Śmierć towarzyszy ludzkości od zarania dziejów. To kolej rzeczy, na którą nie mamy najmniejszego wpływu, a wszelkie próby odkrycia zagadki nieśmiertelności spełzają na niczym, ale to nie historia o naturalnym umieraniu. To opowieść o zabijaniu na niewyobrażalną skalę, którego okropieństw żaden przekaz nie odzwierciedli. Nieważne co i jakbyśmy pisali czy rysowali każda śmierć jest wielkim nieszczęściem, a rozpatrywana w wymiarze jednostkowym jest spotęgowana do olbrzymich rozmiarów. Wojciech Tochman kolejny raz zaprasza nas na literackie tortury. „Dzisiaj narysujemy śmierć” to bolesna i trudna lektura udowadniająca, iż mimo ogromu doświadczeń jakich w tej dziedzinie doznał współczesny świat, o umieraniu trzeba pisać nadal. Czy jednak jest w stanie nas zaskoczyć i zaszokować?
Wiosną 1994 roku w Rwandzie: „ (…) nazajutrz po zestrzeleniu prezydenckiego samolotu, siódmego kwietnia o świcie w Kigali zablokowano skrzyżowania. Postawiono barykady. Każdy, kto chciał przejechać albo przejść, podlegał kontroli. Kontrolowali ci z Interahamwe. Kto miał dobry dowód – mógł przejść. Kto go nie miał – tego natychmiast dotknęła maczeta. W ciągu dwóch dni ulice miasta pokryły się setkami ciał. Było ciepło, trupy gniły, jadły je psy.” Tak rozpoczyna się rwandyjskie ludobójstwo, podczas którego w ciągu stu dni zamordowano milion osób. „Kraj Tysiąca wzgórz i miliona uśmiechów zamienił się nagle w kraj miliona śmierdzących trupów.”
W trakcie lektury Tochmana „Dzisiaj narysujemy śmierć” nasuwa się wiele skojarzeń i pytań o świat, człowieka, ból, cierpienie, brak reakcji na zło i to jak narysować śmierć by mogła nami poruszyć i pozostawić w nas coś na długo, co sprawi, że świat stanie się, choć odrobinę lepszy. Autor wiele z tych pytań pozostawia bez odpowiedzi. Za to słowami ocalałych, obserwatorów i katów rysuje śmierć. Zanim jednak dostarczy nam ten brutalny przekaz, w lakoniczny sposób nakreślił nam genezę przedstawionego konfliktu, a winą za niego obarczył białych kolonizatorów. Dla czytelnika niezainteresowanego problematyką Czarnego Lądu te informacje to tylko krótki zarys dziejowy, a podłoże konfliktu w społeczeństwie podzielonym na dwie wrogie sobie grupy Tutsi i Hutu jest zapewne dużo głębsze, jednakże autor w swojej książce skupia się głównie na bólu, cierpieniu i śmierci. Sugestywne opisy świadków wydarzeń tamtych chwil, traumatyczne przeżycia kobiet i dzieci, mogą wstrząsnąć i poruszyć nieprzygotowanym czytelnikiem, a skala okrucieństwa jaką dostarczył nam Tochman w tym dwustustronicowym reportażu przeraża. W relacjach ocalałych rzeczy nazywane są po imieniu, śmierć jest śmiercią, a gwałt gwałtem, bez jakichkolwiek analogii czy porównań. Tylko suche fakty mają oddać prawdziwość bolesnych chwil, a wszystko co ponadto jest zbędne. To bardzo oszczędna literatura jednak wymagająca i zmuszająca czytelnika do zadumy. Jak na zawołanie przywołująca dobrze znane nam motto: „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Sto dni i milion śmierci. Jaką maszynę zdarzeń trzeba było uruchomić, aby uczyniła z człowieka zmotywowanego mordercę, zabijającego sprawnie z pełną determinacją. Co musiało się stać, żeby w ludziach wyzwoliła się bestia zdolna dokonywać potworności?
„Wróg był dobrze określony: Tutsi. Więc kiedy w kwietniu wybiła godzina, przyszli żołnierze i powiedzieli nam: my będziemy strzelać, a wy po nas poprawiajcie. Każdy mężczyzna chciał poprawiać. Każdy chciał oczyścić swoją wieś z insektów, szkodników. Wierzyliśmy, że tak trzeba. Że robimy dobrze. Chwyciliśmy za maczety.”
Tochman stara się nam pokazać Rwandę w przeddzień ludobójstwa, w trakcie, tuż po nim i po latach, tak próbuje odpowiedzieć na nurtujące nas pytania. Dlaczego doszło do tragedii? Dlaczego świat zapomniał? Dlaczego milczał? Dlaczego pozostał bierny? Cały jeden rozdział autor poświęca Kościołowi Katolickiemu w Rwandzie i nie pozostaje mu dłużny. Dostrzegamy tu wyraźny oskarżycielski ton i mnóstwo stawianych pytań: „Czy brak działania był przyzwoleniem na zabijanie? Na zło? (…) Czy kościół cokolwiek uczynił, aby ludobójstwo zatrzymać?” To tylko kilka pytań z całej plejady zarzutów w kierunku Kościoła i polskich Pallotynów. To zaskakujące oskarżenia w obliczu całego milczącego świata i wydarzeń jakie miały tam miejsce, ale te relacje poddaję samodzielnej ocenie każdemu czytelnikowi z osobna.
Tochman rysuje również śmierć po ludobójstwie. To przerażający obraz ocalałych, którym traumatyczne przeżycia nie pozwalają wyjść z matni i wrócić do istniejącej rzeczywistości. To tysiące sierot, setki dzieci ocalałych pod trupami rodziców, tysiące zgwałconych kobiet zarażonych HIV, obarczonych brzemieniem gwałtów i niechcianych dzieci. Spuścizna stu dni to także samobójstwa ocalałych, które mimo upływu lat trwają. To klęska terapeutów, psychiatrów oraz świata. „Kat po latach zwycięża.”
W swoim reportażu obok ofiar autor poświęca dużo miejsca prześladowcom, spotyka się z nimi, rozmawia, zadaje pytania, próbuje zrozumieć. Ta analiza ofiary i kata daje przerażające wyniki. „Matkobójstwo, ojcobójstwo. Tak się zdarza w rodzinie katów.(…) Kat cierpi.”
Wojciech Tochman podaje nam Rwandę w pigułce ze szczególnym uwzględnienie stu dni, w podczas których świat nie zdał egzaminu, ale czy czytelnik po tak bolesnej lekturze może się temu dziwić? Owszem winien być zaszokowany skalą, ogromem ludobójstwa jakie wydarzył się w tak krótkim czasie, ale czy obcowanie z przemocą za pośrednictwem masowych środków przekazu i sięganie historią wstecz nie uodporniło nas na tak drastyczne transmisje? A co z zamkniętymi oczami świata? Każdy konflikt jest inny, próby porównawcze zdałby się tu na niewiele, ale ludzkość i świat tyle razy oblewały egzaminy z człowieczeństwa, że nie tylko nie sposób ich tu wymienić, ale w żadnym wypadku nie należy się temu dziwić. Nie należy się dziwić „(…) że trzask rozłupywanej maczetą głowy brzmi jak trzask rozłupywanej kapusty.”
Zdjęcia pochodzą z:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4848978/dzisiaj-narysujemy-smierc
http://strefahistorii.pl/article/4779-24-lata-temu-rozpoczela-sie-rzez-w-rwandzie-nie-beda-nas-ratowac
http://www.otwarta.org/20-rocznica-ludobojstwa-w-rwandzie/
Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
@tipu curate
Posted using Partiko iOS
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Upvoted 👌 (Mana: 0/15 - need recharge?)
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Ubiegłaś mnie o 22 sekundy ;)
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
czekałam tu na Ciebie, serio!
te 22 sekundy spóźnienia masz. ale wybaczamy :)
autor zasługuje, zostałby doceniony i tak;
takie trudne, ale ważne tematy podejmuje 💚.
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
@tipu curate
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit