Dzień za dniem

in polish •  7 years ago 

z kogucim zgrzytem
chromowane imadło windy wypuszcza rój z aktówkami
porcja za porcją
karalusze stadko rozbiega się do klatek
w dłoniach ciążą siaty brzuchate zmęczeniem
na czołach - pięciolinia zmarszczek
siad!

przecierają przydymione szkło oczu
w kawie słodzik prozacu
na talerzyku - miękkie ciasto rutyny
smacznego kochana świeżutkie jedz piekłam sama
usta warują w dyżurnym grymasie numer cztery
słucham pana? panią?
czym mogę służyć?
bardzo mi przykro współczuję
sprana empatia z ciuchlandu zawsze w modzie
łata z wyblakłej nie swojej uprzejmości
zwisa na luźnej fastrydze znudzenia
życzę miłego dnia następny proszę

anemiczny zegar ledwie powłóczy wskazówkami
kuś-tyk! kuś-tyk!
wlecze się w bólu korowód chromych godzin
pieczątki zdań stemple frazesów
myśli mrą z nieużywania
popołudnie z wolna odwija banderolę

wreszcie!
duża wskazówka finiszuje z jękiem
cześć
pa
do jutra do zobaczenia
demakijaż uśmiechu
winda szeroko otwiera ramiona

na zapleczu
po cichu
czas beznamiętnie kseruje kartki kalendarza

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Swietny wiersz, problem jalowego zycia zwiazany jest z ograniczeniami, ktore zdaja sie byc nie do przezwyciezenia. W niektorych momentach sa w stanie tlamsic na tyle by czlowiek sie zabil. Coraz wieksza samoswiadomosc "przegranej" w zyciu powoduje, iz zapetla ono czlowiek i sciska tym mocniej im bardziej czlowiek chce sie wydostac. Ostatecznie zostaje tyle jeden wybor.

Dzięki. Fakt, że samobójców jest wciąż mniej od żywych, nastraja optymistycznie.