Polityka, jako zakres czynności dotyczących organizacji zbiorowego życia społeczeństw, za główny swój cel uważać musi dobro całości społecznej - narodu, oraz utrzymanie i pomyślny rozwój organizacji jego zbiorowego życia - państwa. Wszelka inna polityka, mająca bardziej ograniczone cele na widoku, albo się z powyższej wyprowadza i jest jej dopełnieniem, albo się jej przeciwstawia i wtedy, jako niemoralna, niezgodna z dobrem narodu musi być zwalczana - bez względu na to, czy jest osobistą, czy bierze za punkt wyjścia interes materialny, ambicję lub doktrynerstwo jednostki, czy też rodową, koteryjną lub klasową. Naród przede wszystkim jako całość musi żyć i rozwijać się, zarówno ze względu na dobro wszystkich składających go jednostek i grup, jak i ze stanowiska etyki narodowej, nakazującej zostawić przyszłym pokoleniom nie naruszonymi podstawy narodowego bytu odziedziczonego po pokoleniach dawniejszych. Polityka narodowa, jedynie prawowita, musi zwalczać i sprowadzać do właściwych granic wszelkie dążenia partykularne, mające na celu korzyść jednostek lub grup ze szkodą reszty narodu lub podrywające te podstawy, na których się opiera wiekowy byt narodu.
Z tego właśnie ogólnego stanowiska, dobro całości mającego na względzie przedmiot polityki rozpada się na następujące rozdziały:
- rząd w najszerszym tego słowa znaczeniu, tj. czuwanie nad podstawami organizacji narodowej, zachowanie porządku i bezpieczeństwa publicznego wewnętrznego, wreszcie gospodarka ogólnonarodowa;
- obrona interesów narodu na zewnątrz, czyli polityka zewnętrzna;
- zastosowywanie form politycznych praw i systemu gospodarki do zmieniających się potrzeb narodowego życia, czyli reforma rozumiana jako inicjatywa do zmian, jako nacisk w kierunku osiągnięcia ich, wreszcie jako sama twórczość polityczna.
Zajmując się polityką, mówiąc o jej przedmiocie, zbyt często zapominamy o pierwszym dziale, o rządzie, który jest głównym i najtrudniejszym jej przedmiotem. Ażeby móc pracować dla postępu narodu na wewnątrz i bronić jego interesów lub czynić zdobycze na zewnątrz, trzeba przede wszystkim, żeby sam naród istniał, żeby miał trwałe podstawy bytu, żeby te pierwiastki, które nam przeszłość w spuściźnie zostawiła, które stanowią o bycie narodu, jego żywotności i potędze, nie rozkładały się, ażeby zostały w całości przekazane przyszłym pokoleniom. O tym zadaniu polityki, które zdrowe ludy odczuwają instynktownie, ale dla którego zrozumienia należytego trzeba głęboko wmyśleć się w istotę zbiorowego życia, szersze koła społeczne zwykle zapominają i dlatego, że nie mają danych do oceny jego doniosłości, i dlatego, że posiadają zorganizowany rząd, do którego ono przede wszystkim należy. Niemniej przeto, im naród jest zdrowszy, żywotniejszy i zarazem dojrzalszy, im więcej jest narodem, tym większe współdziałanie pod tym względem napotyka rząd we wszystkich żywiołach społeczeństwa.
Naród w naszym położeniu, który swego państwa i swego rządu nie ma, wśród którego obce rządy systematycznie pracują nad rozłożeniem tradycyjnych podstaw jego bytu, prowadząc jednocześnie gospodarkę na jego koszt, z punktu widzenia obcych i wrogich mu interesów, oraz utrzymując porządek w nim czysto mechanicznymi środkami, drogą obcego i stąd nienawistnego przymusu fizycznego - naród taki powinien w polityce stokroć większy od innych kłaść nacisk na to zachowawcze i organizatorskie zadanie. Położenie wszakże narodu politycznego a pozbawionego samoistnego bytu państwowego jest tak trudne i skomplikowane, że przy największym wysiłku myśli trudno byłoby je ująć wszechstronnie. Tymczasem myśl tam, gdzie nie ma szerokiego pola do życia i działalności politycznej, rozleniwia się, traci zwykle zdolność do samoistnego mierzenia się z życiem i zadowalania się powierzchownym naśladownictwem tego, co gdzie indziej widzi. Stąd dwa zjawiska chorobliwe i niesłychanie niebezpieczne w naszym politycznym życiu.
Szerokie koła społeczne, utożsamiając bezwiednie swój stosunek do spraw politycznych i do rządu ze stosunkiem panującym u narodów niezawisłych, a nienawidząc rząd jako obcy, szukają mimo woli natchnień politycznych i wzorów do naśladownictwa w tych żywiołach innych krajów, które zajmują ostre stanowisko opozycyjne lub nawet rewolucyjne. Skutkiem tego powierzchownego naśladownictwa w umysłach kół szerokich następuje jednostronne wypaczenie pojęcia polityki: rozumieją ją one wyłącznie jako reformowanie społeczeństwa, jako przewracanie wszystkiego do góry nogami, nie zdając sobie sprawy z tego, że przede wszystkim trzeba ocalić byt społeczny, narodowy, zachować jego najistotniejsze, tradycyjne postawy, ażeby drogą właściwych zmian na tych podstawach móc osiągnąć trwały, istotny postęp. Polityka ta polega na najradykalniejszych planach reformy społeczeństwa, bez myśli o tym, czy będzie co reformować, czy samo społeczeństwo istnieć będzie, czy straciwszy moralne podstawy narodowego bytu, zatomizowane, rozbite w proch, nie stanie się bezwładnym żerem dla innych, nie spodleje tak, że i dla niego samego, i dla ludzkości lepiej będzie, gdy zginie, gdy zostanie wchłonięte przez obce ustroje i użyte za materiał do jakiejś trwalszej budowy. Bo los narodu, nie ratującego swej wewnętrznej spójni - to los ruin i zamczysk wiekowych, które, nie przykryte dachem, rozsypują się pod wpływem deszczu i wiatru w gruzy i z których okoliczni mieszkańcy roznoszą cegły i kamienie, używając ich na budowę swych domów i obór.
Natomiast żywioły, które zdają sobie nieco sprawy z tego, że społeczeństwo samym burzeniem wszelkiego porządku istnieć nie może, które ze swego stanowiska społecznego mają wstręt do radykalizmu, które dalej za leniwe są, za bojaźliwe, zbyt przywiązane wreszcie do swych dóbr materialnych i zaszczytów, by się rządowi na jakikolwiek sposób przeciwstawiać - ten rząd obcy chcą zrobić wyłącznym stróżem podstaw społecznego bytu i porządku, to znaczy - wszystkie podstawy tradycyjne, wszystkie najważniejsze pierwiastki narodowe, jako nienawistne rządowi, skazać na zagładę, czyli co na jedno wychodzi, moralnie naród zdezorganizować, a byt jego zbiorowy uczynić zależnym prawie wyłącznie od fizycznego przymusu obcej władzy, tej obcej władzy chcą pomagać one i pomagają do pozyskania wpływu moralnego na ludność, co się równa przerabianiu rodaków politycznie i moralnie na część składową obcego narodu.
Jeden tedy i drugi sposób myślenia, ów radykalny, ten rzekomo konserwatywny, usuwa z zakresu polityki samoistną działalność narodu w zakresie zachowania swych tradycyjnych podstaw bytu, swego ładu wewnętrznego, oraz w zakresie swej gospodarki ogólnonarodowej, odrzuca, że się tak wyrazimy, organizację wewnętrznego rządu moralnego. Jeden ignoruje ten przedmiot polityki, drugi oddaje go obcemu rządowi, prosząc go niemal, żeby niszczył to, co jest największą spuścizną przeszłości, spuścizną moralną, co czyni nas narodem. Jeden występuje świadomie lub nieświadomie, jako beznarodowy, kosmopolityczny, drugi jest w gruncie rzeczy - antynarodowym.
Tymczasem naród, który nie posiada tego działu polityki, który nie jest zdolny sprawować samodzielnie swego rządu, czy to we własnym państwie, czy w odrębnym ustroju autonomicznym, czy - gdy nie ma jednego i drugiego - w postaci zorganizowanego lub moralnego przynajmniej rządu wewnętrznego - naród, powiadamy, taki żadnej właściwie polityki mieć nie może. Gdy nie ma ustalonego, uświęconego tradycją i uznanego przez wszystkich porządku rzeczy w narodzie, gdy żadna siła zbiorowa nie czuwa nad jego utrzymaniem, nie ma właściwie co reformować, i działalność reformatorska będzie właściwie pustą paplaniną, rzucaniem frazesów na wiatr, jak to, co robią tzw. postępowe, czyli radykalne koła u nas, lub bezpłodnym wichrzycielstwem, mającym za jedyny skutek wzrost anarchii, jak robota żywiołów socjalistycznych. Gdy nie ma organizacji narodowej, rządu wewnętrznego, nie ma i polityki wewnętrznej, bo to, co się nią nazywa, jest czczymi oświadczynami wiernopoddańczymi i żebraniną, lub wreszcie poczynaniami, z różnych źródeł pochodzącymi, które nawzajem się krzyżują i paraliżują, jak tego widzieliśmy nieprzerwany obraz ostatnimi czasy.
Polityka - powiadamy - ma trzy przedmioty: rząd wewnętrzny, akcję zewnętrzną i działalność reformatorską lub twórczość form nowych. Naród, który jeszcze jest narodem i który nim chce zostać, nie może zaniedbywać żadnego z tych przedmiotów, a przede wszystkim pierwszego, bo bez niego nie ma żadnej polityki. Dlatego narody zdrowe mają rząd silny i z nim się solidaryzują, i dlatego naród, niemający własnego państwa, przynajmniej moralny rząd posiadać musi.
Naród a Państwo
Początki polityki narodowej
Tekst opracowany na podstawie: Roman Dmowski, Myśli Nowoczesnego Polaka, wydanie piąte, Wydawnictwo Zachodnie, Warszawa 1943
Projekt dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
Tekst zdigitalizowany został w ramach projektu "Cyfrowa Biblioteka Myśli Narodowej", więcej o samym projekcie możecie przeczytać tutaj.
Tekst znajduje się w Domenie Publicznej i może być dowolnie rozpowszechniany i powielany. @myslnarodowa zrzeka się wszelkich praw autorskich związanych z digitalizacją i obróbka tekstu na zasadzie licencji Creative Commons Zero