Tu przyznaję Ci rację. Mi na przykład marzy się, aby szerzej do świadomości - nie tylko w Polsce - weszły osiągnięcia takie jak np. Konfederacja Warszawska, czy w ogóle dorobek XVI-wiecznej Rzeczypospolitej. Tu naprawdę pod wieloma względami prześcignęliśmy zachodnią Europę.
Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w tym paskudnym międzynarodowym PR wykorzystywać też Somosierrę, Monte Cassino, czy Powstanie Warszawskie - tylko należy to robić z głową. To co napiszę jest brutalne, ale Izrael jest tu idealnym przykładem, że nawet z największego dramatu i hekatomby całego narodu można po prostu zrobić biznes i element nacisku. My także mamy argumenty potężnego kalibru, żeby walczyć z oszczerstwami jakie w ostatnich latach spadają na nasz kraj.
Ale też nie chciałbym żeby klęski stawały się czymś w rodzaju "mitów założycielskich". Czegokolwiek.