Wielu, po 74 latach od godziny "W" wygłasza opinię że było to bezsensowne.
Inni mają podejście jakby to była bitwa decydująca o losach świata.
A ja myślę że...
W Powstaniu Warszawskim nie widzę jego bezcelowości.
To był swojego rodzaju krzyk do świata : "wolimy zginąć niż żyć na kolanach z oplutymi twarzami".
A to, że Niemcy mordowali w zemście dzieci, starców i ludność nie biorącą udziału w walce, to świadczy jedynie o charakterze Niemieckiego narodu.
I o tym nie wolno zapominać!
Należy odrzucić wszelkie polityczne ideologie i dywagacje na temat tamtych wydarzeń. I postawić się w roli 18 letniego Janka, któremu matkę rozstrzelano na ulicy. Zadźgano bagnetem jego młodą ciężarną żonę. Zgwałcono siostrę.
A ojca... Chyba zabito w pierwszych miesiącach wojny. Nawet nie wiadomo...
Ktoś powie, że za bardzo chcę wpływać na emocje .
I będzie miał racje, ale tak dokładnie było.
Masa z tych Polaków miała już dość oglądania takich obrazków. I ta walka to było ich "5 minut wolności".
Nie wolno im tego odbierać i tej pamięci po nich, przy rozmowach z iphonem w ręce, popijając latte.
My tego tak naprawdę nie jesteśmy w stanie zrozumieć.
Powinniśmy szanować te decyzje.
Osobiście mam nadzieję, że gdybym był tam wtedy na miejscu Jasia, to miałbym odwagę nałożyć na ramię biało-czerwoną opaskę i wziąć do ręki karabin.
Bo w wygodnym fotelu, zza monitora komputera w 2018 roku łatwo się pisze o bohaterstwie.
Jednak na logikę, dla mnie lepiej zginąć w walce niż zostać rozstrzelanym z zemsty.
.
.
.
.
.
(źródło muzyki i zdjęcia - to nie bywałe : INTERNET)
Jeżeli komuś powstanie dawało nadzieję to nie było bezsensowne. Każdy mądry jest po fakcie, ale zamierzenie przyjęcia armii czerwonej już jako gospodarze w Warszawie byłoby mega imponujące. Szczególnie, że nasz kraj nie doszedł do siebie po poprzedniej wojnie.
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit