Jak zmienić świat na lepsze? Raczej - jak siebie zmieniać na lepsze? - Jordan Peterson

in pl-socjologia •  7 years ago  (edited)

Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie
~Mahatma Gandhi

Gdyby to tylko było takie proste! Gdyby byli gdzieś źli ludzie podstępnie czyniący zło, gdyby wystarczyło ich odseparować od reszty nas i zniszczyć ich. Ale linia oddzielająca dobro od zła przecina serce każdej istoty ludzkiej
~Aleksander Sołżenicyn


źródło - wikimedia


Cześć i czołem!

dziś chciałem zamieścić kolejny materiał z cyklu "Petersona ciekawe fragmenty na polski przełożone". ;) Jest to materiał które dla mnie osobiście jest bardzo istotny z powodu motywacji, motywacji do stawania się lepszą osobą. Nie chcę zabrzmieć tutaj jak tani coach, ale właśnie tak bym podsumował tą wypowiedź - motywacja. Co jest w tym fragmencie takiego motywującego? Nie chodzi o motywację w stylu "wstań i idź pobiegać, musisz być silny, dasz radę!". Osobiście ten tekst widzę jako silniejszą motywację - pokazanie, że trzeba zacząć od podstaw i drobnych rzeczy, że prędzej czy później, jeśli będziemy konsekwentni, dojdziemy od drobnych rzeczy to spraw ważnych, transformując siebie samego w lepszą osobę krok po kroku. Innymi słowy, posługując się popularnym petersonowym tekstem-memem:

Clean up your room, bucko!



Być może dla wielu to nie różni się niczym od tej "taniej coachowej motywacji". Cóż, wyraźcie swoje zdanie w komentarzach. Na końcu sam zamieszczę odrobinę własnej krytyki względem fragmentu o protestowaniu przeciwko temu co uważamy za złe, gdy sami nie jesteśmy "uporządkowani". A więc zapraszam:

Nie powinieneś publicznie okazywać swoich cnót póki nie naprostujesz swojego cholernego życia. To jest jedna z rzeczy których nie lubię w protestach, i naprawdę nie podoba mi się, że studenci są uczeni przez swoich durnych profesorów, że by zmienić świat...

klaskanie

Świata nie zmienia się poprzez wymachiwanie transparentami w kierunku ludzi których uznajesz za bardziej złych niż ty sam. Po pierwsze, szanse na to, że oni są bardziej źli niż ty, są właściwie małe, bo może i oni są źli ale jedziesz z nimi na tym samym wózku. I jeśli wygodnie dzielisz sobie świat na niewinnych i przeklętych, na prześladowców i prześladowanych i myślisz, że ty znajdujesz się w tej dobrej kategorii ludzi, wtedy szanse na to że rzeczywiście jesteś częścią rozwiązania a nie częścią problemu, są zerowe.

Więc, to nie jest takie proste... najwspanialsi ludzie których kiedykolwiek czytałem, wszyscy ciągle powtarzali to samo - jest taka jakby linia między dobrem i złem, która przebiega przez sam środek każdego ludzkiego serca, i pierwsza rzecz którą powinieneś zrobić to wygrać tę bitwę na swoim własnym terytorium. I to nie jest jakaś tam drobnostka, to jest rzecz trudna do osiągnięcia, bo to oznacza, że musisz rozpoznać samego siebie jako sprawcę wielkiego zła, bo właśnie kimś takim jesteś. A dla ludzi to straszna rzecz do odkrycia.

Patrzysz na XX wiek i myślisz, "oh, kto jest odpowiedzialny za stworzenie horrorów systemów komunistycznych, i horrorów systemów nazistowskich" a odpowiedź jest prosta - ludzie tacy jak ty. To jest odpowiedź, i jeśli tego nie rozumiesz i myślisz, że ta odpowiedź jest zła, to znaczy, że nie jesteś bardzo mądry, i to nie jest zaskakujące, bo cena jaką płaci się za mądrość to skrajne rozczarowanie i stawienie czoła złu. A tego nie chce nikt, naprawdę to jest straszna rzecz do stawienia czoła, a jest tak ponieważ stworzenia ludzkie to straszne kreatury. Oczywiście uważam, że jesteśmy też absolutnie wyjątkowymi stworzeniami i wspaniałymi, ale mamy nieograniczoną zdolność do brutalności i zła, i każdy z nas ma tą zdolność w sobie. A więc powinieneś zacząć porządkować to w swoim własnym życiu, i zaczynasz od...

Ha! Rozmawiałem z pewnym facetem jakiś czas temu, o tym, jak jego życie nie toczyło się zbyt dobrze i zdecydował, że chce wziąć się w garść. Zaczął robić taki mały rytuał, który uznałem za coś fajnego. To był miły gość, z dużą nadwagą, gdy rozmawiałem z nim miał za sobą zrzucone 60kg, co było dość imponujące, to była część tego jego brania się w garść. Ale zaczął to robić poprzez budowanie... miał trochę klocków Lego pozostałych ze swojego dzieciństwa i na początku czuł się bardzo nihilistycznie, beznadziejnie, ale odkrył że czerpie odrobinę satysfakcji z budowania małych rzeczy z klocków lego. I pomyślałem, że to jest interesujące. Więc budował te małe rzeczy i wtedy, mówi mi, miał ich już trochę zbudowanych i musiał pomyśleć jak je zorganizować w pokoju w którym je trzymał. I to jest świetne, bo zaczął od szczegółu, od drobnych rzeczy. To było trywialne, on to wiedział, bawił się po prostu w swego rodzaju grę. Ale jak tylko miał kolekcję tych budowli, musiał zrobić w pokoju miejsce by móc je zorganizować. Zaczął więc sprzątać i upiększać pokój a w tym samym czasie zmieniał też swoją dietę i brał się w garść, zmieniał swoje życie.

To jest odpowiednia rzecz do zrobienia, to jest słuszna rzecz! Czyli chodzi o to, że masz jakieś odpowiedzialności które na ciebie czekają tuż... które są na wyciągnięcie ręki i ty wiesz jakie to rzeczy. To jest coś czego nikt nie może ci powiedzieć z ambony, to jest coś co musisz samemu rozpoznać. I możesz to zrobić w prosty sposób, to jest coś co ja robię regularnie. Usiądź rano lub wieczorem i zapytaj siebie samego, tak jakbyś pytał kogoś od kogo chcesz naprawdę usłyszeć szczerą odpowiedź. Nie masz sobie "powiedzieć", nie, masz siebie zapytać: "Okay, są jakieś rzeczy w moim życiu które nie są uporządkowane, nie ogarniam ich i sprawiają, że cierpię i czynią mnie gorszym człowiekiem niż jestem. I niektóre z tych rzeczy są tak oczywiste i bliskie, że mam je przed oczami i wiem czym one są. I niektóre z tych które mam tuż przed oczami, mogę ogarnąć już dziś poprzez odrobinę pracy, a więc gdy obudzę się jutro sfera mojego doświadczenia, czyli mój byt, będzie bardziej uporządkowany niż jest dziś" Zadaj sobie to pytanie i od razu zauważysz jakie to rzeczy, znasz je, powiedzmy 5 rzeczy: bum, bum, bum, bum <wylicza kolejne palce ręki>. I żadna z tych rzeczy nie będzie heroiczna, to będą trywialne sprawy których unikałeś. Te rzeczy to są takie małe Smoki Chaosu, i wiesz, one są małe ale to dobrze, bo żaden z ciebie bohaterski wojownik, może te malutkie smoki to są jedyne rzeczy z którymi jesteś sobie w stanie poradzić na ten moment.

śmiech

Doprowadź te rzeczy do porządku, to przede wszystkim uporządkuje Twój byt, Twoje otoczenie w kwestii porządku i będziesz trochę bardziej "ogarnięty". A to oznacza, że następną rzecz którą możesz zrobić to ponownie zadać sobie to samo pytanie i problemy które tym razem się pojawią, będą odrobinę większe i bardziej złożone. I wtedy możesz spróbować poradzić sobie z nimi, co znowu sprawi że rzeczy dookoła ciebie będą bardziej uporządkowane, i będziesz trochę silniejszy i miał trochę jaśniejszy umysł. I wtedy pojawi się kolejny zestaw problemów, który jest trochę większy i jeśli będziesz tak ciągle robił, ogarniał siebie, uporządkujesz swój pokój, doprowadzisz do porządku swój dom, to potem możesz zacząć pracować w społeczności. Wtedy będziesz już naprawdę miał jakąś moc, jakąś pewność siebie, jakąś wiarygodność i wtedy będą małe szanse na to że będziesz chciał uderzyć w skomplikowaną rzecz kijem i powiedzieć "naprawiłem to!". Ale musisz zacząć "nisko", od drobnych rzeczy.

Carl Jung powiedział, to jest bardzo ciekawe co powiedział, jedna z jego interesujących wypowiedzi... Powiedział, że powód dla którego współcześni ludzie nie widzą boga jest taki, że nie patrzą wystarczająco nisko. Bardzo mi się to podoba, Jung to wyjątkowo mądra osoba i to co miał tutaj na myśli, to jest właśnie to co wam przed chwilą powiedziałem. Czyli, że tajemnica twojego istnienia jest tuż przed tobą i ukazuje się w tych wszystkich rzeczach które wiesz, że powinieneś zrobić, ale które omijasz. Bo, jedno z pytań, które możesz sobie zadać, to, oczywiście, jesteś bezużyteczny, słaby, beznadziejny i okrutny i w ogóle, ale po części jesteś taki dlatego, że nie jesteś tym czym mógłbyś być. A nie jesteś tym czym mógłbyś być bo nie robisz tego co wiesz, że powinieneś. Mógłbyś zapytać siebie, swojego sumienia, w ramach bardzo interesującej gry: co gdybyś zaczął robić rzeczy które wiesz, że powinieneś robić, i robiłbyś je starannie, to jaki byś był za dziesięć lat? To jest ekscytująca gra, to jest interesujące pytanie! I jeśli zagrasz w tą grę to odkryjesz, że za 10 lat będziesz kimś o wiele lepszym niż jesteś teraz. I to jest już coś, to jest jakiś początek. Może nie stanie się cud, ale będziesz kimś o wiele lepszym. I wtedy, gdy nie będziesz już słaby, beznadziejny, nędzny, cierpiący i użalający się nad sobą, to staniesz się o wiele mniej urażony do życia, mniej brutalny, będziesz mniej okrutny dla siebie i innych, to jest niezły początek! Wiesz, nawet jeśli nie będziesz pozytywną siłą tworzącą dobro na świecie, to jeśli nie będziesz zmarniały i okropny, to byłby już dobry wkład dla świata, jakaś zasługa.


Zmiana - krok po kroku, poczynając od spraw najmniejszych. źródło

Jak widać, zmiana siebie samego w lepszą osobę jest też kluczowa do zmiany świata na lepszy. I w tym aspekcie na samym początku tego tekstu mamy ciekawą krytykę idealistów chcących zmienić świat poprzez protestowanie z banerami. Natomiast tak jak obiecałem na początku, sam mam też grosz krytyki tutaj do dodania: mam mieszane uczucia co do tego fragmentu. Jest w tym pewna prawda, jednak nie można odmówić idealistom tego, że są potrzebni. Nie można im odmówić tego, że jeśli mają bałagan we własnym życiu to nadal mogą wywrzeć wpływ na jakiś aspekt naszego świata. Wielu jest ludzi, którzy sami nie mieli idealnego życia, ale jednak odcisnęli swoje piętno w historii świata. Idea posprzątania swojego pokoju, domu, okolicy, ogarnięcia swojego życia, a dopiero następnie wychodzenia naprzeciw większym problemom tego świata jest pociągająca i jak wspomniałem - motywująca. Nie w każdego przypadku musi być jednak prawdziwa. Jestem w stanie wyobrazić sobie kogoś kto jest tak mocno oddany sprawie, że zaniedbuje swój własny "porządek w pokoju".

Co Wy myślicie o fragmencie odnośnie manifestowania i protestowania przeciwko "tym złym", gdy samemu nie jest się wzorem cnót? Jest to swego rodzaju hipokryzja i próba zmiany świata od złej strony, jak zauważa Peterson? Czy może ten argument to taki "whataboutism" lub "u Was murzynów biją", czyli próba zdyskredytowania protestujących poprzez pokazanie "wy też macie taki i owaki problem, więc nie miejcie czelności zwracać uwagi na problem przeciwko któremu protestujecie"? Czy może macie mieszane uczuczia? Podzielcie się w komentarzach :)

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Nie ma jednego sposobu na lepszy świat. Myślę, że te dwa przedstawione pomysły wcale nie stoją w opozycji, ale raczej się dopełniają działając w odmiennych obszarach. Są problemy do rozwiązywalne skuteczniej na poziomie jednostki (śmieci w lesie, przemoc domowa) i są problemy do rozwiązania na poziomie systemowym (wyzwania globalizacji, obalanie tyranów).

Protesty z banerami też są czasem potrzebne, jednak wydaje mi się, że ten przykład stanowi tylko tło do głównej idei - że zmianę na lepsze zawsze zaczyna się od siebie.
Często bywa tak, że człowiek z bałaganem we własnym życiu i wnętrzu ucieka w działanie na szerszym polu, jak najdalej od bolesnej prawdy o sobie samym. Jeśli czytam o wielkich działaczach, naukowcach czy aktywistach, to zawsze szukam informacji o ich życiu rodzinnym. Jeśli tam jest syf, to moje uznanie dla takiego człowieka drastycznie maleje.

Świata nie zmienia się poprzez wymachiwanie transparentami w kierunku ludzi których uznajesz za bardziej złych niż ty sam.

Czemu facet od razu wszystko i wszystkich wrzuca do jednego worka? Chyba oczywiste jest, że nie każdy protest jest przeciwko komuś konkretnemu. Można protestować przeciw jakimś zjawiskom czy zachowaniom, czasem przeciwko ideom. A nawet jeśli protestuje się przeciwko komuś konkretnemu - to nie każdy z protestujących musi zakładać, że ten przeciwko komu protestuje jest lepszy czy gorszy. Oczywiście jesteśmy tylko ludźmi i nie oszukujmy się, że każdy jest w stanie zrozumieć, że nie wszystko jest czarno-białe. Niektórzy wymachujący transparentami chcieliby wymachiwać przynajmniej kijami.

Ale jak w tę uproszczoną teorię wpisują się protesty bezbronnych ludzi występujących przeciw czołgom i uzbrojonym żołnierzom i wkładającym kwiatki do luf?

A co jeśli dla kogoś, takim drobiazgiem od którego ktoś chciałby zacząć sprzątanie siebie będzie wyrażenie swojego zdania, właśnie przez uczestnictwo w w konkretnym proteście i wymachiwaniu transparentami?

oczywiste jest, że nie każdy protest jest przeciwko komuś konkretnemu. Można protestować przeciw jakimś zjawiskom czy zachowaniom, czasem przeciwko ideom

Nawet gdy protestujemy przeciwko ideom czy zjawiskom, to zwykle chodzi tak naprawdę o ludzi którzy te idee lub zjawiska wyznają, powodują. Natomiast w pełni zgadzam się z całą resztą - nie trzeba być od kogoś lepszym by przeciwko niemu protestować. Nie każdy protest jest protestem idealistów myślących, że oni potrafią zmienić świat - czasem to bezbronni i zdesperowani ludzie.

Gdybym miał trochę bronić tutaj Petersona to powiedziałbym, że generalizował i miał na myśli młodych z bogatych rodzin, którzy protestują przeciwko "first world problems", a nie ludzi w krajach ogarniętych bezprawiem na przykład. Natomiast nie ma sensu tak bronić, gdyż powiedział co powiedział. Sam mówił w którejś wypowiedzi, że należy precyzyjnie używać słów, czego tutaj raczej nie zrobił. ;)

Dzięki za krytyczny w dobrym tego słowa znaczeniu komentarz! :)

co jeśli dla kogoś, takim drobiazgiem od którego ktoś chciałby zacząć sprzątanie siebie będzie wyrażenie swojego zdania, właśnie przez uczestnictwo w w konkretnym proteście i wymachiwaniu transparentami?

W punkt :)

Niezłe, byłam w weekend ze znajomymi za miastem i kolega wziął ze sobą książkę, która potem czytałam im na głos, a było to 12 zasad... Petersona. I właśnie pomyślałam o Tobie wtedy, bo w pierwszym poście pisałeś, ze będziesz go czasem tłumaczył. Zabawny zbieg okoliczności.

Ale do tematu. Podobnie jak Ty mam wątpliwości co do tego, ale z drugiej strony coś w tym jest. Czasami są takie drobne pierdoły, które pochłaniają nam wszystkie procesy mózgowe, a stosunkowo łatwo je rozwiązać, tylko trzeba poświecić na to odrobinę czasu, który jak nam się wydaje, można spożytkować bardziej produktywnie. Dla mnie taka rzecz to laptop, którego kupiłam z wadą fabryczną... ponad rok temu. I wciąż nie jest naprawiony. Muszę dziś zadzwonić do producent albo mnie szlag trafi :)
Z drugiej strony - to nie jest tak, ze ktoś, kto nie umie gotować, nie umie docenić smaku potrawy, albo ze lekarz, który sam cierpi na jakieś schorzenie, nie potrafi pomoc innym. Natomiast widzę w swoim otoczeniu pogląd, ze jeśli ktoś nie jest zorganizowany w drobnych sprawach - przychodzi spóźniony, zmęczony, odbiera maile służbowe o 4 rano, to jest ogólnie nieogarnięty. I może faktycznie coś w tym jest...

Sama staram się nie krytykować i raczej rozumieć druga stronę, bo nie jestem ideałem. Ale posunięcie tego do skrajności wydaje mi się przesada - nie trzeba być matka Teresa, żeby uznać za zły np. atak terrorystyczny. Wiec z jednej strony mieszane uczucia, a z drugiej nie brałabym go tak dosłownie i... zaraz spróbuje wysłać do naprawy ten cholerny komputer :)

12 zasad... Petersona

Fajny zbieg okoliczności :) Teraz jest głośno o tej jego książce i mam nadzieję jak najszybciej dostać ją w moje ręce :)

Z drugiej strony - to nie jest tak, ze ktoś, kto nie umie gotować, nie umie docenić smaku potrawy, albo ze lekarz, który sam cierpi na jakieś schorzenie, nie potrafi pomoc innym. Natomiast widzę w swoim otoczeniu pogląd, ze jeśli ktoś nie jest zorganizowany w drobnych sprawach - przychodzi spóźniony, zmęczony, odbiera maile służbowe o 4 rano, to jest ogólnie nieogarnięty. I może faktycznie coś w tym jest...

No właśnie, nie można komuś odbierać prawa do protestowania przeciwko na przykład zmianie przepisów dotyczących gospodarki kraju, tylko dlatego, bo sam ma relacje ze swoją rodziną w złym stanie, albo na przykład prowadzi niezdrowy tryb życia. On może i tak mieć bardzo słuszne zastrzeżenia wobec tej ustawy i być osobą kompetentną w tej sferze.

Albo jeszcze lepszy przykład który Ty podałaś - nie trzeba być matką Teresą by być przeciwko grupom stosującym terror.

Z drugiej strony - czasem są właśnie sytuacje gdy nieogarnięcie osobiste prowadzi do bycia złym doradcą w dziedzinach dotyczących większej ilości ludzi - np. przytoczone spóźnianie się do pracy a następnie bycie niewydajnym w tej pracy. Dlatego traktowałbym to jako swego rodzaju heurestykę, zasadę kciuka - czyli "z reguły jeśli chce się zmieniać świat, warto najpierw zmienić siebie". Ale nie jako prawdę objawioną która zawsze ma miejsce do zastosowania. Bo nie zawsze tak jest, trzeba brać pod uwagę kontekst.

Niby to oczywistość, ale wielu jest ludzi którzy innym zarzucają jakieś niezwiązane z tematem grzechy z przeszłości i uważają, że to wystarczający powód by kogoś w dyskusji zdyskredytować.

Dzisiaj Twój post zaowocował moim powrotem do domu rowerem. Krok do przodu :)

Congratulations @ciekawski! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :

Award for the number of upvotes received

Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here

If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Upvote this notification to help all Steemit users. Learn why here!

Congratulations @ciekawski! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :

Award for the number of upvotes

Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here

If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Upvote this notification to help all Steemit users. Learn why here!