23 lutego: Międzynarodowy Dzień Pomocy Potrzebującym – Dylematy pomagania

in polish •  7 years ago 

Z racji obchodzonego dziś Międzynarodowego Dnia Pomocy Potrzebującym chciałbym poruszyć temat pomagania. Sprawa bowiem nie jest taka prosta jak się wydaje. Moje własne doświadczenie z tym są różne, a w ich wyniku w mojej głowie zrodziły się pytania:

Czy każdemu wołającemu o pomoc należy pomagać?

Czy nasza pomoc nie przynosi czasem więcej szkody niż pożytku?

Czy w pomaganiu innym nie chodzi bardziej o zaspokojenie naszego sumienia?

poor-1775239_1280.jpg
Źródło: https://pixabay.com/pl/s%C5%82aba-czarny-ub%C3%B3stwo-bezdomny-1775239/

W każdym większym mieście można spotkać bezdomnych. Zwykle można bardzo łatwo ich odróżnić od reszty społeczeństwa po poniszczonym i brudnym ubraniu, czasami zapachu czy stanie wskazujący na upojenie alkoholowe. Wielu z nich często prosi przechodniów o wspomożenie w postaci pieniędzy czy czegoś do jedzenia. Oprócz nich natknąć się można również na innych potrzebujących. Mogą to być osoby z mniej lub bardziej widoczną niepełnosprawnością, proszące o pomoc zwykle przy kościołach. Są też inni żebracy, rozłożeni w różnych częściach miasta. Zwykle siedzą z miną cierpiętnika i ich tragiczną historią wypisaną na kartce, a czasami bardziej aktywnie zagadują przechodniów by wyciągnąć z nich trochę grosza.

Są zatem różne typy potrzebujących, na których możemy natknąć się w naszych miastach. Ale czy wszyscy w podobnym stopniu zasługują na naszą pomoc? Często nie mamy pewności czy ktoś po prostu nie nadużywa naszej życzliwości.

Jak dałem się nabrać...

Gdy byłem na pierwszym roku studiów w Krakowie, w pobliżu Galerii Krakowskiej zaczepił mnie na oko czterdziestoletni mężczyzna. Zaczął mi opowiadać, że przyjechał z północy kraju do swojego kuzyna, lecz w pociągu ukradziono mu portfel i telefon. Nie ma nawet jak skontaktować się ze swoim krewnym, bo nie pamięta jego numeru telefonu, a zna tylko adres zamieszkania. Dlatego zbiera teraz pieniądze na taksówkę, by jak najszybciej się do niego dostać. Facet mówił naprawdę przekonująco, a dosyć schludny ubiór i niewielka podróżna torba zdawały mi się potwierdzać jego słowa. Wygrzebałem zatem „piątaka” i mu dałem, myśląc że kiedyś ja mogę się znaleźć w podobnej sytuacji. Mężczyzna bardzo mi podziękował i nasze drogi się rozeszły. Jednak kilka dni później byłem niezmiernie zdziwiony, gdy znów zobaczyłem w podobnym rejonie tego pana, ubranego tak samo jak w dniu rozmowy ze mną. Miał nawet tą samą małą torbę. Gdy podszedłem trochę bliżej to zauważyłem, że zaczepia innych przechodniów i o zgrozo! Zaczyna opowiadać identyczną historię jaką mnie uraczył. Nie zauważyłem jednak, by ktoś równie naiwnie jak ja dał się wkręcić w jego opowiastkę. Być może niektórzy ludzie już zaczęli kojarzyć tą postać i jego zmyśloną historię. Większość przechodniów po prostu go omijała, a ja zawstydzony ruszyłem w innym kierunku.

homeless-2223116_1280.jpg
Źródło: https://pixabay.com/pl/bezdomny-ulicy-sztuka-rzeczywisto%C5%9B%C4%87-2223116/

Bezczelne żebranie

A teraz bardziej skrajny przypadek naciągania. Raz podczas wielkiej uroczystości kościelnej zobaczyłem kilkunastoletniego chłopaka, wyglądającego na Roma. Łamaną polszczyzną błagał o wspomożenie i ulitowanie się nad nim i jego biedną rodziną. Co mi nie pasowało na pierwszy rzut oka to jego wygląd. Modna fryzura z frywolną grzywką, jakby dopiero wyszła spod nożyczek fryzjera, markowa bluza, nowe spodnie i oryginalne adidaski – to wszystko sprawiało, że szczerze wątpiłem czy on i jego rodzina potrzebują ulitowania. To naprawdę dziwne uczucie, gdy chłopak ubrany lepiej ode mnie prosi mnie o wsparcie. Po prostu jeszcze brakowało tego, żeby wyciągnął swojego nowe Iphona…

Nie wiem jak Wy, ale ja mam tak, że już prędzej dam trochę drobnych jakiemuś menelowi, który podejdzie i grzecznie poprosi o dwa złote na jakieś piwo, bo dopadł go kac morderca, niż komuś kto kłamie mi w żywe oczy opowiadając niestworzone historyjki.

Marnotrawienie potencjału

Bardzo dużo razy napotykam młodych zaniedbanych mężczyzn, bez oznak jakiejś choroby czy niepełnosprawności, którzy zaczepiają przechodniów prosząc o parę złotych. Zawszę gdy takich widzę to pewna myśl przechodzi mi przez głowę: Czemu ten zdrowy facet nie spróbuje znaleźć jakiejś pracy? Byle jaka dorywcza robota zapewni mu trochę grosza. Nawet zbieranie złomu czy butelek jest jakąś opcją. A tak szlaja się taki gość cały dzień bez konkretnego celu i zadowala się minimum by tylko przeżyć. Istniej opcja, że taki styl życia niektórym pasuje, ale w większości tacy ludzie na szczęśliwych nie wyglądają. A można się przecież bardziej wysilić i chociaż troszkę poprawić swój los. Często widuję na przykład jednego bezdomnego w średnim wieku, który przez kilka godzin dziennie rozdaje ulotki. A potem za uczciwie zarobione pieniądze kupuje sobie jedzenie, jakieś piwka czy cokolwiek innego. I nie musi wcale żebrać by jakoś przeżyć. Z tego co obserwuję to z każdym tygodniem zdaje się nawet wyglądać coraz lepiej.

man-937665_1280.jpg
Źródło: https://pixabay.com/pl/cz%C5%82owiek-bezdomny-bezdomnego-937665/

Oczywiście są na pewno ludzie w tak tragicznych sytuacjach życiowych jakich sobie nawet nie mogę wyobrazić. Pewnie wielu z żebrzących zbyt pochopnie oceniam, nabieram do nich uprzedzeń.

A może żebranie to sposób na życie?

Swego czasu koleżanka (tak, mam koleżankę :D ) opowiadała mi o swym pewnym doświadczeniu. Otóż przed Biedronką zaczepiła ją pewna kobieta, prosząca o pieniądze na zakupy. Nie była może zbyt zadbana, jednak daleko jej było do jakiejś menelki. Owa kobieta bardzo ładnie prosiła, mówiąc że wystarczy jej tylko chleb i coś do niego, więc moja znajoma zgodziła się wejść z nią do sklepu i zapłacić za jej zakupy spożywcze. Jednak po wejściu do Biedronki kobieta nie zadowoliła się byle bułką i wędliną, lecz zaczęła być bardzo wybredna. Oprócz drogiej szynki, pieczeni i sera żółtego zaczęła przebierać w serkach pleśniowych, a także zgarnęła winogrona, pomarańcze, trochę słodyczy, jakieś jogurty i tym podobne desery. I gdy już zaczęła iść do półki z alkoholami moja koleżanka (studentka - nie milionerka) powstrzymała ją słowami: „Już chyba wystarczy.” Przy tych całych zakupach kobieta zdawała się nie być w ogóle zawstydzona. Moja kumpela miała wrażenie, że to była dla niej rutyna. Nasuwa się więc pytanie, czy ta żebrząca pani nie nadużywa dobroci innych? Czy naprawdę potrzebujący i głodny człowiek bez żadnego zażenowania sięgał by w sklepie po najdroższe produkty?

Przypomniała mi się również sytuacja, gdy kiedyś w deszczowy dzień wychodząc z kościoła zobaczyłem przed nim żebrzącą Cygankę z kilkuletnim dzieckiem. Niby często spotykana sytuacja, ale mnie (a także i innych ludzi) zaintrygowało to, że ta kobieta siłą trzymała dziecku na deszczu, kładła się na mokrej kostce brukowej i głośno biadoliła, że jest biedna, a teraz i przemoczona. A wystarczyło, że przesunęłaby się dosłownie 2 metry dalej, a znalazła by się w suchym miejscu, pod dachem. Gdy to widziałem, to cała ta sytuacja skojarzyła mi się z jakąś sceną w teatrze. Była w tym jakaś sztuczność i ewidentna próba pokazania się wszystkim ludziom w jak najgorszej sytuacji, by wzbudzić jak największą litość i współczucie. Płaczące i zziębnięte dziecko miało chyba jeszcze wzmocnić efekt... Cyganka nic sobie nie robiła z porad rzucanych przez ludzi: "Idź pod dach!". Tylko jeszcze głośniej krzyczała, błagając o jałmużnę. Czy ona potrzebowała pomocy? Nie wykluczone. Ale czy prosiła o nią właściwie? Czy bardziej odgrywała swoją rolę?

Pomaganie wcale nie jest takie łatwe...

Może czasami lepiej jest dać nam te parę drobnych żebrzącemu, by dzięki temu poczuć się lepiej. By móc sobie wmówić jacy to jesteśmy ofiarni i miłosierni. Łatwiej jest często nie zastanawiać się jak on te pieniądze wykorzysta. Wizja zapijającego się na śmierć jeszcze młodego bezdomnego tylko zepsuła by nam satysfakcję z udzielonej pomocy. A może przez to, że otrzymał od nas te parę złotych ciągle będzie wyciągał po nie ręce, zamiast spróbować coś zmienić? A co z zawodowymi żebrzącymi? Nie raz można usłyszeć w telewizji czy przeczytać w sieci, że niektórzy proszący o jałmużnę są w stanie zarobić dniówkę większą od robotnika budowlanego. Czy proszącym o pieniądze dzieciom należy pomagać? Pamiętam jak jakiś czas temu na monitorach w krakowskich tramwajach i autobusach wyświetlała się informacja, że w ten sposób tylko krzywdzi się takie dzieci. Ich rodzicie bowiem wysyłają je na żebry, bo to dla nich łatwy zarobek.

poverty-1423343_1280.jpg
Źródło: https://pixabay.com/pl/ub%C3%B3stwa-bezdomny-frankfurt-1423343/

A co w takim razie z różnymi organizacjami charytatywnymi? To już wydaje się lepszą opcją. Przeznaczenie pieniędzy komuś, kto zna się na pomaganiu i potrafi dobrze zarządzać darowiznami jest pewnie dobrym wyjściem. Ale i tak istnieje ryzyko, że ktoś nasze pieniądze źle wykorzysta. Mało to jest oszustów na świecie?

Ahh... ciężko jest komuś naprawdę pomóc...

...ale pomagać jakoś pasuje.

Często prawdziwie potrzebujący są najbardziej cisi i onieśmieleni. Często niezauważani. A natarczywi (a czasem i agresywni) żebrzący wręcz odstraszają potencjalnych wspomożycieli. Czy zatem należy pomagać ulicznym żebrakom? Czy należy dawać im pieniądze? A może lepiej żywność? Czy może lepszą opcją jest wspieranie odpowiednich organizacji charytatywnych? Ciężko powiedzieć. Ale chyba warto zaryzykować, że pomożemy osobie, która tej pomocy naprawdę nie potrzebuje niż pozostawić bez pomocy osobę w sytuacji naprawdę bez wyjścia.

A co Wy o tym myślicie? W jaki sposób Wy staracie się pomagać innym?

@kusior

PS.
Zachęcam do współtworzenia tagu pl-dzien, którego założycielem jest @peneterek. Więcej informacji o inicjatywie znajdziecie w jego poście: https://steemit.com/pl-dzien/@peneterek/regulamin-tagu-pl-dzien-i-mini-konkurs. Uważam, że inspirowanie się kalendarzem jest bardzo dobrym wyjściem, jeżeli brakuje pomysłu na kolejny post. Przy okazji można poruszyć naprawdę ważne kwestie, czy też dowiedzieć się wielu nowych rzeczy. Zapraszam!

Zapraszam na mojego bloga: http://zkusiorabani.pl/
oraz do polubienia strony na FB: https://www.facebook.com/zkusiorabani/

Jeśli tylko Ci się spodobało zostaw upvote i komentarz :) Będę niezmiernie wdzięczny :) Możesz także obserwować mój profil, by nie przegapić kolejnych postów!

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Oj ile ja razy dałem się nabrać, ale co tam to ich sumienie. Najgorsze jest to że najwięcej na tym tracą ludzie którzy na prawdę tej pomocy potrzebują. Ktoś się przejedzie parę razy i potem jak przyjdzie prawdziwy potrzebujący to różnie może być. pozdrawiam

Dokładnie tak jest! Dzięki za komentarz!

Niestety, żyjemy w tak wspaniałych czasach, gdzie człowiek ma na tyle wolną wolę, że może wyżebrać kilka złotych i zamiast przeznaczyć je na coś do jedzenia lub jakiś ubiór, kupiony chociaż w sklepach z odzieżą używaną, woli je najczęściej przepić. To jest smutne. Większość ludzi ma najpierw wysoce wrażliwe serce na takie przypadki, a potem, przez właśnie takie sytuacje, dopada ich znieczulica i brak chęci do pomocy prawdziwie potrzebującym. Winowajców nie dopada żadna kara, bo tak naprawdę nie robią nic złego w świetle prawa, ale, co najważniejsze, nie mają żadnego wstydu, z tego, co widać.
Nie dziwię się niechęci społeczeństwa do ludności romskiej. W moim mieście powiatowym jest ich doprawdy wysyp i takie żebry to codzienność. Szczyl, który najpierw popalał sobie papierosa, zaraz pójdzie wyżebrać kilka złotych na kolejne, chociaż, bardzo często, wcale nie potrzebuje jałmużny.
Moja babcia nauczyła mnie jednego. Możesz odmówić dania komuś pieniędzy, ale jeżeli ktoś prosi cię o nakarmienie, powinieneś to zrobić. Może nie jest to czynnik sprawdzający, ale jakiś minimalny dowód na to, że ta osoba potrzebuje pomocy, już tak. Głód to straszna rzecz. Gdy ktoś pyta mnie o pieniądze na jedzenie, mówię mu, że pójdę i kupię mu kilka bułek i coś do nich, a gdy ktoś odmawia, to znaczy, że głodny nie jest i kręci. No cóż… Ciężko być dobrodusznym w tych czasach.

Dzięki za komentarz!
Kupowanie i dawanie jedzenia to jest na pewno dobry sposób na pomoc. Jak ktoś prosi o pożywienie to musi być bardzo potrzebujący. Ale też można spotkać i takie przypadki (autentyczna historia, która przydarzyła się mojemu tacie): facet prosi o pieniądze na jedzenie, mówiąc że jest bardzo głodny. Mój tata wtedy wyciąga z torby kanapkę, którą miał przygotowaną do pracy i wręcza proszącemu. Ten natomiast z gniewem rzuca kanapkę na chodnik wołając: "Z tym to spier.... Chciałem pieniądze a nie bułkę".

Przypadek "zgubiłem/ukradziono mi portfel, zbieram na bilet":

  • Czy był pan na Policji zgłosić kradzież?

Jak kłamał zacznie się "zacinać".

Przypadek modne adidaski, serki pleśniowe (wtf?) itp. "janusze żebrania" ;)

O ile dobrze pamiętam to w filmie "Milioner z ulicy." poruszony został temat do czego są w stanie się posunąć gangi żerujące na żebrzących dzieciach (okaleczanie w celu wzbudzania większej litości).

Tak, czasem pewnie można podejść takiego "nieuczciwego żebraka" i udowodnić mu kłamstwo. Jednak niektórzy mogą być i na dodatkowe pytania przygotowani - takie mają już w tym doświadczenie.

W "Slumdogu" ten motyw okaleczania dzieci był niezwykle mocny i przygnębiający... To już naprawdę chyba najbardziej skrajny przypadek zarabiania na żebraniu innych...