Tajski epizod z dreszczykiem. Rozdział 6: Miłość po tajsku. Część 5.

in polish •  7 years ago 

W okolice college’u jedziemy samochodem Piam. Żaden facet nie przejdzie obojętnie obok laski w niespełna dwuletniej toyocie altis — modelu niedostępnym na europejskim rynku. Może i jest mężatką, ale to pewnie długo nie potrwa. Apple nie wydaje się też być jakaś straszna — w mojej głowie kiełkują niebezpieczne myśli. W samochodzie nagle zapada cisza, zupełnie jakby obie dziewczyny czytały w moich myślach. Znów próbuję zbliżyć się do Nat. Ponownie bez rezultatu.

Link do poprzedniej historii: Tajski epizod z dreszczykiem. Rozdział 6: Miłość po tajsku. Część 4.

Odwiedzamy trzy apartamentowce w bezpośrednim sąsiedztwie Dusit Thani College. Każdy oferuje niewielkie kawalerki w cenach od 5500 do 8500 bahtów bez rachunków. W żadnej nie ma kuchni, gdyż gotowanie w domu nie leży w tajskim zwyczaju. Nie widzę między nimi specjalnej różnicy, choć dziewczyny wydają się być podzielone. Decyduję się na tę najdroższą. Znajduje się w nowszym budynku, jest największa i do tego podzielona na sypialnię i mini-salon. Z rachunkami powinienem zamknąć się w 1/3 mojego miesięcznego budżetu, co zdaniem wielu ekonomistów jest idealną proporcją. Czytałem o tym kiedyś w jakiejś gazecie.

Dziewczyny są przerażone szybkością mojej decyzji. Ja jednak nie lubię się pieścić z tak przyziemnymi sprawami. Podpisuję roczną umowę, co daje mi ekstra 1000 bahtów zniżki. Ustalam, że wprowadzę się już jutro, co też z ochotą czynię.

Wieczorem w sobotę siedzę na łóżku w moim nowym mieszkaniu. Sprawdzam w internecie - przelot do Wientianu i z powrotem będzie mnie kosztować ok. 15 000 bahtów. Do tego dojdzie jakiś hotel, gdyż na załatwienie wizy potrzeba minimum dwa dni. No i wydatki na miejscu. Słabo. Innym rozwiązaniem jest nocny pociąg do Nong Khai na granicy z Laosem, samodzielna przeprawa przez granicę i kontynuacja lądem do stolicy, która znajduje się zaledwie 30 kilometrów dalej. Przejazd w tej wersji będzie trzy razy tańszy. Postanowione. Po wizę jadę lądem!

Pojawienie się Piam na czacie z nieznanych przyczyn podwyższa mi ciśnienie.
— Cześć Marek, jak mieszkanie? — pyta.
— Super, ślicznie Ci dziękuję za pomoc!
— Nie ma sprawy, zawsze do usług. Co słychać w ogóle?
— Wszystko w porządku, a u Ciebie?
— Też dobrze. Myślę o Tobie... i Nat...
— ...i co wymyśliłaś?
— To moja dobra przyjaciółka... chciałabym, żeby Wam się udało...
— Piam, słuchaj, będą z Tobą szczery. To się nie może udać. Nie możemy się komunikować, a gdy próbuję nawiązać z nią jakikolwiek kontakt fizyczny, to ona mnie odrzuca. Co mam robić, do cholery? Zaprosić ją do domu i oglądać filmy?
— Nie wiem, czemu tak się zachowuje... Jeszcze wczoraj mi mówiła, że nadal jest Tobą zainteresowana...
— Jeśli jest zainteresowana, to zupełnie tego nie widać. Ja się poddaję.
— Możesz zrobić mi przysługę?
— Jaką?
— Spotkaj się z nią jeszcze raz przed wyjazdem do Laosu. Porozmawiam z nią wcześniej. Uzmysłowię jej, jak to wygląda z Twojej perspektywy. Wątpię, że ona zdaje sobie z tego sprawę.
— Piam, ja na serio nie widzę sensu...
— Pomagam Ci jak mogę. Pomóż i mnie, proszę.
— I tu mnie masz. W porządku. Zgoda. Ale mam jeden warunek.
— Jaki?
— To jest ostatni raz. Jeśli znów będzie tak jak do tej pory, to odpuszczam. Koniec. Nie wracamy do tematu, OK?
— Zgoda.

Ciąg Dalszy Nastąpi...

fot.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Ta cała sprawa z Nat jest jakaś mega dziwna... Podobnie jak i sama Nat. Ciekaw jestem jak to się rozwiąże :D

Dziwna to jest Tajlandia. Reszta jest normalne jak na lokalne warunki. Sprawa z Nat/Piam już się rozwiązała. Czytałeś? :-)

Czytałem :D Staram się czytać na bieżąco to co wrzucasz.

Bardzo mnie to cieszy. Dziś będzie grzeczniej, ale generalnie jedziemy dalej ;-).