Meksyk #2 - Święto zmarłych jakiego nie znacie.

in polish •  7 years ago  (edited)

Meksyk #2


16.jpg

Po pierwszych kilku dość aktywnych dniach postanowiłem zostać 3 dni w Guanajuato. Po pierwsze aby w pełni doświadczyć obchodów święta zmarłych, po drugie aby zregenerować siły i w końcu się wyspać 😁
Dlatego też pierwszy wieczór poszedłem spać dość wcześnie i bez nastawiania budzika. ;-)
Mój host (Bernardo) pierwszego dnia załatwiał sprawy w Leon, dlatego spotkaliśmy się dopiero kolejnego dnia rano. Dostałem klucze do domu i instrukcje gdzie iść i co zobaczyć :-)

3.jpg

Guanajuato jest dość małym miastem, ma ok 130 tys mieszkańców. Jest jednak bardzo ładne z dużą ilością małych placów z fontannami i restauracjami.

1.jpg

W ciągu dnia na głównej ulicy w centrum zespoły przygotowywały dywany dla zmarłych.

4.jpg

Wykorzystywali do tego wszystko. Kwiaty, sól, trociny, ryż itd. Pryskali to potem wodą żeby drobne elementy nie odleciały od wiatru.

6.jpg

Wieczorem miało miejsce rozstrzygnięcie konkursu - ale nie udało mi się dowiedzieć który wygrał :-(

W miedzy czasie przy teatrze Juarez występowały lokalne zespoły ludowe. Festiwal pełną parą. Zdecydowanie warto było tu przyjechać :-)

7.jpg

Już późniejszym wieczorem wybrałem się ze współlokatorem Bernardo na miasto, gdzie spotkaliśmy Fabiole i Fanny. Oczywiście celem poznania życia nocnego. Impreza trwała więc całą noc z czego jej połowę tańczyliśmy salse a drugą piliśmy tequile i inne smaczne rzeczy 😁

10.jpg

Kolejny dzień zleciał bardzo leniwie i jedynie wieczorem poszedłem zobaczyć miasto po zmroku z punktu widokowego Pipila (lokalny bohater).

8.jpg

Udało mi się też załapać na małą paradę przebierańców. Dokładność i bogatość zdobień robiła ogromne wrażenie :-) Niestety mój telefon nie ogarnął tego zbyt dobrze, więc zdjęcie jest średniej jakości.

11.jpg

Jako, że następnego dnia wcześnie rano jechałem w strone México city, poszedłem dość wcześnie spać :-)

12.jpg

Drogę do Mexico City pokonałem oczywiście autostopem ;) Ale pokolei...
Najpierw udałem się na bramki w kierunku Silao i już po 15 minutach jechałem na pace :) Kierowca podrzucił mnie do wlotu do miasta. Przeszedłem na drugą stronę ulicy i udałem się wzdłuż autostrady w stronę Mexico City do pierwszej stacji benzynowej.
Tam mi się nie udało nic złapać przez ponad 30 minut. Poszedłem więc do następnej i tam przez kolejne 30 minut też nic nie zatrzymało się. Poszedłem więc do kolejnej oddalonej o kolejne 2km (w sumie 7km pieszo). I to był strzał w dziesiątkę. :) Co chwile jakiś tir się zatrzymywał aby skorzystać z kibelka i zrobić drobne zakupy. Zagadałem do kierowców i 3 z kolei zabrał mnie do Queretaro - całe 130km :)

13.jpg

Jechaliśmy ok 2h i na moje szczęście kierowca bardzo dobrze znał okolicę, więc wyrzucił mnie na bramkach. Wystawiłem kciuka i czekałem do skutku. Wiem, że nie było to najlepsze miejsce ze względu na to, że to był WLOT do miasta, jednak nie miałem innej możliwości. Ale w końcu się udało! Po półtorej godziny zatrzymał się kierowca małej ciężarówki. Powiedział, że nudno mu samemu i dlatego mnie zabrał. Aż do samego centrum miasta :) Bardzo było mi miło, że mogłem umilić mu czas swoim towarzystwem.

14.jpg

W połowie drogi Sergio (kierowca) zatrzymuje się na stacji aby kupić coś do picia. Proponuje mi piwo, trzymając już jedno dla siebie. Po chwili wachania zgadzam się i obserwuję co zamierza zrobić ze swoim. Wracamy do auta a on na raz je wypija jakby to była woda :O Tłumaczy, że ma już dość 'zwykłych' napojów, że już go tak nie orzeźwiają, a jedno piwko to jest to! Zwróciłem uwagę na jego styl jazdy i nie zmienił się po tym piwie. Jeździ już 30 lat profesjonalnie i robi to swoje, więc się nie stresuję. :)
Ok godziny 18 docieramy do centrum miasta a ja udaję się do domu mojej hostki - Mariany.

Nastepnego dnia spotykam się z Wojtkiem w centrum miasta :)

18.jpg

Wpadliśmy na siebie w Nowym Jorku dzięki jego kuzynowi, którego poznałem na jednym z weekendowych grillów. Okazało się, że pracowaliśmy razem w jednej z Krakowskich siłowni dobre kilka lat temu, wiec mamy sporo wspólnych znajomych :)
Po spacerze po mieście, postanawiamy połączyć siły i podróżować dalej razem :) Akurat ma podobne plany do moich i podobne preferencje, czemu by nie?

Wieczorem w drodze do zamku Chapultepec postanawiamy kupić piwko w sklepie i wypić je w drodze. Meksykanie uprzedzali nas wcześniej, że nie wolno tu pić na ulicy ale liczyliśmy na szczęście turysty. Po przejściu kilku ulic natrafiliśmy na patrol policji i przekonaliśmy się co dla nich znaczy ‘gringo’. Karzą zapłacić 2 tys pesos (ok 115 dolarów) albo idziemy do aresztu na 24-36h. Tłumaczymy im, że areszt nie wchodzi w grę, chociaż sami się zastanawiamy czy taka kasa nie byłaby tego warta? Ostatecznie szukamy rozwiązania alternatywnego i 20 dolarów wydaje się być dla nich wystarczającą motywacją aby nas puścić :) Pozwolili również dopić piwo, więc nie było przynajmniej tej straty.

W Mexico City zostajemy jeszcze dwa dni przy okazji udając się do Teotihuacan obejrzeć miasto i piramidy z czasów Mezoameryki.

23.jpg

Piramida słońca zrobiła na mnie największe wrażenie.

20.jpg

Daje się tutaj odczuć zupełnie inną energię, wibrację czy jakkolwiek by tego nie nazwać. Ci co budowali to miejsce wiedzieli bardzo dobrze co robią.

23.jpg

Zostajemy więc tutaj dobre kilka godzin chłonąc energię tego miejsca i odpoczywając z nogami zwisającymi ze schodów :)

22.jpg

A już kolejnego dnia przygotowujemy się do trekkingu na Iztaccihuatl - wulkan niedaleko Mexico City o wysokości 5230m.n.p.m. Ale to materiał na osobnego posta :)





--
Jeżeli podobają ci się moje przygody to zostaw po sobie upvote, komentarz i pamiętaj aby podzielić się wpisem ze znajomymi :)

Dodaje mi to motywacji aby tworzyć dalej :)

Pamiętaj także aby wpaść na moje inne media społecznościowe:

YouTube
Instagram
Facebook

Artur

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Super relacja.Zostaje u Ciebie dłużej i czekam na następne relacje.Ja byłam w Mexico tylko w okolicach w kilku miejscach jak Tulum,Playa del Carmen ,Chitchen Itza,Akumal i Cozumel i tylko kilka dni ale Meksyk to piękny kraj i chciałabym tam jeszcze wrócić.Pozdrawiam

Cieszę się, że się podoba.
Jeszcze dzisiaj będą dwa kolejne posty z Meksyku 😊