Meksyk #3 - Mordercze podejście na wulkan

in polish •  7 years ago  (edited)

Pobudka o 6 rano w Mexico City, szybka poranna toaleta, ostateczne pakowanie prowiantu do plecaków i jesteśmy gotowi do drogi.
Najpierw na dworzec autobusowy, gdzie bierzemy busa do Amecameca. A tam już idziemy na wylotówkę łapać stopa na ostatnie 25km drogi do bazy startowej.

1.jpg

Po niecałych 20 minutach zatrzymuje się mała ciężarówka i pakujemy się do tyłu na pakę. Dwóch bardzo miłych panów podrzuca nas 4.5km do pobliskiego miasta. Przechodzimy przez nie na piechotę i pod górkę. Na szczęście jest duże drzewo przy drodze, które daje cień i łapiemy kolejny transport. Tutaj już każdy samochód jedzie do Paso de Cortez. Po 40 minutach przejechały może ze 4 auta. W między czasie kierowcy lokalnych minibusów proponowali nas zabrać za 300 pesos od osoby - 12 dolarów to kwota zdecydowanie poza naszym budżetem, więc nawet nie dyskutujemy. Postanowiliśmy nie tracić czasu i iść powoli w stronę celu po drodze łapiąc stopa.

Po przejściu ok 1,5km zatrzymuje się pickup i jedziemy pod górkę. Teraz już wiemy, że nie byłoby szans przejść te 15km z buta. Droga prowadzi cały czas pod górkę i ma bardzo dużo ostrych zakrętów. Pokonanie takiej trasy zajęło by nam cały dzień. A dzięki podwózce docieramy na miejsce ok godziny 14. Zagadujemy Rangera aby dowiedzieć się dokładnie jak wygląda trasa, gdzie są kampingi i dostęp do wody. Uzbrojeni w wiedzę i zarejestrowani, za co trzeba było zapłacić 32peso (2$) za osobę za dzień (czyli 64 od osoby, bo idziemy na dwa dni), ruszamy w drogę.

2.jpg

Dojście do pierwszego punktu noclegowego zajmuje nam lekko ponad 3 godziny. Droga jest dość męcząca bo postanawiamy wybrać się skrótem, który miał kilka wzniesień ekstra w porównaniu do ‘normalnej’ drogi, która była płaska i bardzo stopniowo pięła się ku wysokości 4000m.n.p.m. (obóz startowy jest na wysokości 3200m.n.p.m.)

Na miejsce dochodzimy chwilę po godzinie 17, dlatego nie decydujemy się iść dalej. O 18 już się robi ciemno. Moje kijki trekkingowe sprawdzają się wyśmienicie i bez nich byłoby bardzo ciężko pokonywać taką trasę. Na plecach każdy z nas ma ponad 21kg, na co składa się sprzęt, woda i jedzenie.

3.jpg

Rozbijamy obóz (w tym białym namiocie za mną) i rozpalamy ognisko aby zagrzać wodę na herbatę. W nocy ma być blisko zera stopni.

4.jpg

Oczywiście mieliśmy na sobie wszystkie możliwe warstwy ubrań. Okazuje się, że moja teoria układania warstw ubrań na śpiwór się nie sprawdza. Ta noc to potwierdziła. Dobrze, że posłuchałem Wojtka i ubrałem wszystko na siebie. Przed pójściem spać podwieszamy jeszcze tylko plecaki do rusztowania namiotu schroniska aby myszy nie zniszczyły sprzętu. Było to dobre posunięcie, bo rano się okazało, że Wojtkowi pogryzły trochę buty. Na szczęście nic poważnego.

Wstaliśmy o 5 rano, zjedliśmy śniadanie, zebraliśmy rzeczy i ruszyliśmy o 6.30 w stronę szczytu. Ziemia na szlaku była zamarznięta, czyli w nocy musiało być poniżej zera. Całe szczęście namiot schroniska był na tyle gruby, że w środku nie wiało. Inaczej byśmy na pewno zmarzli.

W nocy spało się bardzo ciężko, dlatego niewyspanie dawało się we znaki.
Po 2 godzinach dotarliśmy do ‘2 bramy’. Dla mnie był to bardzo duży wysiłek. Dystans raptem kilometra a różnica wysokości prawie 600m. Wcześniej byłem w górach na trekkingu tylko 2 razy. Za każdym razem bez bagażu. Raz na Giewoncie i raz na Tarnicy. Trekking na ten drugi szczyt był dla mnie dużym wyzwaniem. A to przecież tylko 1346m wspinaczki.

5.jpg

W tym momencie już wiedziałem, że nie dotrę na szczyt. Jest to dla mnie po prostu zbyt niebezpieczne. Wojtek przeszedł jeszcze ok 100 metrów i też stwierdził, że z takim bagażem i stromizną góry jest to zbyt ryzykowne. Dodatkowo przez ostatnie 200 metrów nawierzchnia była w postaci większych i mniejszych kamieni przez co co kilka kroków traciło się przyczepność.

Zostawiliśmy notatki pamiątkowe w skrzyneczce na skale, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i odpoczęliśmy ok godzinę, w między czasie spotykając innych ludzi i rozmawiając z nimi chwilkę.

7.jpg

Z tego miejsca też był piękny widok na Popocatepetl - jeden z aktywniejszych wulkanów w tej okolicy.
6.jpg

Wróciliśmy do miejsca naszego noclegu (La Joya) gdzie były już inne ekipy szykujące się na dotarcie na szczyt. Tego dnia robili spacer adaptacyjny do wysokości. Wracając na dół luźno rzuciłem, że bardzo chętnie bym zjadł zupę pomidorową z makaronem i świeżym chlebkiem z masłem, dodałem, że w meksyku w sumie to bez chleba bo jest kiepski. W La Joyita - 200m dalej spotkaliśmy przewodnika tejże grupy 6 osób. Zaproponowała nam zupkę. Bez namysłu się zgodziliśmy i wiecie co? Okazało się, że to pomidorowa!!! Byliśmy nieźle zaskoczeni. A ja wierzę, że nie ma przypadków :)

W między czasie szukaliśmy transportu do Puebli. Co jakiś czas na parkingu obok pojawiały się nowe auta i ktoś odjeżdżał. Do tego miejsca można było się dostać autem. Jedynie my postanowiliśmy robić cały szlak pieszo. Pewnie dlatego nie daliśmy rady dojść dalej. Po ok godzinie postanowiliśmy zejść do Paso de Cortez (baza u podstaw) i tam próbować szukać transportu. Po przejściu ok 100 metrów spotkaliśmy parę z Brazylii. Akurat mieli auto i jechali do Puebli. Byli na tyle mili, że zabrali nas ze sobą. Połowę z 56km jechaliśmy bardzo, bardzo dziurawą drogą. Z Paso De Cortez bardzo mało kto jedzie do Puebli, większość jedzie w stronę Amecameca. Dlatego nikt nie naprawia drogi. Ale dla nas najważniejszy był fakt, że jedziemy. Po ok 2 godzinach dojechaliśmy do miasta, usiedliśmy w knajpce kilka ulic od miejsca gdzie nas wysadzili, zjedliśmy tortę (ciasto nadziewane mięsem i innymi składnikami) z piwkiem i szukaliśmy hosta na dzisiaj.
Po mniej więcej godzinie udało się znaleźć nocleg! Teraz trzeba tylko się dostać do domu naszego hosta.
Mapy google są bardzo nieaktualne jeżeli chodzi o transport w Puebli i autobusy pokazane w wynikach wyszukiwania nie istnieją. Na szczęście z pomocą przyszli lokalesy. Bardzo miły pan pomógł nam znaleźć odpowiedni autobus i nawet nas do niego wsadził. Droga zajęła nam ok 30 minut. Ale coś takiego trzeba przeżyć samemu. Kierowca w wieku ok 20 lat jechał jakby brał udział w wyścigach. Nie miało znaczenia, że w środku było ponad 20 osób. Zakręty brał tak, że trzeba było się trzymać obiema rękami żeby nie wylecieć z siedzenia. A hamowanie i dodawanie gazu wykonywał tak dynamicznie, że aż siedzenia latały do przodu i do tyłu. Mieliśmy spore wątpliwości czy dożyjemy do naszego przystanku. Na szczęście udało się. Inaczej nie mógłbym tego napisać ;)

Czekał nas jeszcze tylko spacer na ok 1.5km i jesteśmy na miejscu.
Szybkie zapoznanie się, kieliszek Mezcalu z robakami i czas iść spać.

Rano mieliśmy wyruszyć w stronę Oaxaca, jednak zmęczenie po szlaku górskim dało nam się we znaki na tyle, że postanowiliśmy zostać tu jeszcze jeden dzień i odpocząć.
Tak też zrobiliśmy. Razem z naszym hostem poszliśmy na pyszne quesadille i większość dnia planowaliśmy dalszą podróż. Obejrzeliśmy trochę filmów na yt, wrzuciliśmy materiały na google drive i poszliśmy wcześnie spać. Achh co to był za dobry sen :)





--
Jeżeli podobają ci się moje przygody to zostaw po sobie upvote, komentarz i pamiętaj aby podzielić się wpisem ze znajomymi :)

Dodaje mi to motywacji aby tworzyć dalej :)

Pamiętaj także aby wpaść na moje inne media społecznościowe:

YouTube
Instagram
Facebook

Artur

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Marzy Nam się tak rzucić wszystko ,wziaść plecaki i wyruszyć w Świat. Może kiedyś się odważymy😀

Nie ma na co czekać! :) Czas leci tak czy siak. A po podróży trzeba jakoś też sobie życie zorganizować, więc im szybciej tym lepiej :) Zaufajcie mi! :D

Wie co mówi :) my jesteśmy w podróży prawie 4msc! Pozdrawiamy z Panamy :)

Kusicie,kusicie🤗pozdrawiam z Plymouth😘

Ja też w Anglii siedziałem kilka lat przed wyjazdem 😉 dużo łatwiej kasę oszczędzić niż w Polsce 😊

Congratulations, Your Post Has Been Added To The Steemit Worldmap!
Author link: http://steemitworldmap.com?author=freedomtraveling
Post link: http://steemitworldmap.com?post=meksyk-3-mordercze-podejscie-na-wulkan


Want to have your post on the map too?

  • Go to Steemitworldmap
  • Click the code slider at the bottom
  • Click on the map where your post should be (zoom in if needed)
  • Copy and paste the generated code in your post
  • Congrats, your post is now on the map!