[temaTygodnia] Twarde fakty i imponderabilia rzymskiej wojskowości

in polish •  7 years ago  (edited)
Wojskowość rzymska jest zdumiewająca z wielu względów - pieczołowita organizacja, kultura pracy i dyscyplina, wymyślne machiny oblężnicze, system kar i nagród, budowanie esprit de corps... te czynniki i wiele więcej zadecydowały, że w basenie Morza Śródziemnego przez długi czas panował Pax Romana.

Historycy są raczej zgodni, że świetność Imperium Rzymskiego, które wywiodło się z niczym nie wyróżniającej się osady nad Tybrem opierała się w dużej części na efektywnych siłach zbrojnych przyrównywanych jeśli chodzi o kulturę wojskowości przez brytyjskiego badacza Petera Heathera do "Marines, tylko że brutalniejszych". Tak jak dla dziecka zaznajamiającego się z pacierzem modlitwa "do Anioła Stróża" jest kamieniem węgielnym przyszłej wiedzy, tak dla historyka wojskowości takim kamieniem są słowa velites, hastati, principes, triarii oznaczające rodzaje wojowników w rzymskim szyku bojowym. I tak velites byli lekko uzbrojonymi harcownikami mającymi za zadanie miotać oszczepy w szyki przeciwnika i prowadzić potyczki ze swoimi odpowiednikami z drugiej strony pola bitwy. Hastati byli młodszymi rekrutami na początku swojej wojskowej drogi - posiadali dwie długie włócznie do rzucania, (pilum), jak również standardowy miecz (gladius) o długości 60-85 cm oraz prostokątną tarczę (scutum). Za ich plecami znajdowali się nieco ciężej uzbrojeni, zaprawieni w bojach principes, których uzbrojenie zaczepne i tarcza były takie same jak hastati. Ostatnią linią byli elitarni triarii rekrutujący się z najbogatszych obywateli, mający najwyższej jakości uzbrojenie - byli z reguły uzbrojeni we włócznie i tarcze. "Rzecz przeszła do triarii" jest powiedzeniem, które kładzie nacisk na poważną sytuację znajdującą się na ostrzu noża, ale muszącą trwać do swego pomyślnego, bądź, częściej, gorzkiego końca, wywodzi się właśnie ze struktury organizacyjnej rzymskiej piechoty. Taka organizacja przynosiła wiele korzyści - zapobiegała "zlewaniu" się walczących w jedną masę i umożliwiała dłuższe utrzymanie odrębności części sił, co dawało okazję do korzystania z odpowiednich jej porcji w miarę rozwoju sytuacji na polu bitwy. Lecz przemyślność Rzymian wykraczała nieraz poza utarte ramy i schematy, w bitwie pod Zamą w 202 roku p.n.e przeciwko Kartaginie, pomni podręcznikowego okrążenia pod Kannami (literalnie podręcznikowego - studenci West Point uczą się o tej bitwie jako przykładzie pozorowanego odwrotu i okrążenia), Rzymianie pod dowództwem Scypiona Młodszego (zwanego później Afrykańskim), wydłużyli szyk montując pojedynczą linię walczących, co zapewniło im zwycięstwo. Ogromną przewagą było stosowanie gladiusów - krótkie miecze pozwalały na zadawanie sztychów i pchnięć w zwarciu, gdy długa broń biała np. Galów potrzebowała luźnego szyku by być najefektywniej wykorzystana.

Uncrossed_gladius.jpg

↑ Gladius (źródło: Wikipedia)

Także rzucanie przerażającymi pilum miało dla wroga katastrofalny efekt - ten rodzaj włóczni o topornej drewnianej konstrukcji celowo posiadał punkt ciężkości nieco za długim, cienkim, metalowym szpicem, co powodowało, że przy uderzeniu w przeciwnika grot pilum wyginał się uniemożliwiając usunięcie pocisku z ciała, a sam pokaźny ciężar włóczni dochodzący do 5 kg eliminował trwale trafionego nieszczęśnika z walki.

Pilum-spear.jpg

↑ Rzymskie pilum (źródło: Wikipedia)

Przykładem rzymskiej elastyczności wojskowej była także odpowiedź na jedną z najstraszliwszych, a przy tym najbardziej niepewnych broni starożytności - słoniom bojowym, które były obecne w armiach Kartaginy, ale też każdego poważniejszego przeciwnika z Bliskiego Wschodu, chociażby postaleksandryjskich królestw greckich tj. Imperium Seleukidów czy Egipt Ptolemeuszy. Rzymianie wydzielali wyspecjalizowane grupy żołnierzy, które w bardzo niebezpiecznym manewrze podchodziły do słoni przeciwnika i hałasem oraz zapalonymi żagwiami powodowały panikę majestatycznych zwierząt, co kończyło się zazwyczaj katastrofą - rozjuszony słoń nie baczył na przynależność walczących i tratował wszystkich wokoło (a wokoło byli głównie sojusznicy), oczywiście do momentu, kiedy kornak (o ile nie spadł wcześniej z grzbietu zwierzęcia) użył swoich ponurych narzędzi (młotka i dłuta), by rozłupać słoniowi czaszkę.

Kawaleria nigdy nie była oczkiem w głowie Rzymian, toteż często do rodzimych equites pochodzących spośród najbogatszych Rzymian, dołączano zaciężne oddziały kawalerii galijskiej, numidyjskiej czy iberyjskiej, wysoką wartość przedstawiała jedynie jazda pretoriańska, ale ta była niezbyt liczna i ograniczała się do świty dowódców. Za to użycie artylerii polowej ludzie z Wiecznego Miasta doprowadzili do perfekcji - był to handicap, który połączony z dyscypliną piechoty, pozwalał na wzięcie góry nad większością przeciwników - balisty, skorpiony czy onagry były cudami ówczesnej techniki, miotały pociski na odległość nie pozwalającą przecinkowi na równą w skali ripostę. Ich wykorzystanie w polu i podczas oblężeń stanowiło wielki atut.

1200px-Greek_and_Roman_Ballista_Catapult.jpg

↑ Balista (źródło: Wikipedia)

Najmniejszą jednostką było 8 ludzi dzielących ze sobą namiot, zaś organizacyjnie podstawową jednostką była centuria licząca 80-160 ludzi, sześć centurii stanowiło kohortę (z czego pierwsza kohorta w legionie była podwójnej wielkości), dziesięć kohort stanowiło legion, co dawało jednostkę o liczebności ok. 4,000 do 6,000 żołnierzy. Liczebność i sama liczba legionów wahała się przez wieki, np. Oktawian August zdemobilizował około połowę z 50 legionów, jakie otrzymał po swoim poprzedniku Juliuszu Cezarze.

↑ Organizacja legionu (źródło: humanitiesromanempire.weebly.com)

Solą armii rzymskiej była dyscyplina, w obozach panował porządek umacniany codzienną pracą - jak nikt inny Rzymianie brali sobie do serca maksymę, że "bezczynność osłabia armię, praca ją wzmacnia" - wznoszono palisady, kopano latryny (standard, jakiego nieraz nie dopatrywały nowożytne armie), zbierano prowiant w okolicy lub oddawano się ćwiczeniom. Przekładało się to na tworzenie ducha wojska, esprit de corps, którego wyrazem było także nadawanie zasłużonym legionom ich własnych nazw oficjalnie stojących obok numeru jednostki jak np. Legio I Germanica czy zasłużony na Bliskim Wschodzie - Legio XII Fulminata (Błyskawica). Istniał także system szpitali, rzecz która rodziła się w Europie i Ameryce Północnej dopiero w XIX w. Przy tym nagradzano odwagę na polu bitwy, jak również karano za objawy niesubordynacji czy tchórzostwa (m.in. słynne "dziesiątkowanie").

Zapłata za służbę nie była równorzędna do morderczego treningu i trudnego życia w polu, ale rzymscy żołnierze mogli liczyć na dodatkowe wpływy tj. zrabowane na nieprzyjacielu dobra, jak również okazjonalne nagrody z cesarskiego (lub wcześniej republikańskiego) skarbca, zazwyczaj wydawane z końcem udanej kampanii wojennej lub przy wstąpieniu nowego Cezara na tron. W późniejszym okresie dynamicznej ekspansji terytorialnej Imperium dochodziły do tego nadania ziemi, będące osłodą blisko 20-25 letniej służby (paradoksalnie to one były jednym z czynników, które doprowadziły do upadku siły rzymskiej wojskowości w epoce upadku Rzymu sytego, polegającego już na armii najemniczej w miejsce obywatelskiej).

Tak naoliwiona maszyna wojenna przypominała pod wieloma względami armie nowożytne, co w zupełności wystarczało by radzić sobie z kolejnymi przeciwnikami w basenie Morza Śródziemnego, kolejno przekonali się o tym dumni Kartagińczycy, Iberowie, Galowie, Grecy, Egipcjanie, Seleucydzi itd. Jeśli kulturę i religię Rzymianie niejako "zapożyczyli" od Greków, to wojskowość była ich autorskim dziełem, i to dziełem, która pozwoliło na zbudowanie jednego z najsilniejszych państw w historii świata swoich czasów. Nie mogła im sprostać quasi-obywatelska armia Hanniabala wsparta bardzo dobrymi najemnikami, na nic zdała się falanga, królowa pól bitew okresu greckiej dominacji, ani mobilne, kawaleryjskie armie wschodu choćby Partów, odważni, lecz nie mogący się organizacyjnie czy materialnie równać z Rzymem Galowie byli uparci, lecz ostatecznie bezsilni. Były od tej reguły wyjątki, lecz co do zasady dopiero wielka wędrówka ludów uciekających w panice przed Hunami swoją dynamiką i liczebnością zadała cios Imperium, po którym rzymski orzeł już się nie podniósł, a maksyma "Veni, Vidi, Vici" stała się jedynie bladym echem przeszłości.

Artykuł popełniony w ramach festiwalu intelektualnego pt. TemaTygodnia (Temat #2)

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Bardzo ciekawe :) tipuvote! 0.4

Piękne! Zaraz mi się łacina z liceum przypomina. Galia est omnis divisa in partes tres quarum unam incolum Belgae, aliam Aquitani, tertiam qui ipsorum lingua Celtae nostra Galli apellatur. Prawdopodobnie z błędami, bo z pamięci. :)
Ech, Cezarze...

Ave Caesar morituri te salutant
Twardy krok legionów nad Europą grzmi,
nieunikniony wróży koniec Republiki,
gniją wzgórza galijskie w pomieszanej krwi,
a Juliusz Cezar pisze swoje pamiętniki.

Aż muszę sobie posłuchać.

Świetny tekst! Fascynował mnie swego czas tematy taktyki armii rzymskiej połączonej z wykorzystaniem przeszkód naturalnych jako elementów pola walki... np. Bitwa pod Alezją była ciekawym przykładem oblężenia i walki w oblężeniu na terenie wroga. Tam widły rzek Lutosa i Osera zostały wykorzystane jako naturalne linie fortyfikacyjne rzymskiego oblężenia.

Dzięki za cenny komentarz, jak zwykle odsłaniający skrawek przeszłości. Swoją drogą odwaga godna Cezara, by kontynuować oblężenie mając odsiecz pod bokiem.

Miał gość jaja!Trzeba mieć charakter, charyzmę i zaufanie do doskonale wyszkolonej armii, żeby decydować się na walkę w takich warunkach.

Absolutna zgoda. Ryzykanctwo Cezara objawiało się też w innych okolicznościach, które są materiałem na osobne rozważania :)

Czułem, że w ramach tematu #2 TT napiszesz dobry artykuł i się nie zawiodłem :)

Temat bajka :) Cieszę się, że nie byłem powodem zawodu :)

Kolejny świetny artykuł, połknęłam w szybkim tempie :)

Kłaniam się nisko.