Wybory, wybory... Powiem Wam, że tak byłem pochłonięty innymi sprawami, że mało by brakowało bym o nich zupełnie zapomniał :P. W sumie niewiele by to zmieniło, bo mój kandydat nie dostał nawet 0,5% głosów. Zresztą, nawet tak zwane "mniejsze zło" nie miało żadnych szans przeciwko aktualnie urzędującymu Prezydentowi. Nie z powodu kampanii wyborczej, dobrej pracy samego kandydata, czy "wsparcia" ze strony partii. Można powiedzieć o PiSie wiele złego i większość z tego, to prawda, ale ich niekwestionowaną zaletą jest to, że umieją się zorganizować i ruszyć do urn wyborczych, kiedy trzeba. Elektorat Konfederacji to lenie i w zbyt dużej mierze mentalne gówniarze, którym nie chce się ruszyć tyłków do lokali wyborczych. Elektorat PO i partii z nimi związanych ma potencjał, mógłby dużo osiągnąć, ale dużo gadają, a za mało realnie działają. Na dodatek odstraszają od siebie ludzi swoją nadmierną agresją. Przed katastrofą pod Smoleńskiem, to ludzie Prawa i Sprawiedliwości byli bardziej zajadli i agresywni, ale nawet wtedy umieli się zorganizować, mimo że byli odcięci od źródła dużej kasy. PO dzisiaj jest na ich miejscu i wychodzi im to kiepsko. Najpierw wystawili kandydatkę, której jedyną zaletą jest to, że wygląda jak dojrzały Milf, ale jak tylko zacznie mówić na jakiś poważniejszy temat lub człowiek zaglądnie do jej CV, to jest zwyczajnie słabo. Potem wystawili skompromitowanego typa, który w Warszawie ma opinię Prezydenta jeszcze gorszego od Hanny Gronkiewicz-Waltz. Trzaskowski ma jakieś zalety? Może, nie znam żadnych. Angielski? No spoko, ale to powinna być podstawowa umiejętność, tak jak znajomość języka ojczystego czy podstawowe umiejętności matematyczne dla człowieka w jego wieku. No chyba, że ma nienaganny akcent i bogaty zasób słownictwa, to mogę to zapisać na poczet zalet.
Jeśli chodzi o kandydata PiSu - będę 100% szczery. Gdy Duda startował 5 lat temu, to miałem o nim lepsze zdanie i bardzo się cieszyłem, że zastępuje Bronisława Komorowskiego. Dałem się nabrać na jego bardzo dobrą kampanię wyborczą i uwierzyłem, że jest niezły. Tegoroczna z kolei była słaba w jego wykonaniu, a w dodatku spasł się jak Walaszek. Przez 5 lat zapracował sobie na moją negatywną opinię i niemal powtórzył drogę swojego dawnego rywala - zaliczył kilka wpadek, ale żadna nie była na tyle spektakularna, by go wywrócić. Trudno powiedzieć, czy wygra w drugiej turze i generalnie wszystko zależy od tego, co zwycięży - sekciarstwo ludzi głosujących na PiS, czy nienawiść pozostałych wobec PiSu.
Jeśli chodzi o Bosaka, to bez zaskoczeń. Poza tym, że tekst o tym, że jego partia to 3 siła w parlamencie, bo kurwa nie sądzę xD. Wybory Prezydenckie to jedno, wybory parlamentarne to drugie. Już nie jedna partia i nie jeden kandydat się przejechał na wysokim wyniku (lub takim, który stanowił dobry przyczółek do budowania takowego) w jednych albo drugich wyborach. Musiałbym porównać ile głosów dostał Korwin, a ile Bosak, ale procentowo to są mniej-więcej w tym samym przedziale. Nie lubię gościa i nawet nie myślałem, by na niego głosować z takich samych powodów, dla których nigdy nie zagłosuję na lewicowego kandydata, czyli wpychania ideologii do gardła, zamordyzmu i przekonaniu o własnej nieomylności. Dobrze podsumował go Rafał Otoka-Frąckiewicz - Krzysztof nauczył się dyskutować i kontrolować emocje podczas rozmowy i tylko to wychodzi mu naprawdę dobrze. Jednak już zbyt wiele razy się przekonałem o tym, że gadać można wiele, bo papier wszystko przyjmie, tylko że nie zawsze idzie to w parze z realną pracą. Bujajcie się Konfederaci za to, jak wystawiliście Artura Dziambora, tfu.
Jeśli chodzi o resztę, to bardzo dobrze się stało, że Biedroń dostał w dupę. Nie lubię Hołowni i Trzaskowskiego, ale przynajmniej do czegoś doszli w swoim życiu, nie biorą aż tak bardzo bezczelnie kasy od Niemców, jak Robert (jest nagranie na Twitterze, jak Pani zadaje mu konkretne pytanie, podając konkretne hasła, a ten łże bez mrgunięcia okiem.
A, jeszcze Hołownia. A w jego przypadku nie ma co komentować. Typ bezbarwny, bez poglądów, bez charakteru.
Głosowałem na Stanisława Żółtka, który w debacie 1vs1 zmasakrowałby każdego kandydata w merytoryce, ale co mu po tym, jak wygląda niczym żul z dworca centralnego, który codziennie zaczepia setki kierowników, czy inżynierów. Mimo to liczyłem na to, że będzie miał te 2, 3% głosów po tym, jak przebił się przynajmniej częściowo do świadomości internautów.
W Polsce bez zmian.
Co zrobić, by poprawić demokrację? Niewiele, a wszystko to jest w miarę realne. Niestety, żaden z polityków tego nie wprowadzi, tak jak wielbiciele twardych narkotyków nie rzucą ich sami z siebie, tak jak ludzie chorzy na nimfomanię (nabytą, nie wrodzoną) nie przestaną chodzić na one night standy. Wiem, że część ludzi to wyśmieje lub uzna za niepoważne - cóż, nie będę ich winił. Ja patrzę na to z perspektywy politologa, który poświęcił parę lat ze swojego życia nad myśleniem, jakby tu usprawnić życie polityczno-społeczne w Polsce i je maksymalnie uprościć, Jo, tak rzadko podpieram się swoim niewiele wartym tytułem, że czasem zapominam, jakie studia skończyłem. A co do poniższego, cieszyłoby mnie coś w stylu scenariusza z filmu "Starship Troopers" (tak, wiem, ten film to satyra, książka na bazie której powstał film chyba też, jeśli źle zapamiętałem, to przepraszam) - obywatele, którzy mają prawa wyborcze i cała reszta. Ewentualnie mógłbym zostawić po tym jednym bazowym głosie dla wszystkich, ale byłoby fajnie, gdyby ludzie lepiej wykształceni, tacy co więcej osiągnęli od pozostałych, mieli nieco większy wpływ na kraj, w jakim żyją. Bo my jako ludzie nie byliśmy, nie jesteśmy i nigdy nie będziemy równi. Równość wobec prawa i owszem (aczkolwiek to mit, jeśli ma się dużo forsy, kontakty etc. - patrz Epstein, który rzekomo hehe popełnił samobójstwo w swojej celi), ale równość między ludźmi xD.
Dać totalnego bana dla ludzi, którzy biorą socjal i mają przychód minimalny. Skoro mówimy, że głosowanie to "ważna decyzja, w której trzeba rozważyć za i przeciw" blablabla i inne podobne bzdury, to czemu nie zabierzemy prawa do głosowania biednym? Czemu osoba zarabiająca mniej ode mnie ma mieć jakikolwiek wpływ na mnie? Jak coś, to nie znaczy, że ja chcę mieć wpływ na cudze życie, bo więcej zarabiam, czy z jakiegokolwiek innego powodu. Chodzi o coś innego, o zaradność. Zbanowanie grupy socjalobiorców sprawi, że politycy przestaną się do nich odnosić, więc spadnie nam argument o vox populi. Będą musieli odnosić się do lepiej zarabiających i inteligentniejszych.
Zbanować głosowanie dla emerytów. Są za starzy, żyli w innym świecie i jakim prawem ustawiają komuś życie? No i mniej inteligentni, ale to ostatnie można odpuścić, bo taki emeryt może sobie robić testy, co parę lat i przedłużać swoje prawo wyborcze.
Jakiś test. I tu będę szczery, o ile sam pomysł wydaje mi się być ok, o tyle mam za kiepską wyobraźnię i patrzę zbyt krótkowzrocznie, by takowy sporządzić... albo chociaż jego projekt. Mam natomiast kolegę, który takowy zrobił i ma większy ogar w polityce, sprawach społecznych + ma szerszą perspektywę ode mnie. Obstawiam, że gdyby dać taką "Surówkę" do poprawy przez profesjonalistów, to dałoby się coś z tego zrobić. Powiecie - niemożliwe, bo na każde pytanie może być kilka odpowiedzi? No, może, czyli co - płeć to konstrukt społeczny? Nie, mamy dwie płcie, ewentualnie można dodać płeć "X", jak to kiedyś chcieli zrobić w Niemczech. Płeć X to ludzie z psychicznym zaburzeniem płci, hermafrodyci, transseksualiści. Albo 2+2 = 4. Ja wiem, że niektórzy uważają, że to jest 5 i koniec, ale nikt ich nie traktuje na poważnie. Albo ludzie którzy są bardzo grubi i obwiniają o ten stan rzeczy wszystko i wszystkich, tylko nie własne lenistwo i chęć żarcia wysoko przetworzonego lub niezdrowego jedzenia. Albo tacy, co negują istnienie grawitacji lub powietrza, bo ich nie widać. Tak samo - im niższe podatki i większe zarobki, tym większa konsumpcja. Jeśli ludziom da się do zrozumienia, że każdy odpowiada sam za siebie i NIKT im nie pomoże (poza rodziną, może przyjaciółmi) w razie wpadki, to rzadziej popełniają pomyłki albo przynajmniej częściej myślą. Zresztą, walić powyższe. Wystarczy zadać przeciętnemu wyborcy pytanie o cechy charakterystyczne lewicy i prawicy - lekką ręką ponad 70% wyborców obleje to pytanie.
Wprowadziłbym jeszcze przeciwieństwo cenzusów - im więcej punktów człowiek spełnia, tym więcej głosów ma. Np. Zdał w/w test, ma ziemię przekraczającą jakąś tam powierzchnię, płaci ekstra podatki, ma wyższe wykształcenie - łącznie przysługuje mu głos o sile 4 głosów.