Wniosek: to na osobie wierzącej spoczywa obowiązek wobec rozmówcy/rozmówców udowodnienia istnienia swych wierzeń
Ale jak ten wniosek niby miałby wynikać tego wszystkiego wyzej? Z tego że uczucia są niemożliwe do weryfikacji i że "pętla" udowadniania czegoś mogłaby iść w nieskończoność nijak nie jest w stanie wynikać ciężar dowodu.
Co więcej na Twoim rysunku pętla po stronie "logicznej" też może iść w nieskończoność, już nie mówiąc o tym że są różne filozoficzne postawy nt relacji logiki do świata rzeczywistego, że są różne logiki, że dychotomia logika-wiara jest w ogóle nieprawdziwa, etc