Myśli bez(w)ładne - Choroba nie wybiera (terminu)

in polish •  6 years ago 

cold-1947995_960_720.jpg

Są takie chwile w życiu każdego mężczyzny, kiedy musi(?) się poddać chorobie i spędza dzień (albo i więcej) pod kołdrą lub kocem. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o schorzenie pojawiające się zwykle w okolicach urodzin teściowej czy na pół godziny przed wywiadówką dziecka. Otóż nie, mówię o momencie, w którym z nosa cieknie katar a temperatura ciała podnosi się delikatnie aczkolwiek odczuwalnie. Zazwyczaj pojawia się wtedy żona, dziewczyna czy inna dobra wróżka, gotowa obetrzeć zasmarkany nosek umierającemu i nakarmić go gorącym rosołkiem (ostatni posiłek). Ponieważ jestem pechowcem, dzień mojej choroby wypadł akurat wtedy, kiedy miałem od rana do wieczora cały dom tylko dla siebie. Kotów nie liczę, bo i tak zauważają mnie tylko w momencie olbrzymiego głodu.

Bardzo szybko zorientowałem się, że coś jest nie tak. Gdy kolejne pociągnięcie nosem nie sprawiło, że w magiczny sposób opakowanie chusteczek znalazło się tuż obok, wiedziałem już, że muszę sobie poradzić sam. Po kilku próbach udało mi się w końcu wstać jednocześnie pozostając zawiniętym w kołdrę niczym egipska mumia. Kto przeżył podobne chwile, ten wie, że nie jest to takie proste jak się wydaje. Jedyne pół godziny później leżałem już z powrotem otoczony przez kilkanaście zużytych, zgniecionych, stanowczo nie higienicznych chusteczek. Brak kogokolwiek, kto wyraziłby chęć wysłuchania mojego użalania się nad sobą sprawił, że czynność ta stała się kompletnie nieatrakcyjna z perspektywy chorego i trzeba było sobie znaleźć inne zajęcie.

Pierwszym, co przychodzi do głowy jest oczywiście telewizja. Dzięki mojej niedyspozycji odkryłem, że w godzinach przedpołudniowych na żadnym z kanałów nie leci nic, kompletnie nic interesującego. Wiadomości/Informacje/Fakty głównie z dnia wczorajszego więc już co najmniej średnio aktualne, oferty telesklepów ściągających towar z AliExpress, dziwaczne seriale z amatorami przed kamerą, powtórki meczów którejś tam kolejki ligi hiszpańskiej.

A więc pozostała książka. Kilkadziesiąt stron 20000 mil podmorskiej żeglugi sprawiło, że odpłynąłem, budząc się dopiero po kilku godzinach. Usłyszawszy klucz w drzwiach nerwowo rozejrzałem się po pokoju. To był Armagedon - chusteczki walały się wszędzie, choć wydawało mi się, że nie ruszałem się z łóżka, kołdra zmieniła się w wielką kulę zrzuconą na podłogę a całe łóżko pełne było pokruszonych chipsów. Kto u diabła przyniósł tu chipsy? I przede wszystkim po jaką cholerę pozwoliłem sobie na dzień chorowania?

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Twój post został podbity głosem @sp-group-up oraz głosami osób podpiętych pod nasz "TRIAL" o łącznej mocy ~0.27$. Zasady otrzymywania głosu z triala @sp-group-up znajdują się tutaj, w zakładce PROJEKTY.

@wadera

Chcesz nas bliżej poznać? Porozmawiać? A może chcesz do nas dołączyć? Zapraszamy na nasz czat: https://discord.gg/rcvWrAD

Kto u diabła przyniósł tu chipsy?

Zapewne któryś z kotów ;)

Wiadomo! To jedyna możliwość :)