Już wcześniej pisałem, że ochrona na tej imprezie nie spełniała kryteriów. Dziś w prasie możemy przeczytać o zatrzymaniu i postawieniu zarzutów Dariuszowi R., który pełnił obowiązki szefa ochrony podczas imprezy WOŚP w Gdańsku. Okazuje się iż morderca nie posiadał żadnego identyfikatora przed wejściem na scenę i na scenie. Dariusz celowo wprowadzał w błąd organy ścigania aby ukryć błędy jakich dopuścili się agenci. Oprócz tego szef namawiał resztę pracowników do zmiany zeznań. Grozi mu do 8 lat odsiadki.
Zdjęcie: policja.pl
Wcale bym się nie zdziwił, gdyby któryś z agentów był znajomym mordercy lub wziął parę złociszy za wejście na scenę. Z czasem wszystko wyjdzie, ktoś pęknie i powie.
Mało tego szef MSWiA wszczął po kontroli Agencji Tajfun procedurę odebrania koncesji. Według raportu wynika iż cyt:
„Skala naruszeń, skala niefrasobliwości, nieodpowiedzialności, skala błędów, patologii jest naprawdę porażająca.
Podkreślił „była to jedyna decyzja, jaką mógł podjąć po zapoznaniu się z raportem przygotowanym przez Departament Zezwoleń i Koncesji MSWiA.„
Chciałem uzyskać odpowiedzi na kilka pytań wysyłając je do rzecznika WOŚP i Agencji Tajfun. Niestety już pięć dni jak nikt nie raczy napisać chociaż by "pocałuj nas w d...". No cóż jak ktoś ma coś do ukrycia to nigdy nie odpisuje, ale prawda wyjdzie w końcu na jaw. Ja i mój kolega dziennikarz będziemy drążyć temat. Obaj uważamy że za zajście trzeba też winić organizatora, przynajmniej osobę która była w kontakcie z Agencją Tajfun.
Kiedy ja pracowałem w ochronie z licencją, takie zaniedbania nie mogły się zdarzyć, brałem udział w wielu imprezach i w halach i na ulicach i nigdy nie było tak rażących uchybień. Wokół sceny stali zawsze stali pracownicy agencji, każdy z licencją i kursami o ochronie imprez masowych. Ochroniarze z tak zwanego "do skoku" mieli pilnować porządku na obrzeżach lub pośród tłumu pod nadzorem zastępcy kierownika ochrony.
Ochraniałem też kilku Vip-ów, to co czytam o ochronie sceny, to żadna ochrona, po dokładnym obejrzeniu filmików w sieci mogę przypuszczać, że podczas występu prezydenta nikogo nie było w strefie mediów ani z tyłu sceny. Podejrzewam iż agenci będący z tyłu po prostu chcieli obejrzeć to co się dzieje z przodu i opuścili swoje posterunki.
Czas pokaże czy mam rację, czy nie. Ale myślę że to nie koniec zatrzymań.