstrzygania sporów, a królować ma dialog i rozsądek. "A co jeżeli ja bym ci zabiła krowa? To ty powinieneś móc zabić moja krowa!" - wykrzyknęła. Zmieszałem się jeszcze bardziej. "Kodeks Hammurabiego? To już było. Dawno temu. W prymitywnych społeczeństwach." Ta odpowiedzieć się nie spodobała. Przy kwesto omawiania komputerowych systemów decyzyjnych również się popisała. "A obok mnie jest łąką, na której są żaby i chcą tamtędy puścić nową drogę! I co wtedy? Ratować żaby czy budować drogę dla ludzi?! Prawa boskie czy zwierząt.?! Komputer nie zdecyduje?!" - ryknęła. "Komputery decydują codziennie o dużo poważniejszych sprawach niż jakieś tam żaby, choćby sterowanie giełdą regulując światowe rynki. A co do konkretnego przypadku Bóg również się nie wypowie. Logicznym jest zatem oszacowanie kosztów alternatyw takich jak przeniesienie drogi albo samych żab." - odpowiedziałem. Nie spodoba się. Zostałem wy*ebany za drzwi z 3,5. Ocenę dostałem za treść niezgodną ze światopoglądem metodystki, a nie za strefę językowa. Ta była nienaganna.
Tak więc, widzicie jakie niebezpieczeństwo stanowi taki osobnik jak owa metodystka z Ameryki. Przyjechała forsować swój światopogląd na ludzi w procesie niebezpieczeństwo. Opowiada chore banialuki, które przyjmuje za prawdę i tego samego oczekuje od innych. Nagabuje do chodzenia do kościoła metodystycznego i zapoznania z własną kliką. Zamiast oceniać nabyte umiejętności jerseyowe, ocenia poziom zindoktrynowania. Agent? Czemu nie? Prawdopodobnie. Na pewno należy wystrzegać się kogoś tak radykalnego i stosującego takie metody pomimo bycia w naszym kraju od ponad dwóch dekad.
Trochę rozumiem Twój gniew. Przyzwyczailiśmy się do dyskrecji i tolerancji w sprawach religii, a tymczasem w ramach bardziej ortodoksyjnych wersji chrześcijaństwa czy islamu, czy judaizmu - wszystko mieszane jest z Bogiem, wiarą, świętymi Księgami...
Z drugiej strony to, co nazywasz "nagabywaniem" - ze strony metodystów czy członków CZSJ - można także interpretować jako dobrą wolę. W ich rozumieniu oni autentycznie chcą pomóc nam, "niedowiarkom" w trafieniu na "dobrą drogę". W pewnym sensie ta postawa wydaje mi się bardziej wartościowa od np. katolickiej postawy tzw. "niedzielnego wierzacego", wykonującego tylko konieczne minimum modlitw i rytuałów i prawie nigdy nie zaprzątającego sobie głowy losem innowierców...
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Pomiesznaie z poplataniem to co piszesz. Po pierwsze wskaz mi gniew. Ja wykazuje glupote, wiare w czary i nagabywanie w niewiadomych celach ludzi mlodych i podatnych na manipulacje. Po drugie chore oddanie sie wierze zamaist codziennemu zyciu i jego problemom jest uczeczka przed rzeczywistoscia. Nie wiem w jaki sposob jestes w stanie stawiac znak rwonosci miedzy katolikiem a niedzielnym wierzacym. Jakas wlasna interpetacja wiary. Idac twoja logika to kazdy muzmulanin jest lepszym czlowiekiem, bo "mocnej" wierzy i mocno interesuje sie losem "niedowiarkow" czy "innowiercow".
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Congratulations @maciek-mowi! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
You got your First payout
Click on the badge to view your Board of Honor.
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
To support your work, I also upvoted your post!
Do not miss the last post from @steemitboard!
Participate in the SteemitBoard World Cup Contest!
Collect World Cup badges and win free SBD
Support the Gold Sponsors of the contest: @good-karma and @lukestokes
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit