W dużych miastach wygląda to bardzo dobrze. Do nich zjeżdżają się ambitni studenci, którzy chcą działać i zmusili samorządowców do umożliwienia im partycypacji. Fajnymi przykładami są np. rewitalizacje podwórek w Katowicach czy wrocławskie warsztaty przy Budżecie Obywatelskim. W małych miastach jest dramat - aktywiści są nieliczni, skazani na porażkę. Budżety Obywatelskie nawet jak są to marne. Samorządowcy nie chcą żeby im ktoś tyłek zawracał i nawet jak przyjdziesz z gotowym pomysłem to "niedasie".
Różnica jest też w potrzebach - w dużych miastach czy mniejszych ale bogatych gminach ludzie chcą tworzyć miejsca na jakąś aktywność. W małych i biednych gminach ludzie chcą najczęściej miejsc parkingowych czy niskiej jakości skwerów i placów zabaw. Niestety tutaj jest pole do popisu dla samorządowców, którzy powinni ludziom pokazać możliwości i zachęcić ich do współpracy, jednak im się po prostu nie chce. W Polsce ten temat jest wciąż rozwinięty a władze byle remont elewacji nazywają rewitalizacją. W Świdnicy "rewitalizowano" nawet cmentarz :)
"Rewitalizacja cmentarza" - będę tego używał w kazaniach. :D
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit