Dziennik grubasa #64

in polish •  7 years ago 

Dzisiaj publikuję ostatni codzienny "Dziennik grubasa", od teraz będę publikował tygodniowe podsumowanie postępów lub porażek, zazwyczaj będzie to niedziela. W tym tygodniowym poście będę opisywał aktywność sportową z poprzedniego tygodnia, oraz stawiał sobie cele na kolejny, z czego będę się rozliczał tydzień później. Będę również przedstawiał progres wagi oraz tygodniowy jadłospis. Sam nie wiem jak to wyjdzie, więc trzymajcie kciuki.

Dlaczego podjąłem taką decyzję? W głowie rodzą mi się ciekawe pomysły na różne posty, a nie chcę spamować zbyt wieloma postami dziennie, chcę pilnować się i publikować jeden wpis dziennie, dlatego też zrezygnowałem z codziennych wpisów w "Dzienniku grubasa". Myślę również, że tygodniowe podsumowanie będzie w pewnym sensie również ciekawsze.

binche1.jpg

Wracając do dzisiejszego dnia, po świątecznych porządkach, za które zabraliśmy się całą rodziną od rana, po południu wyszedłem na rower, w planie miałem około 50 km, ale się zgubiłem i wyszło blisko 78 km. Początkowe 15 km znałem, gdyż zdarzało mi się jeździć tą prostą drogą do Binche kilka razy, w Binche straciłem trochę czasu na poszukiwanie browaru La Binchoise, niestety nie przygotowałem się odpowiednio, oprócz tego, że jest gdzieś przy murach warownych nie znałem adresu, trochę się pokręciłem po tym niewielkim mieście i nie trafiłem na browar. Po powrocie okazało się, że byłem w odległości 170 m od niego, więc następnym razem.

binche2k1.jpg

Z Binche wyjechałem w nieznane na spotkanie z przygodą, nigdy nie jeździłem po tych okolicach, może za wyjątkiem Seneffe i tu właśnie się zgubiłem :(

cankal1.jpg

Ponieważ do Seneffe najłatwiej dojechać ode mnie wzdłuż kanału to postanowiłem tak wrócić. Niestety nie wiem jak to się stało, ale zamiast w kierunku Mons pojechałem w przeciwnym kierunku w stronę Brukseli. Dopiero po kilku kilometrach zorientowałem się, że jadę w złym kierunku. wtedy zdecydowałem się wyznaczyć trasę w nawigacji rowerowej i chociaż wiedziałem, że nieznanym dla mnie sposobem wyznaczy trasę inną niż najkrótsza, ale, żeby już drugi raz się nie zgubić podążyłem tą trasą. Ponieważ tereny, po których dziś jeździłem są gęsto zaludnione, to ruch samochodowy też był duży, szczególnie, że jechałem po ścieżkach rowerowych wzdłuż głównych dróg. Nie przypadło mi to do gustu, oprócz kilku fajnych podjazdów i zjazdów nie było nic ciekawego do pokazania.

Chciałem również porównać Garmina Vivoactive 3 z rowerowym Garminem Edge 810, niestety ten drugi przestraszył się młodszej konkurencji i zawiesił się około 30 km, musiałem go zrestartować, po restarcie stracił dotychczasowe dane jazdy. Gdy wcześnie je porównywałem to wskazywały mniej więcej ten sam dystans, ponadto Vivoactive 3 bez problemu połączył się od razu do zewnętrznego czujnika tętna na klatce piersiowej.

Dziennik postępów odchudzania:

Aktywność fizyczna:

jazda na rowerze szosowym 77,7 km, szczegóły w STRAVA i prezentacja 3D z Relive, w trakcie jazdy wspomagałem się żelem i batonem energetycznym oraz bananem, no i oczywiście wodą.

screenshot-www.strava.com-2018-03-24-21-20-10.png

screenshot-www.strava.com-2018-03-24-21-20-37.png

Posiłki

Śniadanie:

musli z mlekiem + suszone śliwki i figa

II śniadanie:

pomarańcza

Obiad:

hamburger wołowo-drobiowy własnego wyrobu + różne warzywa

Przekąska:

yogurt naturalny / banan

Kolacja:

zupa pomidorowa z grzankami

WAGA STARTOWA: 100 kg
WAGA OBECNA: 90,6 kg (zmiana dzienna -0,9 kg)
WAGA DOCELOWA: 85 kg

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Ze mnie to dopiero grubas :) ehhh.... Powodzenia!

  ·  7 years ago (edited)

Każdego grubasa da się odchudzić :) ... tylko on sam musi chcieć.
Tak wyglądałem w maju 2010 roku - 125kg:
30826_122095661140327_8250390_n.jpg

A tak w marcu 2011 roku, po ukończeniu pierwszego półmaratonu - około 100 kg, później zszedłem jeszcze do 92 kg i trzymałem wagę przez parę lat, dopiero niedawno dobiłem do setki i to był dla mnie ostatni dzwonek:
189147_206508442699048_8139012_n.jpg

Musze się wziąć w garść... wiesz... tyle prób to... i lat walczę z tym samym... jak to wyglądało u Ciebie? Wgl. Chciałbym Cię zaprosić do siebie na bloga :) Trochę inna tematyka, ale chciałbym abyś zobaczył i ocenił :) Twoja opinia będzie dla mnie bardzo cenna ;)

U mnie było podobnie jak u Ciebie, walczyłem przez lata z wiatrakami. W lipcu 2010 roku zmieniłem pracę, lub lepiej powiedzieć zacząłem pracę w innym wydziale, gdzie ludzie w czasie lunchu wychodzili poćwiczyć zamiast jeść. Jedli po powrocie wcześniej przygotowane posiłki w lunchboxach. Nie chiałem być gorszy, zacząłem również chodzić w czasie przerwy poćwiczyć, zawsze lubiłem biegać, więc padło na bieganie, na początku miałem za towarzysza kolegę z podobną nadwagą do mojej, ale po kilku tygodniach regularnego biegania on odpadł, u mnie progres był znaczny, ale żeby dołączyć do kolegów z pracy byłem za słaby, więc sam biegałem. Aż pewnego razu odważyłem się z nimi pobiegać, niemal cały bieg umierałem, ale dałem radę i tak się zaczęło. Motywowaliśmy się nawzajem.
Ważną sprawą była zmiana nawyków żywieniowych, zmniejszenie porcji i wyeliminowanie całkowicie słodyczy i cukrów prostych przez pierwsze 6 miesięcy.
A co do Twojego bloga, to bardzo ciekawa tematyka, mam już zapisane do upvotowania, bo na razie odbudowuję siłę głosu.

Sam myślę by może skręcać film raz na tydzień z treningu + może coś przekazać drogą ustną aniżeli samym wpisem jako podsumowanie danego dnia czy coś.

Na film to raczej się nie zdecyduję, chyba, że jakiś dziennik z podróży. A w Twoim wypadku może być to interesujące, może taki kulturystyczny lamus jak ja dowie się jak prawidło wykonywać poszczególne ćwiczenia, bo chociaż śledzę Twoje treningi, to czasami jest to dla mnie czarna magia :)