Pierwsze spotkanie tych drużyn odbyło się tydzień temu w Poznaniu. "Kolejorz" zwyciężył 2-0 i z dobrym rezultatem zameldował się w Armenii na rewanż.
Składy:
I połowa: Początek spotkania, to przewaga trzeciej drużyny ostatniego sezonu polskiej Ekstraklasy. Poznaniacy spokojnie rozgrywali piłkę na swojej połowie, aby następnie przyśpieszyć i zaatakować przeciwnika. Przewaga dwóch bramek sprawiała, że drużyna z Wielkopolski nie musiała się śpieszyć z forsowaniem bramki gospodarzy. Pierwszy groźny atak Ormian zobaczyliśmy dopiero w 11. minucie - zawodnik z nr 22 - Harutyunyan po centrze z lewego skrzydła uderzał "szczupakiem" na bramkę Putnocky'ego, ale Słowak był na miejscu! Byłby to piękny gol, ale na szczęście dla zawodników w białych strojach skończyło się na strachu. Miejscowi rozochoceni pierwszą próbą postanowili skrócić pole gry i wzmocnić pressing. W 23. minucie Lech wykonywał rzut wolny z lewego narożnika pola karnego Gandzasaru. Nie wiele brakowało a udało by się zaskoczyć Meliksetyana. Kolejne minuty meczu, to ataki jednych i drugich, by zdobyć pierwszą bramkę w dzisiejszym starciu. W końcówce pierwszej odsłony przycisnęli gospodarze, ale ani rzut wolny 20m od bramki Polaków ani rzut rożny nie przyniósł zmiany rezultatu.
Pierwsze 45. minut wyrównane z momentami przewagi Lecha lub Gandzasaru. Remis urządza "Kolejorza" więc, to Ormianom powinno bardziej zależeć na strzelaniu bramki. Potencjalna strata gola może dla nich oznaczać koniec marzeń o awansie.
II połowa:
Pierwsi zaatakowali gospodarze. Rzut rożny z lewego narożnika i strzał głową (minimalnie obok słupka) był pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla Poznaniaków. Drugiego już nie było, bo...padł gol dla miejscowych! Harutyunyan zgrał piłkę klatkę piersiową na 16 metr, a tam Musonda strzałem lewą nogą z woleja trafił w samo okienko Putnocky'ego. 1-0 dla ormiańskiego zespołu i sprawa awansu znów stała się niepewną kwestią. Po kwadransie trener Ivan Đurđević wprowadził na boisko Darko Jevticia i Mihaia Raduta aby coś w grze jego podopiecznych polepszyć. Już kilka chwil później widać było tego efekty, bo Lech miał okazje do tego aby pokonać bramkarza oponentów (strzał z dystansu zablokowany, a ten z około 7m w świetnym stylu wybronił Meliksetyan!). Za moment wydarzenia przeniosły się na połowę Lecha - 66. minuta i rzut wolny 20 m przed polem karnym Putnocky'ego. Do piłki podszedł Harutyunyan i pięknym strzałem w okienko wyrównał stan dwumeczu(Słowak zdołał tylko musnąć palcami piłkę)! Nie minęła minuta, a goalkeeper gospodarzy wyszedł niepotrzebnie za pole karne i został uprzedzony przez zawodników z Polski. Strzał na pustą bramkę wybił w ostatniej chwili Khachatryan. Jeśli goście chcieli awansować, to musieli na poważnie wziąć się do pracy, bo ataki (a zwłaszcza strzały) rywali były co raz intensywniejsze i groźniejsze. W 74. minucie świetną okazję zmarnował Tomasik. Dostał podanie na wolne pole, wbiegł z piłką w pole karne i z 6 m uderzył co sił! Niestety strzał zatrzymał się na słupku i po rykoszecie(od jednego z rywali) wyszedł na rzut rożny. Goście w dalszych minutach mogą bardzo żałować tej okazji, bo była bodajże najlepszą dla nich, by zmienić wynik meczu i "ugasić" temperament zdobywcy Pucharu Armenii w zeszłym sezonie. Ostatnie kilkanaście minut spotkania przed dogrywką (5 minut doliczono do regulaminowych 90) wyraźnie pokazało, że żadna z drużyn nie zamierza czekać na dodatkowe 30 min. Swoje szanse miał Lech, ale i Gandzasar. Ormianie wcale nie ustępowali wyszkoleniem technicznym w ofensywie i pomysłowością na rozegranie akcji. Gdy wydawało się, że mecz nie skończy się po wspomniachych 95 minutach przedstawiciele Ekstraklasy wyprowadzili "zabójczy cios"! Z prawej strony boiska w pole karne dośrodkowywał Jevtić, a Łukasz Trałka głową dał swojemu zespołowi bramkę na wagę awansu!. Więcej akcji już nie zobaczyliśmy, bo sędzia Al Hakim ze Szwecji zakończył spotkanie. "Kolejorz" w kolejnej rundzie eliminacji! Styl w jakim do niej przeszli może nie był przekonywujący, ale na Ormian wystarczyło.
Następnym rywalem polskiej drużyny będzie wygrany z pary Connahs Quay Nomads (Walia) - Shakhtyor Soligorsk (Białoruś). Pierwszy mecz 3-1 wygrali Białorusini i dziś na swoim stadionie będą mieli sporą zaliczkę, a zatem bardziej komfortowe początkowe minuty spotkania.