RE: Przeczytane: "Najlepszy trener na świecie" (2018)

You are viewing a single comment's thread from:

Przeczytane: "Najlepszy trener na świecie" (2018)

in polish •  6 years ago 

Mój dziadek wspominał Gmocha, zapadły mi w pamięć takie spostrzeżenia.

Nestor wypowiadał się krytycznie o taktycznych nowinkach Gmocha, w jego przekonaniu boisko było "szachownicą", i o ile pewnie przemyślenia Gmocha były nie najgorsze w ww. kwestiach, to w mundialowej drużynie brakowało ducha, atmosfery - po części przez apodyktyczny charakter Gmocha.

Kariera Gmocha skończyła się przez kontuzję, ale Jacek boiskowym aniołkiem nie był - słynął z brutalnej gry i powodował wiele urazów, toteż zawodnicy przeciwnych drużyn "polowali" na niego.

Jak Gmoch był obrońcą, to żartowano z jego ogromnej żuchwy krzycząc, gdy nadciągał napastnik przeciwnej drużyny: "Jacek, brodą go!"

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Dokładnie tak było, wszystko co mówisz chyba było wymienione w książce, albo opowiadane przez trenera w wywiadach.

Wiem, że podczas Mundialu w 1978 roku nie było atmosfery, Gmoch eksperymentował ze składem, piłkarze kłócili się ze sobą. Wszystko to opisałem w swoim poście, ponieważ dalej napisałem krótką notkę biograficzną o Gmochu, ale postanowiłem ją wyciąć i jej nie upubliczniać (magia montażu przed publikacją).

To prawda, Jacek Gmoch w młodości nie był aniołkiem (zarówno na boisku, jak i poza nim), co też opisał w tej książce. Ale jak sam wspomniał, jego kontuzja powstała nawskutek boiskowego wypadku i nie była zrobiona specjalnie. Sam trener, jak wspominał, nie miał o to żalu.

Z tą brodą też było wymienione w książce :) Ale najlepsze było to, że przeciwnicy reprezentacji Polski respektowali go i się go bali. Podobno nawet trener którejś reprezentacji... chyba Szkocji... powiedział, że jeżeli Gmoch będzie w formie, to raczej nie wygrają meczu.

Dziękuję za ten komentarz i pozdrawiam!

Kontuzja kończąca karierę - faktycznie tutaj wersja dziadka się rozbiega z tym co znalazłem w Internecie - w kilku miejscach wejście Mariana Szei jest opisywane jako "przypadkowe" czy "niefortunne", zresztą dopiero doczytałem, że to był jakiś towarzyski czy raczej piknikowy mecz PZPN vs. kadra czytelników Expressu wieczornego. 29 występów w reprze - całkiem nieźle