Całe życie zastanawiałem się co to znaczy być artystą. Dlaczego ludzie tworzą rzeczy? Dlaczego ludzie ryzykują swoje pieniądze, relacje a nawet zdrowie by tworzyć? Co to za wewnętrzna siła zmusza do tworzenia?
Artyści bywają narcystyczni. Zdarzyło się wam kiedyś przeszkodzić muzykowi, gdy komponuje? Albo pisarzowi w momencie, gdy układa zdania? Jeśli tak, wiecie jak potrafią się obrazić.
Sam jestem taką osobą. Wydałem tysiące złotych na tworzenie muzyki i jestem w stanie dosłownie nawrzeszczeć na kogoś, kto przeszkodził mi w moim procesie kreatywnym.
Stworzyłem kolektyw muzyczny DP2.0, zaprosiłem kilku znajomych artystów do współpracy i nagraliśmy teledysk, który usiłuje pokazać różne twarze artysty.
Pozwólcie, że opowiem wam, jak rodziła się koncepcja. Każdy z towarzyszących nam wokalistów reprezentuję jedną z tych idei:
- więzień: artysta jest zawsze zakładnikiem swoich i cudzych oczekiwań, nie da się tworzyć bez kontekstu oczekiwań publiczności;
- samotny muzyk: droga artysty zawsze jest drogą samotnika i wymaga wiele niewidocznego wysiłku,
- dziecko/diwa: sztuka może zmieniać życie na lepsze lub gorsze, ale na pewno może przekuwać marzenia w rzeczywistość;
- laboranci: sztuka wymaga wiedzy technicznej, specjalistycznego sprzętu i detalicznej uwagi;
- nieboszczyk: połączona kreatywna energia kilku ludzi może dać niewiarygodne efekty.
Następnie stworzyliśmy treatment, czyli dokument wizualizujący nasz pomysł. Treatment to punkt odniesienia dla producenta, operatora, reżysera czy montażysty. Nasz różnił się od klasycznego formą pokazu slajdów umiejscawiających każdą scenę w kontekście konkretnego fragmentu muzyki. To pozwoliło nam w łatwy sposób przekazać pomysł i przekonać operatora do współpracy (czy jak to się mówi spitchować go]). Dobrze przygotowany treatment to także dowód, że jako twórca jesteś poważny.
Podczas mojej dotychczasowej podróży jako muzyk czy YouTuber miałem szczęście poznać wielu utalentowanych ludzi. Bycie otwartym na współpracę, pomocnym pozwala nawiązywać kontakty, które nie tracą na wartości nawet po latach. Nie chcę teraz mówić, że karma wraca, ale wspólne działanie spaja ludzi. Zawsze preferowałem pracę z ludźmi komunikatywnymi, z którymi również dobrze spędza się czas. Nie potrzebuję w zespole toksycznych geniuszy.
Nakręciliśmy cały klip w pięć dni. W poniedziałek o piątej rano wstałem, by pojechać do Vintage Studio w Krakowie, gdzie chcieliśmy odtworzyć dziwaczne laboratorium, na wzór tego z teledysku Smoking Barrelz, którzy pojawiają się gościnnie:
Smoking Barrelz wcielają się w rolę laborantów badających artefakty potrzebne do późniejszej ceremonii.
O czternastej byliśmy już w krakowskim Studiu Centrum, gdzie powstawały oryginalne ścieżki nagrań w 2014 roku. Tutaj pracowaliśmy z Łukaszem Kastelikiem - w roli samotnego artysty w czerni. Łukasz śpiewa na co dzień w składzie Dziewczęta, który uprzejmie polecam:
We wtorek kręciliśmy plenery. I mieliśmy trochę pecha - tak jak cały weekend i dzień wcześniej doskwierały nam upały, tak wtorkowy poranek przywitał nas ulewnym deszczem. Udało się nam skryć w pobliskiej knajpce dzięki uprzejmości sprzątaczki, gdzie mogliśmy się przebrać i zrobić make-up. Chłopaki owinęli kamerę w foliową siatkę. Traciłem nadzieję na powodzenie tych zdjęć. Olej, nasz więzień, stwierdził jednak, że skoro już tu jest to olejmy (nomen omen) deszcz i weźmy się do roboty. Mamy dzięki temu świetne sekwencje ucieczki w deszczu.
Olej opublikował niedawno swój debiutancki utwór ze składem Nostromo:
W środę nagrywaliśmy w Składzie Muzycznym. Ten sklep muzyczny oferuje przepiękne wnętrza, pełne gitar i sprzętu, a także jest miejscem od lat animującym lokalną scenę.
The next location was the hardest one. The basement of Zet Pe Te complex has no light and a little supply of electricity. It was in a very raw condition and it took hours of cleaning and setting up to build the background we wanted. I was also an extremely hard thing for our lighting crew.
Następna lokacja była najtrudniejsza. Piwnice kompleksu Zet Pe Te są niemal pozbawione światła i niemal nie mają dojścia prądu. Obiekt zastaliśmy w bardzo surowej formie i trzeba było godzin, by posprzątać miejsce i ustawić scenografię. Miejsce było też ekstremalnie trudne dla ekipy oświetleniowej.
Mastershot, ujęcia ze statystami czy scena rapowania na koniec były naprawdę trudne, ale udało się nam je zrealizować dzięki dobremu przygotowaniu i planowaniu.
Ostatniego dnia kręciliśmy Emilkę - diwę - oraz Alę, dziewczynkę grającą jej młodsze alter ego. Kluczowym elementem tej sekwencji była charakteryzacja. Zwróćcie uwagę na makijaż, perłowy naszyjnik, toczek z woalką.
Zdjęcia zakończyliśmy o czternastej. W kwestii montażu w całości zaufałem dybińskiemu i czternastego lipca, w dzień moich urodzin, "Więcej nie chcę nic" ujrzało światło dzienne.
To dopiero początek historii. Tuż po premierze rozpoczęliśmy pracę nad BLRRD.
Jeżeli chcecie być na bieżąco z DP2.0 można śledzić nas na Facebooku i Instagramie. Będzie nam też szalenie miło za każdą subskrypcję na YouTube.