Stary Eudoksji

in polish •  5 years ago  (edited)

− Jest dobrze. Jest dobrze. O żesz ty, nie jest do... - zdążył wymamrotać pochylony nad sedesem Stary Eudoksji, po czym kolejna porcja jego treści żołądkowej ruszyła w ekspresowym tempie przez trzewia i przełyk prosto do muszli.
Po wszystkim Stary obtarł usta ręką, oparł się pewniej przedramieniem o deskę klozetową i rozpoczął powtarzaną, co kilka miesięcy litanię. - ... walić to. Więcej nie piję. Nigdy już nie tknę alkoholu. Na co mi to było? Kasa idzie, a człowiek się męczy...

− Jasne. Na pewno. Ile razy już tak mówiłeś? - usłyszał nagle za swoimi plecami.

− Nie no, teraz to naprawdę. Od dzisiaj jestem jak Miller po przejściu na emeryturę. Zaczynam mówić prawdę! - tu tknięty dziwnym uczuciem Stary urwał i zamarł na chwilę. W domu byli tylko on i Farfocel. A przecież Farfocel - jak na psa przystało - nie tylko nie umiał mówić, ale też z całą pewnością spał gdzieś w pokoju, oddzielonym od łazienki przez dwie pary solidnych drzwi. - Co jest, kurde?

Obrócił się przyjmując pozycję możliwie bojową, co w aktualnym stanie oznaczało słabe zaciśnięcie prawej ręki w pięść i jego oczom ukazał się oparty o pralkę olbrzym.

Postać miała posturę Schwarzeneggera, z czasów świetności. A od gwiazdy kina różniła ją jedynie czysta, słowiańska fizjonomia (z dobrodusznością wypisaną na niej wielkimi literami) oraz to, że wielki kloc jej ciała wbity był w idealnie skrojony garnitur wraz z wszelkimi niezbędnymi dodatkami, od poszetki, przez krawat i elegancki zegarek, aż po błyszczące skórzane buty.

− Kim ty jesteś, co, do cholery, robisz mojej łazience - wychrypiał zaskoczony Stary - i czego chcesz? - dodał pospiesznie, bo jednak żaden facet nie czuje się swobodnie, kiedy w łazience stoi za nim jakiś obcy kulturysta.

− Sumienie jestem. - odparł kloc.

− Kto?

− Sumienie. - powtórzył spokojnie słowiański Schwarzenegger. - Twoje sumienie. Cieszę się, że wreszcie mamy okazję chwilę porozmawiać. Przykro mi, że jesteś w takim stanie, ale uznałem, to najlepszy moment. Dzisiaj mi nie uciekniesz. - tu uśmiechnął się w sposób, który nie wróżył nic dobrego. A szczera słowiańska twarz zrobiła się nagle zdecydowanie bliższa kniazia Jaremy niż Piasta Kołodzieja.

Stary Eudoksji przełknął nerwowo ślinę, Tytanicznym wysiłkiem wstrzymał kolejny przesył z okolic żołądka, po czym zaczął rozważać swoje możliwe działania.
Teoretycznie był na swoim terytorium. Niestety obecnie sprowadzało się ono do niecałych czterech metrów kwadratowych łazienki, a połowę jej wypełniał elegant, który ewidentnie mu groził.
Jako urodzony bohater Stary szybko doszedł do wniosku, że - krzyżówkowo mówiąc - jedynym sensownym rozwiązaniem będzie tutaj "oddalić się szybko, na dziesięć liter, pierwsza 's' ". Wziął głęboki oddech i już miał się zerwać w stronę drzwi, gdy spostrzegł, że wróg - wykorzystując chwilę namysłu i nieuwagi - przesunął się zagradzając mu drogę. Tym samym bliski wymiarom dwa na dwa olbrzym skutecznie powstrzymał realizację jedynej strategii, jaką Stary zdolny był wymyślić.

− O, ty ch... - zaczął niedoszły sprinter, jednak nie dane mu było dokończyć - znów krzyżówkowo mówiąc - tego najpopularniejszego w Polsce określenia dla męskiego organu rozrodczego tudzież epitetu dla osób nam niemiłych - gdyż w tym samym momencie olbrzym chwycił go lewą reką, podniósł w powietrze i obrócił na powrót w stronę sedesu, równocześnie prawą uderzając go potężnie w brzuch.
Następnie puścił Starego tak, że ten wylądował w pozie, w której kilka minut temu recytował swoją litanię, a długo wstrzymywany przesył treści żołądkowej rozpoczął kolejną wycieczkę ku tajemnicom poznańskich rurociągów.

− Co to było? - wykrzynął Stary, gdy tylko udało mu się odzyskać oddech. Wciąż jednak tkwił oparty na klapie. Czuł bowiem, że zmiana pozycji , zdecydowanie mogłaby mu nie posłużyć.

− Wyrzut. - odparł Sumienie.

− Co?!?!?! - warknął, nie wierząc własnym uszom Stary.

− To był wyrzut. Wyrzut sumienia. - spokojnie powtórzył Schwarzenegger.

− Aha, - wystękał z rezygnajcą Stary - to czego Ty chcesz?.

− Porozmawiać. Czuję się zaniedbany.

− A nie wyglądasz. - Stary Eudoksji nie mógł się powstrzymać, wciąż mając w pamięci niedawny cios w żołądek.

− A bo widzisz. Ty nic nie rozumiesz. Wiesz jak wygląda porządny sumienie? Nie wiesz. Oczywiście, że nie wiesz, bo co ty mógłbyś o tym wiedzieć. Masz, patrz. - i to mówiąc wyciągnął z wewnętrzej kieszeni marynarki zdjęcie z wizerunkiem drzemiącego sobie spokojnie grubasa o twarzy podstarzałego herubina. Tłuste rączki nienawykłe do wysiłku, bebech ogromny jak balon i nogi z łydkami niczym dorodne szynki. Wszystko to wydawało się tym pulchniejsze, że przedstawiona na zdjęciu postać była niezwykle niskiego wzrostu. Praktycznie bliżej było jej do karła czy tolkienowskiego krasnoluda niż normalnego człowieka. O trzymającym fotografię olbrzymie niewspominając.

− Rozumiesz, - kontynuował kloc - to jest porządny sumienie. Śpi sobie taki całe Boże dnie i noce, czasem się ocknie na chwilę, rozejrzy po spokojnej okolicy i lula dalej. - A u Ciebie? Co ja z Tobą mam? Rano, wieczór, za dnia, nocą, na trzeźwo, po pijaku, nic tylko gonię jak koń w kieracie! Ty wiesz ile trzeba trenować, żeby ot tak sobie, szybko zrobić taki wyrzut, jak ja tobie przed chwilą? Stary, przecież ja praktycznie albo jestem w robocie, albo na siłowni! - ostatnie słowa tak były przepełnione rozgoryczeniem, że nawet niepałający sympatią do gościa gospodarz poczuł się źle. Powstrzymał się jednak od okazania tego i słuchał dalej - Ja nie mówię, że chcę być jak sumienie papieża - tu wyjął szybko kolejne zdjęcie i pokazał Staremu - najgrubszego karła, jakiego tylko można by sobie wyobrazić - co to, to nie, ale chociaż chwila odpoczynku. Jakiś mały, zasłużony urlop! No co tak patrzysz, nagle Ci języka w gębie zabrakło?

Stary Eudoksji przełknął ślinę, splunął w głąb muszli, popatrzył uważniej na kulturystę i zastanawiając się czy ten za chwilę wybuchnie i rozszarpie go na strzępy, czy raczej zaniesie się szlochem jak mała dziewczynka uznał, że lepiej będzie tego nie sprawdzać. Zdecydowanie zatem należało coś powiedzieć.
Wiedząc z długiego doświadczenia, że kac nigdy nie jest dobrym doradcą, postanowił zadziałać zgodnie z zapamiętaną z jakiegoś filmu radą - najlepszą obroną jest atak.

− A weź się odwal! - zakrzyknął bojowo - Czego, ty w ogóle chcesz? Teraz? Dzisiaj?! Przecież mi się w piątek córka rodzi. Co ja niby takiego robię, ciamciaku jeden? Trzy lata z jedną i tą samą dziunią! Cały Boży tydzień praca, praca i praca. Połowę studiów spędziłem w tej łazience, nad tym sedesem. I gdzie Ty wtedy byłeś, co? Ani widu, ani słychu, a dzisiaj? Raz sobie człowiek strzeli piwko, no cztery - zreflektował się widząc kpiącą minę rozmówcy - przyłazi mi taki od rana i marudzi. Co ja niby teraz takiego robię? Hę? - zakończył bojowo, po czym usiadł przodem do Sumienia, oparty o sedes i skrzyżował ręce na piersiach.

Dryblas zaskoczony tego rodzaju odpowiedzią zamyślił się i najwyraźniej postanowił spuścić trochę z tonu, bo zaczął pojednawczo.

− Dobra. Tu się zgadzam. Masz punkt. Trzecia dekada to jednak nie to samo. W drugiej myślałem, że sobie żyły wypruję, co w ogóle było za sypianie po trzy godziny na dobę, z kim to już nawet nie skomentuję. I żebyście chociaż raz naprawdę poszli spać. Swołocz! Nie ma co porównywać - mówiąc to rozpiął marynarkę i następnie koszulę, a oczom zaskoczonego Starego ukazał się... pas wyszczuplający. Sumienie zerwał go szybko i pod tytaniczną klatką piersiową niczym królik z pudełka wyskoczył bebzol, który bez kompleksów mógłby walczyć o lepsze z brzuchem papieskiego karła.

− Możliwe, że jestem troszkę przewrażliwony - kontynuował, coraz bardziej udobruchany Sumienie - , ale wciąż... Zobacz - mówiąc to podetknął Staremu przed oczy palec wskazujący swojej prawej ręki tak, że ten odruchowo przymknął oczy. - Ten palec, ten tylko palec odpowiada za oglądanie się za babami! To tym palcem odwracam twoją głowę w drugą stronę. Czy ty to widzisz?!? - grzmiał sumienie, a Stary chcąc nie chcąc musiał przyznać, że jest to najbardziej umieśniony palec wskazujący, jaki przyszło mu w życiu oglądać. Był to palec, który bez trudu mając dać pstryczka w nos, urwałby ten nos razem z głową.

− Każdy facet się ogląda za babami. - wycedził Stary Eudoksji najspokojniej na świecie. I faktycznie nawet przy najlepszych chęciach nie umiał wzbudzić w sobie poczucia odpowiedzialności za umięśnienia sterczącego przed nim palucha.

− Papież sie nie ogląda! - wrzasnął Sumienie i drugą ręką znów wepchnął Staremu przed oczy zdjęcie z najtłustszym karłem świata.

− Nie, no ja się nie będe spierał w takim miejscu i czasie o poglądy religijne. - żachnął się Stary i dla odmiany odwrócił się tym razem plecami do wrzeszczącego olbrzyma, a twarzą do sedesu. Poczuł się przy tym nawet dobrze. Jak już wspomniano kontemplował ten widok wielokrotnie w ciągu minionej dekady.

Sumienie zastygł. Najwyraźniej zdał sobie sprawę z nietrafności swego poprzedniego argumentu. Zmarszczył czoło i począł usilnie zastanawiać się nad tym jakby tu odzyskać kontrolę nad dyskusją, która zdawała się być zakończona przez tego nędznego pijaczka, zanim się jeszcze na dobre zaczęła.

Z pomocą przyszedł mu jednak sam adwersarz, który nigdy nie umiał zamilknąć, gdy akurat było to w jego najlepiej pojętym interesie. Wciąż odwrócony plecami zaczął mówić:

− Przecież ja już jestem...Taki porządny koleś. Nawet nie, że sam z siebie, ale wiesz. Przecież pokusa dzisiaj, a kiedyś. Co to w ogóle jest teraz za pokusa. Kiła, a nie pokusa...

− Ja sobie wypraszam! - coś pomiędzy piskiem a wrzaskiem przerwało mu zdanie w połowie. Zaciekawiony jak tak wielki Sumienie zdołał wydobyć z siebie dzwięk godny kastrata, obrócił się ponownie twarzą do środka pomieszczenia i ujrzał, że w łazience pojawiła się kolejna postać.

− Delirium, delirium jak nic - wyszeptał, patrząc na mniej więcej czterdziestoletnią kobietę, która siedziała na pralce. Włosy miała spięte w kok, ciało odziane w żakiet - jedno i drugie niepierwszej świetności - a twarz, jeszcze ładną - z akcentem na jeszcze -, ale skrytą w połowie za okularami, które można by w ciemno określić jako mroczny przedmiot pożądania pewnego peerelowskiego generała.

Jednym słowem siedziała przed nim typowa podstarzała biurwa, której został jeszcze krótki czas, może dwa lub trzy lata zanim stanie całkowicie odpychająca - A ty... pani kim jest?

Słysząc pytanie, babsko przełożyło jedną nogę na drugą, nieudolnie, choć w zamyśle kokieteryjnie, poprawiło włosy, po czym wyciągnęło przed siebie rekę z tipsami godnymi tytułu Jeżycka Karyna Roku 2017.

− Pokusa jestem. - oznajmiła, głosem, który - o dziwo - sprawił, że Stary poczuł ciarki w kręgosłupie. Bardzo przyjemne ciarki. I skupiłby się na nich, gdyby nie Sumienie, który widząc, co się dzieje. Z miną lekko znudzoną, kopnął go w brzuch.

− Chrys...- nie zdążył zawyć Stary, kiedy drugi kopniak trafił go w żebra.

− Kur...- trzeci kop ewidentnie doszedł nerek.

− Poje... - czwarty kopniak, aż odebrał mu dech.

− Nie będziesz przyzywać imienia Pana Boga swego nadaremno. Nie będziesz przeklinać. Nie będziesz ulegać Pokusie. - wyrecytował szybciutko Sumienie, korzystając z chwili gdby ofiara sapała na podłodze.

Stary chwilę odzyskiwał oddech, długo macał się po żebrach, ważąc słowa w głowie. Aż wreszcie spytał.

− Nie przesadzasz? Nigdy się tym, aż tak nie przejmowałeś.

− Nie lubię baby. Musiałem odreagować. - odparł nie patrząc na niego Sumienie, bo właśnie zajęty był pospiesznym nadkładaniem na powrót pasa, zapinaniem koszuli, marynarki, a wszystko to pod kpiącym spojrzeniem Pokusy, która bez słowa siedziała sobie dalej na pralce i majtała nogą obutą w czerwony pantofelek.

Stary Eudoksji ostrożnie pozbierał się z podłogi i wrócił do pozycji siedzącej z oparciem o muszlę klozetową. Coś nie dawało mu spokoju i wcale nie chodziło o parę dziwaków w jego małej łazience. Nie umiał jednak stwierdzić, co.

Zapadła krępująca cisza.

Skacowany i pobity pomimo wszystko wciąż poczuwał się do roli gospodarza. Spróbował, więc rozładować atmosferę niezobowiązującym pytaniem.

− A wy to jesteście taką pijacko-deliryczną wersją Serca i Rozumu, tak?

Ostanie słowa brzmiały jeszcze w pomieszczeniu, gdy tuż przed nogami Sumienia, dosłownie znikąd, pojawił się jakiś pokrzywiony kurdupel. Na głowie miał ewidentną zaczeskę czyli tak zwaną 'pożyczkę'. Pryszczata gębą cwaniaka była ewidentnie nieogolona, a cherlawe ciało odziane było w starą zamszową marynarkę z łatami na łokciach, narzuconą na przepocony t-shirt z Fruit of The Loom. Całości dopełniały znoszone bojówki i adidasy, które samym wyglądem wskazywały, że próba ich ściągnięcia spowoduje odruch wymiotny u osób z co wrażliwszym powonieniem.

− Czego? - wychrypiał zapijaczonym głosem nagle zmaterializowany mikrus.

− Nie no, kur..czę - tu Stary spojrzał z respektem na umieśnione nogi sumienia i odsunął się, na ile było to możliwe od olbrzyma. W końcu w łazience zaczynało robić się ciasno, a przynajmniej tak wytłumaczył to sobie w myślach. - a Ty kim jesteś, żuliku?

− Rozum. - odprał chrypiąc niemożebnie kurdupel. I wykonał coś na kształ dygnięcia baletnicy.

− Jaja se robisz?! - wyrzucił z siebie Stary Eudoksji, patrząc przy tym pytająco na pozostałych, ale oni tylko pokręcili przecząco głowami. Widząc to gospodarz zamyślił sie na sekundę, po czym niczym błyskawica skoczył na najnowszego gościa. Siadł na nim okrakiem i niepomny, że jeszcze kilka minut wcześniej wydawało mu się, że każdy szybszy ruch przekracza jego możliwości, zaczął systematycznie tłuc kurdupla pieściami. Wykrzykując przy tym bezładnie.

− Za wybranie filozofii na studia! Za super lokaty w Amber Gold! Za zamówienie wanny w Leroy-Merlin! Masz gnoju! A masz sukinsynu! Za to, że się nie przespałem z Kaśką! - tu znieruchomiał z uniesioną pięścią. - A nie! To akurat nie Twoja wina... - i pięść jak wystrzelona z procy powędrowała prosto w jądra Sumienia, który zaskoczony zgiął się wpół i upadł obok.

Stary tymczasem uspokoił się nieco. Wstał, spojrzał na dwóch zwijających się na podłodze osobników, a następnie podszedł do sedesu, opuścił klapę, jej nakrycie i usiadł. I dysząc po nagłym wysiłku począł uśmiechać się szeroko w poczuciu nagłej i niespodziewanej, a jakże miłej satysfakcji.

Chwilę później obaj pobici wrogowie, poszli w jego ślady i każdy rozsiadł się w miarę wygodnie w jakimś fragmencie pomieszczenie masując obolałe miejsca.

Atmosfera zgęstniała jednak, a nikt nie kwapił się do tego, aby ją rozładować.

Chwilowy zwycięzca z muszli klozetowej ochłonął wreszcie i zmuszony był przypomnieć sobie,że to na nim spoczywa rola gospodarza. Zdawało się, ze najprościej będzie rozpocząc konwersację z Pokusą, która ze znudzoną miną obserwowała uprzednie wypadki, a teraz ewidentnie puściła do niego oczko zza ciemnych okularów.
Stary pomacał się jednak po żebrach i doszedł do wniosku, że nie należy sprawdzać cierpliwości Sumienia. Siedzacy pod drzwiami olbrzym, nawet stękając i masując sobie krocze, pozostawał groźny.

− No dobra, to gdzie jest Serce? - spytał patrząc na Rozum, który najwyraźniej nie mógł powstrzymać płynącej z nosa krwi.

− Pierdol się. - odszczeknął krótko Rozum. W tej samej jednak chwili wracający już do pełni formy Sumienie, strzelił go jakby od niechcenia lekkim płaskim. W efekcie czego kurdupel przeleciał przez całą długość łazienki i wylądował w kabinie prysznicowej tuż obok mocno uradowanego tą sceną Starego.

− Mam zapytać jeszcze raz? - spytał uśmiechając się słodko gospodarz. I poczuł nagle nawet cień sympatii względem olbrzyma.

− Serce odpoczywa. Zafundowałeś mu dwie paczki czerwonych malbeków w jeden wieczór. Patologio! Ledwo dyszał.

Stary poczuł się przez chwilę źle i na wszelki wypadek pomasował sobie lewą część klatki piersiowej, ale zaraz też przeszedł do szybkiego kontrataku.

− A kto niby uznał to za dobry pomysł? - tu spojrzał wymownie na Rozum, który momentalnie odwrócił wzrok bezgranicznie zainteresowany plamami na kafelkach.

− No dobrze - wciąz masując serce Stary przeszedł na bardziej pojednawczy ton. - Czy ktoś z Was tu zebranych, może mi wyjaśnić, po co Wy tu w ogóle siedzicie?

− Drwisz? - spytali równocześnie Pokusa i Sumienie.

− Nie drwi. Na pewno nie drwi. - wtrącił się Rozum. Nim Stary Eudoksji zdążył otworzyć usta.

− A ty - tu Pokusa zmierzyła Rozum wzgardliwy spojrzeniem, celując w niego jednocześnie palcem z długim tipsem - skąd to niby wiesz?

− A stąd, - odparował lekko zażenowanym głosem Rozum - że drwina to taka nieślubna córka umysłu.

− No i?

− Że też wszystko, trzeba zawsze każdemu tłumaczyć... Dobra będę mówił dużymi literami. Córka. Cór - ka! Znaczy się dziecko, tak? Dziecko to trzeba mieć z kimś. A nie wiem czy mi się ostatnio przyglądałaś, ale zdaje się, nie jestem najlepszą partią w okolicy. - tym razem dla odmiany Stary smutnie potaknął głową w stronę Pokusy, a ta widząc to prychnęła, umościła się wygodniej na pralce i zaczęła mówić.

− Dlaczego ja tu jestem? Dla zasady. Gdzie Pokusa, tam Sumienie. Ten bydlak wszędzie za mną łazi. Stalker jego mać. - tu wskazała na stojącego pod drzwiami wielkoluda. - To niech zobaczy jak to fajnie próbować coś załatwić, kiedy ktoś nieustannie rzuca kłody pod nogi. Dla odmiany gdzie Sumienie, tam Pokusa!

− Wypraszam sobie reprezentuję Dobro! - odciął się dryblas. - Poza tym my już w zasadzie doszliśmy do porozumienia. - Tu spojrzał na Starego i wymownie poklepał się po ukrytym pod marynarką pasie wyszczuplającym. - Troszkę przesadziłem. Sytuacja się klaruje. Idzie ku dobremu. Córka mu się w piątek urodzi. Także tego...

Sumienie przerwał i zapatrzył się na Starego, który ewidentnie przestał go słuchać. Siedział tylko na sedesie, przebierał nerwowo palcami i wpatrywał się w Pokusę. A ta wciąż majtając nóżką, zerkała mu głęboko w oczy i szeptała:

− Odliczenie od podatku zrobisz na mamę. Wliczysz w koszta wynajem mieszkania. Jak się dobrze dogadasz na faktury, to pewnie starczy i na sekretarkę... - tu wymownie zaokrągliła dłonie i wzniosła je na wysokość piersi. A Stary Eudoksji słuchał, patrzył i twarz rozpływała mu się w coraz szerszym uśmiechu. - potem ze dwie dotacje. Byleby się dogadać z jakimś instytutem. I szafa gra. Kasa, ananasy, samochód służbowy, coca-cola, prince-polo, suffixy i cała lodówka wódki! Tyle alkoholu, że wczoraj to był pikuś! Zawsze pełno!

Słysząc ostanie słowa rozmarzony Stary poszarzał nagle, zerwał się z miejsca i nie bacząc na obecność podstarzałej damy, podniósł w ostatnim świadomym odruchu klapę, po czym wszystko co jeszcze mógł mieć w żoładku chlusnęło z niego niczym za najlepszych studenckich czasów.

− A spierdlajcie. - wycedził jeszcze pomiędzy jednym a drugim wyrzutem i o dziwo, zamiast kopa w żebra poczuł przyjacielski klepnięcie wielkiej muskularnej łapy. A chwilę później jak tkwił , tak zasnął.

Po kilku godzinach obudził się w całkiem dobrej kondycji.

Rozjerzał się uważnie po łazience i widząc, że jest sam odetchnął głęboko. Krótki moment zastanawiał się nad jakąś kreatywną historią, która pozwoliłaby mu wytłumaczyć Dziuni, dlaczego całe pomieszczenie wygląda jak pobojowisko. Jednak z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu w głowie słyszał jedynie chrypiące "Wypchaj się.".

− Trudno - rzekł sam do siebie i wzruszył ramionami. - powiem jej, że nie pamiętam. Że miałem wstrząs mózgu.

Czuł się wspaniale, nic go nie bolało, nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Jak Leszek Miller na emeryturze - pomyślał z szerokim uśmiechem wracając do życia. - To się wszystko jeszcze jakoś tak poustawia. Zapomną. Polubią mnie.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Congratulations @doabit! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

You made your First Comment
You got a First Reply
You made your First Vote

You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!

Hello doabit, welcome to Partiko, an amazing community for crypto lovers! Here, you will find cool people to connect with, and interesting articles to read!

You can also earn Partiko Points by engaging with people and bringing new people in. And you can convert them into crypto! How cool is that!

Hopefully you will have a lot of fun using Partiko! And never hesitate to reach out to me when you have questions!

Cheers,
crypto.talk
Creator of Partiko

Bardzo dobrze się czytało! Masz więcej?

Proponuję dodać tag pl-artykuly i na przykład pl-emocjonalnie.

Cześć, bardzo miło przeczytać taką opinię. I tak trochę tego mam, w brulionie więc wymaga pewnej obróbki, ale zamysł jest taki, żeby raz na tydzień coś się pojawiło w tym temacie. Tagi zaraz dodam. Dzięki!

Posted using Partiko Android

Twój post został podbity głosem @sp-group-up oraz głosami osób podpiętych pod nasz "TRIAL" o łącznej mocy ~0.20$. Lista osób z naszego triala oraz wszystkie podbite przez nas posty są publikowane we wtorkowych raportach z działalności grupy. Zasady otrzymywania głosu z triala @sp-group-up znajdują się tutaj, w zakładce PROJEKTY

@wadera