RE: Psy, koty - kastrować czy nie? Ciąg dalszy: zady i walety

You are viewing a single comment's thread from:

Psy, koty - kastrować czy nie? Ciąg dalszy: zady i walety

in polish •  7 years ago 

Muszę stanowczo zaprotestować, jak najbardziej zwróciłem :P :

Nie poruszam tematów związanych ze zdrowiem, bo takowe jako weterynarz mogłabyś opisać w artykule: kiedy kastrować na pewno, bo zwierze cierpi chorując na (wstawić dowolne), o ile oczywiście istnieją takie przyczyny. Wszystkie powody kastracji jakie podajesz pochodzą z głupoty ludzkiej i tego jakie otoczenie tym zwierzętom stworzyliśmy, zauważ jakie argumenty sama podajesz. Nie przeczę, że są logiczne, zastanawiam się, do czego doprowadziliśmy Nasze myślenie i postępowanie, że dla własnych zachcianek operujemy zwierzęta, bo w gruncie rzeczy (albo w Naszych głowach) tak jest dla nich lepiej.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Ale piszesz, że wszystkie powody kastracji jakie podaje @anka "pochodzą z głupoty ludzkiej i tego jakie otoczenie tym zwierzętom stworzyliśmy" Koncepcja kastracji nie bierze się z głupoty. Bierze się z troski o zwierzęta. Piszesz, że operujemy zwierzęta dla naszych zachcianek... nie, operuje się je ponieważ uważamy (my jako ludzie) że tak jest dla nich lepiej. Przecież nie możemy zwierząt zapytać o zdanie, co sugerujesz w pierwszym poście. Jako ich opiekunowie chcemy dla nich jak najlepiej i stąd koncepcja kastracji ponieważ okres rui jest dla zwierząt żyjących między ludźmi ciężki a nawet niebezpieczny. To nie jest tak jak u zwierząt żyjących na wolności w naturalnym środowisku. Ale oczywiście ostateczna decyzja należy do właściciela, nie ma obowiązku. Każdy musi we własnym sumieniu rozważyć co jego zdaniem jest lepsze dla jego pupila. @anka jako lekarz weterynarii z tytułem doktora i wieloletnią praktyką stoi na stanowisku, że w większości wypadków jest to mocno rekomendowane. @anka, dobrze zrozumiałem?

Ale piszesz, że wszystkie powody kastracji jakie podaje @anka "pochodzą z głupoty ludzkiej i tego jakie otoczenie tym zwierzętom stworzyliśmy" Koncepcja kastracji nie bierze się z głupoty. Bierze się z troski o zwierzęta.
Piszesz, że operujemy zwierzęta dla naszych zachcianek... nie, operuje się je ponieważ uważamy (my jako ludzie) że tak jest dla nich lepiej.

Porzuć proszę paradygmat, w którym jestem jakimś zagorzałym przeciwnikiem kastracji. Powody, a koncepcja - to bardzo duża różnica. Napisałem, że tak jest dla nich lepiej. Ja zastanawiam się w swoich komentarzach, co do aktualnego stanu rzeczy doprowadziło, czytając logiczne argumenty @anka, których nie neguję. Przecież to my trzymamy zwierzęta w domach, a nie one nas. To my sprowadzamy je do miast, to my je wypuszczamy, porzucamy itd. Nie stoimy tylko po dobrej stronie, która opiekuje się, dba, dla bezpieczeństwa kastruje właśnie, kto uważa inaczej, pilnuje itd. Swoją niedolę zawdzięczają w dużej mierze ludzkim poczynaniom.Czyli ponosimy odpowiedzialność za wszystkie powody kastracji, zwierz ma niewiele do powiedzenia, więc niejako my mu zgotowaliśmy ten los.

Przecież nie możemy zwierząt zapytać o zdanie, co sugerujesz w pierwszym poście. Jako ich opiekunowie chcemy dla nich jak najlepiej i stąd koncepcja kastracji ponieważ okres rui jest dla zwierząt żyjących między ludźmi ciężki a nawet niebezpieczny.

Nie bierzmy wszystkiego dosłownie, co pierwszy komentarz miał na celu już opisałem, nie będę kopiował. Co do reszty j.w.

To nie jest tak jak u zwierząt żyjących na wolności w naturalnym środowisku.

Bo żyją właśnie z ludźmi, czyli niewoli, która nie musi od razu być kojarzona sama w sobie z czymś złym. Ale jest wielu ludzi traktujących zwierzaki przedmiotowo, a żeby przed głupotą jednych bronić mógł się drugi, kastruje się zwierzaka. Czyli ponownie to nie zwierzaka wina. Na pewno jest to rekomendowane, bo gdyby tego nie robić, mielibyśmy dużo gorsze efekty. Jeszcze raz powtórzę, zastanawiam się nad przebiegiem procesu, który do tego doprowadził, nie oceniam kastracji, nie podoba mi się, że do takiego stanu rzeczy doprowadziliśmy jako społeczeństwa. W skrócie zaprezentowałem swoje stanowisko, że ja swojego psa będę pilnował i mam go w miejscu, gdzie nie muszę przejmować się otoczeniem

To wiele wyjaśnia. Ale jeśli chodzi o przyczyny, których poszukujesz to myślę, że "winna" jest sama natura. Wszystko co żyje chce się mnożyć a Ziemia już "pęka w szwach".

Na pewno jesteśmy też jej częścią, można by nawet stwierdzić, że opisując te przykłady za pięćset lat z perspektywy natury właśnie, nasze działania będą podciągnięte do zachowań choćby gatunku ludzkiego, ale to już dalekie rozmyślania. Jeżeli chodzi o przeludnienie, w aglomeracjach dużych miast może trochę tak, ale wystarczy wycieczka 30km pod Warszawę, żeby obserwować puste przestrzenie bez żywej duszy.

Miałem na myśli bardziej kwestie wyżywienia i zanieczyszczenia środowiska. A wracając do psów i kotów to te zwierzęta same najchętniej żyją chyba wśród ludzi (?) Nie garną się do życia w lesie.

Nie wiem tego, może @anka Nam podpowie. Mało to kundelków przywędrowało do Europy kilka ładnych wieków temu z Chin, przecież pies wyszedł z lasu, tak mi się wydaję. To człowiek go oswoił i rozpoczął zabawę w rasy, przynajmniej tak myślałem, głos specjalisty będzie tu rozwiązaniem :)

Jak sam zauważyłeś - człowiek to też natura.
Edit:
I też wyszedł z lasu.

Zgadzam się.

podpowiem - kiedyś, miliony lat temu, koty i psy żyły w lasach czy gdzie tam. Często głodne, marnujące dużo energii, by przetrwać. Kiedy pojawiły się osady ludzkie koty i psy miały dylemat: trzymać się od nich z daleka i ginąć, głodować itp, czy może podejść, zamieszkać w oklicach, dostać jedzenie i tym samym mieć "one problem less"? Wybrały mieszkanie z ludźmi, którzy dzielili się jedzeniem, czasem dali cieply kąt, wiecie o co chodzi. Inne nie zdecydowały się na taki układ. A potem... wyszło co wyszło, mamy co mamy.

Dzięki za podpowiedź!

W punkt!