Legia Warszawa(Pol) - Spartak Trnava(Svk)

in polish •  6 years ago 

Składy:
składy.png
I połowa:

Mecz się jeszcze na dobre nie zaczął, a Legia mogła zostać skarcona przez gości: Egho pomknął lewym skrzydłem i dośrodkował na tzw "długi" słupek gdzie czekał Jirka. Na szczęście dla warszawian i ich kibiców Słowak fatalnie przestrzelił z kilkunastu metrów (strzał obok słupka). Była to 3. minuta spotkania. W 8. minucie Spartak mogł i powinien prowadzić 2-0 - obrona "Wojskowych" w dalszym ciągu myślami była na "wakacjach" i pozwoliła by Egho (zapowiadało się ciężkie 90 min dla miejscowych z tym zawodnikiem) oddał strzał głową z 7-8 m! Tylko dzięki wspaniałemu refleksowi niemłodego już przecież Arkadiusza Malarza wynik pozostał remisowy. Austriak po raz trzeci zaznaczył swoją obecność na boisku w 13. minucie dość brutalnie faulując Krzysztofa Mączyńskiego (kopnięcie w okolice kości strzałkowej). Były reprezentant Polski na noszach opuścił boisko. Ledwo co je opuścił, a Spartak prowadził! Erik Grendel (były piłkarz Górnika Zabrze) pozostawiony bez opieki oddał mocny strzał z 16 m w lewy róg bramki i tym razem Malarz bez szans! "Stołeczni" grali w tym momencie w dziesiątkę(PO golu wszedł Wieteska), ale nie usprawiedliwia to kolejnego, tak dużego błędu w defensywie. Radoslav Latal (trener Spartaka) pokonywał już Legię jako szkoleniowiec Piasta Gliwice, więc wie jak z obecnymi mistrzami Polski wygrywać. Jedyne czym Legia w tym okresie odpowiedziała Słowakom to gol, ale z wyraźnego spalonego.
Pierwsze 25 minut minęło bardzo szybko i niestety pod dyktando mistrza Słowacji. W poprzedniej rundzie również lepiej zaprezentowali się w meczu wyjazdowym, a więc polska drużyna powinna być szczególnie uczulona na poczynania rywali w dzisiejszym meczu. W 30 minucie Legia była bliska wyrównania! Najpierw Egho (tak, znowu on!) o mało co...nie pokonał własnego bramkarza zbijając piłkę głową na rzut rożny. Następnie właśnie z wspomnianego stałego fragmentu gry piłkę otrzymał Astiz, ale jego strzał wybronił Chudy. Kolejne minuty, to znacznie lepsza gra zespołu z nad Wisły, ale brakło potwierdzenia tego w golach. Gdy jednak zespół z Trnavy złapał drugi oddech wyprowadził dwie groźne kontry i znów było "gorąco" pod bramką Malarza (m.in niezły strzał z dystansu oddał Erik Jirka). Końcówka I połowy to wymiana akcja za akcję, jednak bez efektów bramkowych. Mistrz Polski chcąc marzyć o czymś więcej niż II runda el. LM w tym sezonie musiał poważnie pomyśleć nad podejściem i strategią na drugie 45 min. W szatni oponentów było zapewne znacznie spokojniej, bo i wynik dla przyjezdnych znakomity...
HT STATS:
HT STATS.png

II połowa:
Rodacy legendarnego Janosika próbowali rozpocząć II połowę jak pierwszą. Na szczęście tym razem Legia była już na boisku i myślami, i ciałem...Nie oznaczało to jednak, że Malarz będzie w tej odsłonie spotkania "bezrobotny"... Wystarczyło jedno nieporozumienie z blokiem defensywnym i goalkeeper gospodarzy musiał mocno się "napocić" by uprzedzić napastnika przyjezdnych. Za to Chudy miał oparcie w postaci swoich defensorów i mógł z większym spokojem wykonywać swoje "obowiązki". Carlitos, Kante czy Cafu nie sprawiali rywalom tyle "zmartwień" co Jirka, Egho, a już na pewno Grendel drużynie trenera Klafuricia. Czas mijał nieubłaganie, a Legia nie była ani kroku bliżej by coś zmienić w wyniku meczu. Dobrze zorganizowana obrona gości nie pozwalała na wiele oponentom (tak jak przed przerwą), a gdy tylko było to możliwe Spartak wyprowadzał kontrataki mające na celu zamknąć kwestię zwycięstwa w dzisiejszym spotkaniu, a może i nawet w całym dwumeczu.
Nie zaczęła się 80. minuta, a Chudy postanowił już grać "na czas". Arbiter nie zamierzał czekać długo z karą i zaraz ukarał bramkarza mistrza Słowacji żółtą kartką. Za chwilę przypomniał o sobie Austriak Egho - zawodnik z nr 45 wywiódł w pole obronę Legii i Malarza, ale zabrakło mu już dokładności aby zmieścić piłkę w bramce z kilku metrów. To mogła być akcja wyjaśniająca wiele w tej rywalizacji!
Jeśli ktoś myślał, że ostatnie minuty meczu to będzie "obrona Częstochowy" w wykonaniu naszych południowych sąsiadów, to bardzo się zdziwił oglądając finalne akcje: w każdej sekundzie polski zespół był pod presją i chwila nieuwagi mogła kosztować ich stratę kolejnego gola ( a tym samym - prawdopodobnie pożegnanie się z el. LM). I w doliczony czasie gry STAŁO SIĘ ! Jan Vlasko(nota bene były zawodnik...Zagłębia Lubin)- wprowadzony kilka chwil wcześniej przez trenera Latala dostał podanie na ok 20-25 od bramki Malarza i po profesorsku przelobował zbyt wysuniętego Polaka! Dramat warszawian, dramat polskiego footballu... Na niewiele więcej pozostało czasu w tym meczu więc ostatecznie wynik 2-0 dla Spartaka niczym gilotyna ucinał wszelkie wątpliwości kto dziś był lepszy.
Czy Legia ma szansę awansować? "Póki piłka w grze..." mówi porzekadło, ale na ten moment nie widać ŻADNYCH argumentów (piłkarskich i nie tylko) przemawiających za dzisiejszymi pokonanymi. Jeśli trener Klafurić nie pozbiera drużyny "do kupy", to może być smutny wyjazd na Słowację naszej drużyny. Oznaczać to może również....początek końca samego Chorwata na ławce trenerskiej "Wojskowych". Były asystent Romeo Jozaka "doczłapał" ze swoją ekipą do tytułu mistrzowskiego w poprzednim sezonie. Jednak w obecnym los (i przeciwnicy)nie są łaskawi dla zawodników z "eLką" na koszulkach. W Ekstraklasie po słabym początku często udawało się "Stołecznym" spadać na "cztery łapy" (np odrobić 10 pkt straty i zdobyć tytuł). W pucharach (a raczej ich eliminacjach...)każdy słaby mecz może być pożegnaniem z rozgrywkami...wielce możliwe, iż dziś właśnie takiego byliśmy świadkami...

Druga połowa pozornie lepsza dla gospodarzy (bramkę zdobyli jedynie goście):

2nd half.png

Podsumowanie:
FT STATS.png
summary.png

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Oglądałem 10 minut meczu. Po Mundialu oglądanie tej kopaniny aż bolało. Nie wytrzymałem celność podań pewnie poniżej 50%. Żenada w wykonaniu naszego mistrza