Wbrew pozorom to wcale nie jest to trudne. Każdy da radę.
W tym celu potrzebujemy:
- Czarnego kota - jedna sztuka.
W tym konkretnym przypadku kolor kota nie ma nic wspólnego z przynoszeniem pecha (no, chyba, że naszą głupotę uznamy własnie za brak farta). Chodzi tylko o to jak wyjdzie jego wizerunek. - Zdjęcia tego kota – jedna sztuka.
Fotografii nie wykonujemy specjalnie dla potrzeb tego eksperymentu – jako patentowany kretyn z pewnością dawno już mamy takowe, najprawdopodobniej w komórce, pyknęlismy żeby zanudzać znajomych obrazkiem naszego ulubieńca oraz w celu zamieszczenia na fejsbuku (który notabene lata temu powinien zmienić nazwę na Catbook), żeby cały świat mógł podziwiać Jedynego Wyjątkowego Puchatego Ukochanego Miziastego Pięknego Nieznośnego Ale Uroczego Kici-Kici Słodziaka. - Dziecka - dowolna ilość sztuk (opcjonalne).
Dziecko nie jest zasadniczo potrzebne, ale pomaga, bo jego wycie zagęszcza nasze ruchy i przyśpiesza proces ujawniania światu debilizmu, a o to przecież chodzi. - Czarno-białej drukarki i dostępu do ksero.
- Miasta – od średniej wielkości wzwyż, jedna sztuka.
Wielkość miasta właściwie nie ma znaczenia (może też być też i wieś, proszę bardzo), ale im miejscowość większa tym szerszy nasz i naszej durnoty zasięg, dowie się zatem o tym możliwie spora część populacji. - Taśmy klejącej - ilość zależna od potrzeb.
Po przygotowaniu podanych wyżej materiałów przystępujemy do działania, według podanego niżej schematu.
- Gubimy kota. Jak kot ogarnięty to nam pomoże i sam się zgubi, polezie gdzieś na panny albo wpadnie do dogodnej studzienki kanalizacyjnej. Może też najzwyczajniej uciec od nas, w końcu kto by chciał mieszkać z kretynem? A koty głupie nie są.
- Szukamy kota na własną rękę. Oczywiście nie znajdujemy, bo cała dalsza akcja nie miałaby sensu. Nie pomaga nawoływanie, przeszukanie okolicznych zarośli i wystawianie miseczki z żarciem, na wabia. Był kot, nie ma kota.
- Zastanawiamy się co dalej. Na tym etapie przydaje się dziecko, choć - jak się powiedziało - nie jest bezwzględnie konieczne. Dziecko (dzieci) zaczyna (-ją) oddziaływać na naszą psychikę w sposób, w jaki tylko gówniarze potrafią, to znaczy w nieprawdopodobnie irytujący: pętak marudzi, jęczy, płacze, nie chce jeść, jojczy, wierci dziurę w brzuchu gdziemójkotekgdziekotek?, szaleje z tęsknoty za pupilem i rozpacza na sto innych spektakularnych sposobów, dodatkowo zawsze nieestetycznie się przy tym usmarkując. To wszystko zwiększa naszą determinację (nawet jak już w międzyczasie zaczęliśmy mieć tego całego kota gdzieś, to chcemy po prostu uciszyć gnoja) i przyspiesza podjęcie decyzji z punktu 4:
- Dajemy ogłoszenie. Nie ma się co silić na oryginalność, tu liczy się czas. A zatem: prosty komunikat, duża, wyraźna czcionka. Informujemy wszystkich, że straciliśmy sierściucha i na jakiej ulicy miało to miejsce (czyli wpisujemy nazwę ulicy przy której mieszkamy, bo to stamtąd się zgubił, c'nie?).
- Dołączamy zdjęcie czarnego kota (to z komórki).
- Drukujemy.
- Kserujemy w takiej ilości egzemplarzy, jaką uznajemy za stosowne. Wskazana możliwie duża, wtedy więcej ludzi dowie się o naszej umysłowej ułomności, bo ogłoszenie wygląda jak wygląda.
Tu dociera do nas, że mimo uderzającej głupoty naszego anonsu tego kota rzeczywiście ktoś może znaleźć. I to być może ktoś kto nas nie zna osobiście, w końcu jest takich ludzi całkiem sporo. I co dalej? Będzie biegał po ulicy Balladyny i wołał: Kota znalazłem, kota! Czarnego!, albo pukał w każde drzwi? A my zauważamy, że z informacji kontaktowych podaliśmy tylko ulicę. A zatem: - Dopisujemy odręcznie numer telefonu, na wszystkich wydrukach. Im więcej ich zdążyliśmy wcześniej natłuc tym lepiej, w końcu jesteśmy kretynem.
- Przy pomocy taśmy klejącej rozwieszamy ogłoszenia w jak największej ilości łatwo dostępnych i dobrze widocznych miejsc.
Et voilà! Gotowe. Teraz już cały świat wie o naszym debilizmie.
A zatem, moi drodzy – do dzieła! Wy też macie coś do udowodnienia światu.
Życzę powodzenia.
[zdjęcie: autor]
P. S. I. Numer telefonu zamazałem, żeby mnie nie ścignęło RODO za ujawnienie danych mogących ułatwić identyfikację konkretnej osoby. Zrobiłem to bez żalu - głupota jest i bez tej informacji łatwo identyfikowalna, sama zawsze znajdzie sposób, by się ujawnić.
P. S. II. Całkiem nie wiem, po co ten ktoś napisał "kociczka". Przeciez widać, kurna, że kociczka!
No, ale co z kotem!?? Finding in progress? Dziecko jako narzędzie manipulacji społecznej dobry temat! :)
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Co z kotem? Wciąż mam oryginalne zdjęcie z całym numerem, zaraz zadzwonię i zapytam. Jak odbierze kot to znaczy, że się znalazł.
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Dzwoń i pytaj! Powiedz, że steem się domaga! :)
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
i co z kotem haha
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit