Lekcje pokory dla przeciętnych

in polish •  6 years ago 

Duży projekt, o który walczyłam dwa lata zakończył się fiaskiem, wszystkie zadania, w których biorę udział mają jakieś przestoje i trudności, a kiedy porwałam dżinsy pomyślałam, że jeszcze tylko zupa zabrana do pracy powinna mi się rozlać w torebce (80% ocalało). Dziś obudziłam się i czekała na mnie wiadomość, że splajtowały linie lotnicze, którymi w grudniu miałam lecieć do Polski. Mieliście kiedyś taki okres w życiu, że wszystko, czego dotknęliście paliło na panewce?

Ciężkie czasy nastały. Naoglądaliśmy się specjalistów od rozwoju zawodowego i biznesu. Wszystkim nam wydaje się, że jak będziemy ciężko pracować, to będziemy mądrzejsi, bardziej efektywni i ktoś nas w końcu doceni. Większość z tego to bzdury.

Powiedzcie mi coś mądrego.

AE511943-FDCE-40FB-AF81-4FBAB2C21C08.jpeg
Same czerwone światła?

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  
  ·  6 years ago (edited)

Fart i niefart mają wykres sinusoidalny. Jeśli jesteś na górce, ciesz się, ale zabezpieczaj się na konsekwencje ewenyualnego spadku.
Będąc w dołku miej świadomość, że gdzieś tam płynie do ciebie fala wznosząca. Sinusoida, może być koślawa ale zawsze to sinusoida. Żyjąc z taką świadomością łatwiej jest pokonywać trudności, a i chwile radosne bardziej docenione, wiedząc że i one są nietrwałe. Trzeba sie nimi nacieszyć dopóki trwają.

Niestety czasami tak w życiu bywa ,
że wszystko się czego człowiek nie dotknie to się pali i wali,
ale tak chyba ma każdy z nas.
Powodzenia życzę i zmiany wiatrów :-)

Porzuć oczekiwania, skup się na sobie i bądź jak woda... płyń :) Odwagi! :)

Zwykle sobie powtarzam, że gdy już wali się kilka rzeczy na raz to taka "zapłata dla losu", żeby nie zawaliło się coś więcej. Bo w gruncie rzeczy nie straciłaś milionów (nie chwaliłaś się w każdym razie), pracujesz, masz gdzie spać, jesteś zdrowa, a zupa i spodnie to za przeproszeniem, gówno nie problem. Ale wiem jak wygląda to z dołu, sam przy mniejszych problemach czuję się czasem jakby to był "koniec świata". Problem w tym, że nie widzimy co się czai za rogiem, kilka kroków dalej. Może to i dobrze, że nieszczęścia chodzą stadami, a nie rozsmarowują się równo po wszystkich naszych dniach... Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem.... Czasem potrzeba nam trochę pokory. Prawdziwy rozwój osobisty opiera się na dostawaniu po dupie. Przetrwasz - to się rozwijasz. Czasem trzeba powalczyć, czasem po prostu przetrwać ciężkie czasy. Trzymaj się!

Zupa i spodnie są oczywiście dla rozluźnienia atmosfery. :)) dokładnie tak. Bardzo się cieszę, że życie mnie nauczylo przegrywac, bo w szkole mnie tego nie nauczyli..

kochana, jak Ci sie ta passa odwróci, a czerwone światła odwieszą,
to wszędzie będziesz mieć tzw. zieloną falę :D
prawo murphiego, nic nie poradzisz :)

nawet nie będziesz mogla na czerwonym poprawić makijażu, upudrować noska, ani sprawdzić smsa;
jeszcze zatęsknisz za czerwonymi - zobaczysz!
takie życie 😘

..a przy niektórych sprawach to wszystko to głupoty, sama wiesz jak może być ciężko.. jeszcze nie miałam odwagi odpowiedzieć Ci na wiadomości, bo nie mam na to odpowiednich słów 😞

dokładnie tak.
😢🤕

Czasami tak miałem, ale uważam, że po burzy zawsze przychodzi słońce i czasami musi być źle, żebyśmy docenili to co mamy dobrego. ;-) Więc zawsze przyjdzie czas na dobre zmiany. Pozdrawiam i życzę szybkiego odwrócenia passy;-).

Tak. Jak się pali i wali, to już od razu wszystko... "nieszczęścia chodzą parami"... haha... raczej stadami. A potem wystarczy drobnostka, piorę spodnie i wyciągam podarte i nagle już mam wszystkiego dość... i nie chodzi o te spodnie, ale o ten cały natłok wydarzeń. A potem kolejne wydarzenie powoduje, że po prostu z bezradności mogę się tylko śmiać. W każdym razie dla mnie taki czas jest zawsze trochę czasem zmiany. A potem okazuje się, że wszystko powoli da się ogarnąć.

Dobrze wiedzieć na co mamy wpływ, a na co nie. Ja uczę się, żeby opłakać stratę proporcjonalnie do wielkości. Ok, straciłam coś, jest mi smutno i jestem zła, ale już tego nie zmienię, więc po prostu posmucę się jeszcze i pozłoszczę chwilę, ale jakoś mnie te emocje nie pochłoną, bo nic nie zmieni taplanie się w nich.