Kilka słów o filmie Człowiek, który zabił Don Kichota

in polish •  6 years ago  (edited)

W dużym skrócie - Bez szału.

Film powstawał 25 lat i miał tyle problemów z powstaniem, że jego historia jest pewnie ciekawsza od filmu. Nawet po powstaniu filmu pojawił się problemy z prawami do filmu i przez chwilę zdawało się, że w pełni nakręcony i zmontowany film zostanie uwięziony w jakiejś piwnicy. Ale w końcu jest, walka o powstanie zakończyła się sukcesem. Niestety, sam film wielkim sukcesem nie jest.

Znaczy się, film nie jest zły. Ale do dobrego też mu trochę brakuje. Ma trochę przestarzałych żartów - jak moment, gdy Adam Driver śni, że całuje ładną panią, ale to sen i całuje zwierzę. To poziom Adama Sandlera jest przecież, nie wiem jak to przeszło do faktycznego filmu i nikt nie zauważył, jak wtórny jest to motyw. A to tylko jeden przykład, żarty o podobnym poziomie wykręcają regularnie i psują film. Kilka udanych żartów też można znaleźć, zwłaszcza wokół szaleństwa Kichota, ale stoją obok naprawdę słabych, przez co ogólne wrażenie da się streścić jako "eeh".

Adam Driver, w filmie jest reżyserem, który odkrywa, że szewc, którego dawno temu namówił do grania Don Kichota teraz zaczął wierzyć, że naprawdę nim jest. Ich relacja to główna oś fabularna filmu i jest, jak wszystko tutaj, mocno średnia. Wpadają sobie w kolejne dziwne wydarzenia i o ile pojedyncze dziwy są spoko, to jest ich za dużo i z czasem do niczego nie prowadzą. Im dalej w film, tym bardziej to widoczne, bo nie bardzo wiadomo, kiedy w zasadzie chce się skończyć. Momentów, które zdają się być finałem jest kilka, a akcja po nich nie chce się zatrzymać. W jednej scenie Driver wykrzykuje "Jak można pisać takie zakończenia!". Robi to w połowie filmu.

Aktorsko każdy, z samym Kichotem na czele, wywiązał się ze swojego zadania naprawdę dobrze. Jonathan gra starego szaleńca z wielką energią, z jednoczesną pustka w oczach idealnie pasującą do schizofrenika. Tworzy wokół siebie barierę z własnego świata i można poczuć, że naprawdę w nią wierzy. Adam Driver wyciąga z siebie komediowy talent, reagując na szaleństwa Kichota, ale nie jest dla niego tłem, bo jako postać ma największą drogę do przebycia. Aktorstwo to jedno miejsce w którym nie ma powodów do narzekania.

Człowiek, który zabił Don Kichota jest mieszanką pomysłów z ostatnich 25 lat. Wyczuwalne są zmiany w scenariuszu, z jednym strony negatywna postać to rosyjski oligarcha wyciągnięty z lat '90, z drugiej trafiamy na naciągane żarty o Trumpie. Wątek filmu w filmie, który tak jak film Gilliama ma wielkie problemy z powstaniem brzmi jakby był dorzucony do już istniejącego scenariusza. Film nie utrzymuje własnego ciężaru legendy i bez niej staje się zwykłym średniakiem.

Jak ktoś ma ochotę, może sprawdzić moje IMDB (są tam znajomi?) - Oceny luźne mocno, nie bijcie mnie

A tu mój mały kanał na Youtube

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Świetny artykuł. Dowiedziałam się pare ciekawych rzeczy o tym filmie. Zapraszam do mnie!

Świetny artykuł! Myślę, że obejrzę ten film.

Bardzo dobrze mi się czytało ten wpis. Szczególnie mnie zaciekawił, bo sporo słyszałem o problemach z powstawaniem tego filmu. Chciałbym go obejrzeć, ale zasmuciłem się, że to tylko średniak... A liczyłem na coś więcej. Zawsze jest szansa, że mnie bardziej zachwyci niż Ciebie, ale wydaje mi się, że proste i stare żarciki mnie też będą wybijały z klimatu...