Ciekaw jestem czy istnieją jacyś zwolennicy opozycji w Polsce, którzy protestowaliby przeciwko nazywaniu wyborów do Sejmu kontraktowego, które odbyły się 4 czerwca 1989 „wolnymi wyborami”. Jakoś nie przeszkadza im, że była to wolność w 35 procentach co, jako żywo, większością parlamentarną a tym bardziej konstytucyjną nie było. Jestem pewien, że większość osób uważających że to były „pierwsze wolne wybory w Polsce” sądzi, że od początku tak uważano, a ci co sądzą inaczej to oszołomy i faszyści.
Okazuje się, że jednak było inaczej. Przypadkiem natknąłem się na stary numer „Więzi” z kwietnia 1996 roku, pisma którego jeszcze nikt na lewicy nie uważa za organ faszystów i oszołomów (ale kto wie? może to tylko kwestia czasu?), w którym Tadeusz Szawiel, socjolog, pracownik Uniwersytetu Warszawskiego, podczas sesji Oddziału Warszawskiego Polskiego Towarzystwa Socjologicznego mówił:
A więc wolne wybory świętujemy 25 października a nie 4 czerwca. Tadeusz Szawiel nie był wcale odosobniony w swoim sądzie. W tym czasie o wyborach z 4 czerwca 1989 mówiono zawsze jako o „wyborach do Sejmu kontraktowego”, nigdy jako o „wolnych wyborach”. Wszyscy jeszcze dokładnie wówczas pamiętali czym jedne wybory różniły się od drugich i nikomu by nie przyszło do głowy inaczej je nazywać. Teraz dużo łatwiej manipulować obrazem historii.
Posted using Partiko Android