"Gucci Gang"...czyli w jakim kierunku idzie amerykański rap.

Witam, odkąd pamiętam słucham amerykańskiego rapu, zaczęło sie od Eminema, poprzez Kendricka Lamara i tak dalej i tak dalej. W miarę ogarnąłem tę scenę i szczerze powiedziawszy zakochałem się w niej. Ostatnio pojawił się nowy hit internetu- "Gucci Gang" Lil Pump'a, chłopaka z dredami w jaskrawych kolorach który nie był znany zbyt wielkiej ilości osób (czy tam Lila Pumpa, nie wiem jak się to odmienia) i przyznam, że jest to utwór z jednej strony dobry, z drugiej nie. 

Najwięksi entuzjaści rapu twierdzą, że najbardziej liczy się przekaz, ale ja się z tym nie zgadzam- muzyka ta ma sprawić żebyśmy poczuli sie lepiej, umilić nam czas. Nie musimy z niej wyciągać morałów, ale do czego zmierzam- w Gucci Gang podstawowe słowo które pojawiło się 53 razy w ciągu 2 minut jest własnie..."Gucci Gang" i tu nasuwa się pytanie czy śpiewanie odpowiednim tonem dwóch słów z dodatkiem dobrego bitu jest tym czego ludzie chcą ? Nie jestem pewien.

W sumie ten utwór "podoba się" także mi, lubię tego posłuchać jak wracam ze szkoły/ robie inne nudne czynności (:P) 

Coraz więcej artystów podąża tą drogą- "dupa, cycki, kokaina, dolary" są przewodnimi tematami ich piosenek. Czy według was to dobra droga czy, jednak #oldschoolforever ?

Wybaczcie złożoność zdań i ogólny gównopost, ale piszę go spontanicznie.