Dokładnie tak było, wszystko co mówisz chyba było wymienione w książce, albo opowiadane przez trenera w wywiadach.
Wiem, że podczas Mundialu w 1978 roku nie było atmosfery, Gmoch eksperymentował ze składem, piłkarze kłócili się ze sobą. Wszystko to opisałem w swoim poście, ponieważ dalej napisałem krótką notkę biograficzną o Gmochu, ale postanowiłem ją wyciąć i jej nie upubliczniać (magia montażu przed publikacją).
To prawda, Jacek Gmoch w młodości nie był aniołkiem (zarówno na boisku, jak i poza nim), co też opisał w tej książce. Ale jak sam wspomniał, jego kontuzja powstała nawskutek boiskowego wypadku i nie była zrobiona specjalnie. Sam trener, jak wspominał, nie miał o to żalu.
Z tą brodą też było wymienione w książce :) Ale najlepsze było to, że przeciwnicy reprezentacji Polski respektowali go i się go bali. Podobno nawet trener którejś reprezentacji... chyba Szkocji... powiedział, że jeżeli Gmoch będzie w formie, to raczej nie wygrają meczu.
Dziękuję za ten komentarz i pozdrawiam!
Kontuzja kończąca karierę - faktycznie tutaj wersja dziadka się rozbiega z tym co znalazłem w Internecie - w kilku miejscach wejście Mariana Szei jest opisywane jako "przypadkowe" czy "niefortunne", zresztą dopiero doczytałem, że to był jakiś towarzyski czy raczej piknikowy mecz PZPN vs. kadra czytelników Expressu wieczornego. 29 występów w reprze - całkiem nieźle
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit