Miałem na myśli takie "losowanie środowiska": mutacja dająca rybie światłoczułość pojawia się (wskutek loterii genowej) u ryb żyjących blisko powierzchni, na kilkunastu metrach głębokości albo u ryb żyjących tak głęboko, że światło słoneczne tam już nie dociera. Mutacja może się pojawić w każdym z tych środowisk, zupełnie przypadkowo. W tym sensie, aby "wygrać" w ewolucji, trzeba nie tylko wylosować supermutację (np. widzenie), ale jeszcze wylosować środowisko, w którym ta mutacja będzie mogła być superatutem (loteria środowiskowa). W trzecim z powyższych przypadków jej wpływ na szanse przetrwania gatunku będzie żaden.
Oczywiście u dwóch pozostałych ryb zdolność omijania drapieżników, szukania pożywienia i zostawienia potomstwa prawdopodobnie wzrośnie, a proces selekcji wybierze ten gatunek jako lepiej przystosowany do danego środowiska, w porównaniu z rybami, które widzenia nie rozwinęły (nielosowa selekcja). Ale najpierw trzeba mieć szczęście w OBU loteriach.
To wydaje mi się bardzo ważne w walce z antropocentryzmem, kultem człowieka. Jesteśmy bogami Ziemi - ale to ultralokalne środowisko. Malusieńkie. Tutaj jest fajny filmik pokazujący bezmiar innych środowisk, w których możemy nic nie znaczyć:
https://www.facebook.com/physicsbyumer1/videos/793330724201949/