Człowiek jako towar – schyłek social media

in polish •  7 years ago  (edited)


image.png

Dziś odpoczniemy o religii, bo chciałbym się podzielić swoją refleksją na temat kondycji social media. Zwłaszcza w kontekście swoistego dwumyślenia gigantów. Z jednej strony użytkownik jest zasobem, towarem na półce. Z drugiej jest responsywnym generatorem potencjalnego przychodu. Te dwie postawy doprowadziły w obecnej chwili do sytuacji, gdy od użytkownika ważniejsi są reklamodawcy i trendy. Trendy polityczne, społeczne i rynkowe. Ale po kolei.

Jesteś tylko towarem

To nie jest truizm. Ostatnia afera z Cambridge Analytic pokazuje, że nie jesteś ważny dla Facebooka, jako twórca. Istotne jest to, że pozwolisz Facebookowi śledzić to, co robisz, zbierać dane i nimi dysponować. Nie liczy się pisanie, treści czy zdjęcia. Liczy się gdzie klikniesz, co polubisz. I co dzięki twojej zgodzie Facebook wie o twoich znajomych. Bo nie jest istotne, że ty nie pozwalasz aplikacjom na zbieranie danych. Wystarczy, że widzą Cię znajomi, mogą śledzić, co robisz. Odpowiedni dostęp aplikacji do konta znajomego, daje im dostęp do twojej aktywności. Tak jak w sprawie Cambridge Analytic, punktem wejścia był test osobowości. Wypełniło go 270 tysięcy osób, ale dzięki uprawnieniom, jakie ta aplikacja wymuszała, pobrano dane nawet kilkunastu, jeśli nie kilkuset milionów użytkowników. Poprzez śledzenie ich aktywności, danych geolokalizacyjnych, można było dokładnie sprofilować każdą akcję. Marketingową czy polityczną. Oczywiście Facebook będzie próbował odsunąć winę od siebie, bo przecież to aplikacja podmiotu trzeciego. Ale Facebook jest podmiotem, któremu użytkownicy powierzają swoje dane. I jeśli tak bezwzględnie pozwala kapitalizować te dane, to jest współwinny. Nie łudźmy się, że z innymi mediami należącymi do gigantów jest inaczej.

Wyobraźmy sobie teraz następującą sytuację.

Jestem mieszkańcem Polski i chciałbym zainwestować duże pieniądze w kopalnie Vibranium w Zimbabwe. Wiem jednak, że obecny rząd tego kraju nie wpuszcza obcego kapitału. Za rok są wybory i startuje partia/kandydat otwarty na inwestycje. Jak myślicie, ile pieniędzy potrzebuje, żeby wpłynąć na wynik tych wyborów? Mniej niż sądzicie. Zatrudniam dziesięć sprawnych internetowo osób i dwóch-trzech magików od pisania przekazów w social media. Produkują oni kilkaset lub kilka tysięcy fałszywych kont, jako mieszkańcy Zimbabwe. Zaczynamy ostro wchodzić w tematy polityczne, przesuwając opinię publiczną w kierunku faworyzowanego kandydata. Wymyślamy jakieś aferki (zobacz pizzagate), coś, co może pogrążyć oponenta. Facebook, Twitter. Reddit. To wystarczy. Kilka miesięcy intensywnej pracy i kula śnieżna zacznie się toczyć sama, w kierunku, jaki chcemy. Użytkownicy social media podłapują nasze fake newsy i teorie spiskowe. Karawana nabiera rozpędu i dostajemy to, co chcemy.

Posiadając prawdziwe dane kilku milionów użytkowników serwisu, jesteśmy w stanie zrobić to szybciej, taniej i skuteczniej. Bo wiemy gdzie ich zaczepić, jak rozegrać, klastrami, cała populację. Nie tylko w celach reklamowych, ale możemy w ten sposób sterować nastrojami społecznymi, politycznymi czy nawet trendami.

Trendy

Pisałem już o tym, dlaczego lewicowa, liberalna retoryka dominuje w sieci, zwłaszcza w serwisach gigantów. W telegraficznym skrócie – lewica, bardziej aktywna i obecna online, stanowiła większość aktywnych użytkowników sieci. Żeby tę grupę wyeksploatować, zwłaszcza w kontekście reklamowym, należało zatrudnić ludzi, którzy potrafią mówić ich językiem. Stąd na stanowiskach kierowniczych, decydujących w Google, Facebook czy Twitter, ludzie o poglądach progresywnych czy liberalnych. I stąd obecne dziś przechylenie w postawach tych gigantów social media. I ten przechył nie będzie łatwy do przesunięcia, bo media te przyzwyczaiły swoich klientów, do tego, jakiej widowni się spodziewać i jak konstruować przekazy. Najbardziej niepokojące jest to, że odpowiadając na taki trend w sieci, giganci dokonali wzmocnienia tych postaw. I dziś, jeśli klient, reklamodawca, naruszy tę retorykę, to sami użytkownicy zareagują negatywnie, bo nie dostają tego, do czego przyzwyczaiły ich i wzmocniły to, te media. Jeśli spojrzymy na afery z H&M, to wyraźnie widać działanie tych mechanizmów. Mamy, więc sytuację, w której eksploatowanie trendów stało się silnikiem napędowym tych trendów. I spirala się nakręca coraz bardziej, do tego stopnia, że całą sprawą zaczynają się interesować nie tylko ludzie przeciwni takiemu działaniu gigantów, ale też rządy:

W tym wszystkim, głęboko zakopano odpowiedzialność społeczną medium, aspiracje do obiektywizmu. I ja nie kupuje retoryki – to prywatne firmy i mogą robić, co chcą. Ok, ale wtedy niech nie uzurpują sobie prawa do bycia publicznym forum, przestrzegającym swobody wypowiedzi i wolności słowa. Niech powstaną jasne reguły, że Facebook, Google czy Twitter maja prawo do odmowy publikacji treści, które sami uznają za niezgodne z ich wytycznymi czy interesem reklamodawców, którzy są podmiotami finansującymi całe serwisy. Nie zasłaniajmy się „standardami społeczności”, bo one w tych mediach nie istnieją. Bo społeczność ma iluzję wyznaczania standardów, nie robi tego faktycznie. Patrząc na to z pewnego dystansu, bo pomimo uczestnictwa w tych platformach, traktuję je, jako narzędzia, nie, jako cele mojego działania, widzę, ze niebawem coś się będzie musiało zmienić. Wczorajszy krach akcji FB, który pociągnął za sobą cały [WallStreet](http://www.rp.pl/Gielda/303199903-Facebook-pociagnal-w-dol-amerykanskie-gieldy.html), mówi wiele. Dlatego z ciągle rosnąca radością patrzę na wzrost znaczenia mediów opartych na blockchainie, gdzie społeczność ma rzeczywisty głos. Oczywiście, jest sporo jeszcze do zrobienia, bo nie są one idealne, ale jest szansa, ze nie podzielą za kilka lat losu gigantów.

Jak myślicie? Dojdzie do zmian w praktykach gigantów, czy wygrają to starcie?

Dajcie znać w komentarzach! Dzięki za upvoty!

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Pisałem już kiedyś o Cambridge Analitica i wyborach prezydenckich - ta historia ma dość ciekawy polski wątek (również go tam opisałem).

Z ta wiekszoscia uzytkownikow internetu o pogladach lewicowych, nie mam na mysli centrum ale prawdziwa lewice (przynajmniej w Polsce) smiem sie nie zgodzic, obecnie jest cala masa prawicowych ekstremistow-aktywistow (jak Rola, Matecki) jak i po prostu prawicowych. Kiesza sie oni niestety te nie mala popuralnoscia I spora liczba zagorzalych followersow, ktorzy mysla podobnie do swoich idoli. Poza tym filmy luddzi Z prawego sektora (czy o zgrozo! szurow wystarczy spojrzec na filmy Jaskowskiego, niestety rzadkoscia sa u niego komentarze negatywne) maja czesto duzo lepszy stosunek lapek, niz filmy ludzi z pogladami lewicowymi. To tylko moje spostrzezenia dotyczace tylko polskiego podworka. Pozdrawiam

Tylko, że sytuacja w Polsce nie wyznacza trendów globalnych i nie jest wyznacznikiem dla Facebooka czy Google...

Cambrige Analytica - jest w tym temacie słowem kluczem. To właśnie sprawa wykorzystania big data w ostatnich wyborach prezydenckich w USA uświadomiła milionom osób przerażający potencjał jaki drzemie w technologiach analitycznych.
Zastawiające jest, czy już jesteśmy sprzedani, czy ten proces można jeszcze cofnąć? Problem tkwi w braku świadomości o istniejącym zagrożeniu w umysłach ogółu.
Czy nie jesteśmy nazbyt niepoprawnymi optymistami, żyjącymi we własnej bańce medialnej niedostrzegającej o wiele większej bańki ignorancji w tej materii?

Dokładnie - nasze dane są towarem. Niejako więc my jestesmy też dla tych firm towarem, dostarczając dane o nas dla nich, na których oni zarabiają, lub mają możliwości wykorzystać je samemu w jakichś celach. Pojawiają się głosy na temat tego, że być może ci gigangi nie powinni nie tylko świadczyć nam darmowe usługi w zamian za te dane, ale jeszcze nam za te dane dopłacać.

Jeśli wykorzystują dane do swoich wewnętrznych celów - usługi wystarczą. Jeśli natomiast udostępniają je na zewnątrz, lub pozwalają je gromadzić na swoje platformie przez inne podmioty - powinni płacić. Zobacz na operatorów telekomów - za zgody na informację handlową i marketing partnerów, oferują dodatkowe benefity (rabat do abo, dodatkowe pakiety danych). Tak jest dobra praktyka. FB i Google mają to w nosie...

Ma to sens, rzeczywiście przełożenie takiej logiki na funkcjonowanie portali internetowych byłoby dobre. Czynnikiem komplikującym tutaj sprawę jest to, że ciężej niż w przypadku telekomów ustalić jednoznacznie jakiemu prawu portal podlega - prawu państwa gdzie została założona firma, czy może powinien działać na podstawie prawa państwa na terenie którego znajduje się użytkownik?

Moim zdaniem to drugorzędne. Regulamin nie powinien stać w sprzeczności z prawami krajów, w których jest dostępny. Reszta to kwestia ułożenia "umowy" pomiędzy usługodawcą i użytkownikiem w zakresie świadczenia usług. Dziś niby taką umową jest założenie konta, ale reguły są nie jasne, nie transparentne i pozbawiają cię prawa do własności treści itd. Gdyby były jasne i musiały by być zawierane z fizyczną osobą, zgodnie z prawem miejscowym, to inaczej by to wyglądało. I wtedy można wynagradzać za użycie danych spoza zakresu wykonywania umowy. Potrafię sobie wyobrazić taki portal i wtedy wszyscy by się poczuwali do tego, żeby o niego dbać. Bo jeśli dane na nim byłyby towarem, a ten towar, jeśli sprzedany oznaczałby zysk dla użytkowników - to każdy by pilnować wysokiej jakości tych danych, zwartości. Ale to utopia ;)

Odniosę się tylko do tego, bo z resztą się zgadzam:

Bo jeśli dane na nim byłyby towarem, a ten towar, jeśli sprzedany oznaczałby zysk dla użytkowników - to każdy by pilnować wysokiej jakości tych danych, zwartości. Ale to utopia ;)

No właśnie utopia, bo niestety w tym świecie wysoka jakość nie zawsze równa się zyskowi. Niestety. Oczami wyobraźni na takim portalu nie widzę koniecznie samej dobrej jakości, raczej wymieszanej z dużą ilością gifów, śmiesznych filmików i generalnie czegoś co wygeneruje najwięcej zarobku łatwym sposobem.

super artykuł :) doprecyzuję tylko że afera pizzagate jest prawdziwą aferą zamiecioną pod dywan a umieszczenie jej w tym cytacie może sugerować że jest fałszywa :)

Wszystko co udało mi się znaleźć na temat genezy pizzgate (i co opisałem we wpisie linkowanym), wskazuje, że była wymyślona. To jak się potem potoczyło śledztwo i co w jego następstwie znaleziono, nie zmienia faktu, że była w swojej genezie tworem 4chan na podstawie materiałów Wikilieaks. Ale oczywiście, czasem jest tak, że teorie spiskowe staja się początkiem odkrycia prawdy. Ja jestem w takich kwestiach ostrożny z ferowaniem wyroków i na moment pisania linkowanego artykułu, żadne rewelacje afery nie miały pokrycia w faktach.

a czy prawdą jest że pan Pedesta zamawiał kilka razy pizze za kilkadziesiąt tyś dolarów? i czy prawdą jest że pizza w slangu pedofilskim to mała dziewczynka? i dlaczego demoliberalne media do całej sprawy dodały fejka że pizzerie są połączone tunelami w których trzymane są dzieci po to aby pojechać sprawdzić i powiedzieć że wszystko to fejk nius bo nie ma tuneli :)

W swoich postach o religii używam zdjęcia definicji z urban dictionary, która tłumaczy BDSM jako studiowanie biblii...wiec uważałbym z definiowaniem jakichś słów slangowych jako wyznacznik rzeczywistego użycia. Bardzo łatwo taką definicję wrzucić na stronę internetową i zrobić przy pomocy kilku znajomych i VPNa rajd żeby podbić taką definicję. Co dopiero gdy mówimy o anonimowym forum tysięcy użytkowników jakim jest /pol/ na 4chanie. Nie znam detali, ale na Manhatanie jest pizzeria, która życzy sobie za pizzę nawet 2 tysiące dolarów. Kto bogatemu zabroni. Więc dopóki nie zostaną odkryte dowody na popełnione czyny, to wszystko są domysły i gdybania. A wydawanie wyroków na podstawie domysłów, bardziej przypomina polowania na czarownice i lincze, niż działanie zgodne z tym co wypracowaliśmy, jako cywilizacja przez setki lat postępu.

Zastosujmy brzytwę Ockhama i poczekajmy na dowody. Nikt nie jest winny, dopóki nie udowodni mu się winy.

Definicja Pizza jako dziewczynka nie pochodzi z 4chana tylko od FBI a pizza nie kosztowała 2tyś a bliżej 40tyś i czy to nie dziwne że koleś zamawiał te pizze przez email? po za tym nie oszukujmy się pewnym osobom kradzież milionów jak i czyny pedofilskie uchodzą płazem. Nie muszę chyba dodawać że w wierchuszce UE również mamy zadeklarowanych pedofil, którzy chwalą się że kiedyś zakładali przedszkola żeby być bliżej dzieci a dziś oficjalnie lobbują za legalizacją pedofilii jako normalnej orientacji LGBTQP... i jakoś nikt nie ośmieli sie ich ruszyć

Sorry, ale przekręcasz fakty. FBI posłużyło się słownikiem z 4chana, żeby zbadać wątki z e-maili jako potencjalny trop. Bo media społecznościowe o tym huczały. Ta wykładnia nie wyszła od FBI.

Ludzie podejrzani w tej aferze nie są częścią gabinetu, bo Hilary przegrała - gdzie są akty oskarżenia? Gdzie zarzuty, zatrzymania? Nie snujmy spisków tylko spójrzmy na fakty.

Mówisz o wierchuszce UE - podaj nazwiska. Bo wszelkie tego typu historie umierają, jak ktoś poprosi o detale. To fajne i sensacyjne newsy dla prasy brukowej, ale gdy zejdziemy dociekliwie na poziom detali, okazuje się, że to wyolbrzymione albo wysnute z palca historyjki.

Oczywiście - jeśli chcesz, możesz w to wszystko wierzyć. Ja wolę opierać swoje opinie na faktach. I dopóki nie ma dowodów - nie kupuję takich poszlakowych teorii.

Sory ale FBI potwierdza ten slang więc dla mnie ten argument wystarczy. Po za tym Pedesta pedofilem jest ponieważ z innego powodu proponuję ustalić kulisy jego rozwodu.
A gdyby Hilaria wygrała to by byli członkami gabinetu i co z tego? jaki to ma sens dla sprawy? po za tym gdzie są akty oskarżenia w setkach innych afer chociażby z naszego podwórka? ja już powiedziałem niektórym wolno więcej... Tutaj wspomniana partia pedofili https://pl.wikipedia.org/wiki/Partia_na_rzecz_Mi%C5%82o%C5%9Bci_Bli%C5%BAniego,_Wolno%C5%9Bci_i_R%C3%B3%C5%BCnorodno%C5%9Bci
Tutaj cytat jednego z panów: Daniel Cohn-Bendit niemiecki polityk, poseł do Parlamentu Europejskiego z frakcji Zielonych "W 1972 roku złożyłem podanie o pracę w alternatywnym przedszkolu we Frankfurcie nad Menem. Pracowałem tam ponad 2 lata. Mój ciągły flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały jak mnie podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich życzenie było dla mnie problematyczne. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem... (Cohn-Bendit 1975)"

Afera pedofilska i aresztowania polityków w Norwegii https://reporters.pl/3633/politycy-i-prawnicy-gwalcili-niemowleta-masowe-aresztowania-pedofilow-w-norwegii/

jest tego cała masa tylko po co mam kopiować wszystkie artykuły i nagłówki? niech każdy sobie poszuka. o dziwo nawet na wyborczej :) Było też coś na prawdę pikantnego ale nie jestem w stanie odnaleźć źródła dlatego juz nie wspominam.

Ok, ty masz swoją wersję, ja patrzę na fakty. A rozwód można dostać z miliona powodów. Na przykład afera polityczna i zbytnie zainteresowanie mediów, które może być niszczące, może być takim powodem. Nie podciągajmy faktów pod przyczyny, tylko dlatego, że pasują nam do teorii. To błąd rzeczowy i nie ma związku przyczynowo-skutkowego.

Gdzie jest ta "wierchuszka UE" - jeden polityk? Lekka przesada. To tak jakby powiedzieć, że UE chce zniszczenia UE, bo Korwin tak powiedział.

Pokazujesz partię, w sprawie której 82% holendrów była za jej delegalizacją i została rozwiązana w 2010 roku. Wiesz co w Polsce jest potrzebne do założenia stowarzyszenia? 18 osób i statut. Czy staje się on od razu głosem wszystkich? Nie. Tak samo jak partie.

Mogę jutro założyć partię chcącą zalegalizować sezonowy odstrzał scjentologów. To jeszcze nic nie znaczy. Bo partia ma wartość jak ma poparcie ludzi, mandat wyborców. Sam fakt istnienia nic nie znaczy.

Zobacz NAMBLA. Istnieje, jest powszechnie potępiana i nigdzie nie zdobywa poparcia żeby zrobić coś konkretnego. Są zwyrodnialcami, których dzięki takim organizacjom można łatwo wyłowić 😉

Zwyrodnialce są wszędzie, w każdej grupie społecznej i zawodowej. Pojedyncze przypadki to potwierdzają, ale nie są przesłanką do snucia globalnych spisków w temacie. Jedynym globalnym spiskiem pedofilskim, jest działanie kościoła rzymskiego.

No i mamy kolejny dobry wpis, nie ma mocnych leci vote i follow

Dziękuję! :)

A proszę cię bardzo, za darmo nie dostałeś :)

This post has received a 0.55 % upvote from @booster thanks to: @niepoprawny.

Jakie to prostackie tak patrzeć przez pryzmat jednej sprawy na całą społeczność/branżę social media. Po pierwsze w momencie gdy Google i Facebook wchodziły na rynek, ich model biznesowy wydawał się genialny. To dzięki niemu te firmy są teraz tyle warte. Informacja zawsze była zawsze cenną rzeczą, nawet przed pojawieniem się internetu.

Każda firma informatyczna zarabia albo na zbieraniu informacji, ich przetwarzaniu lub sprzedawaniu. Nie człowiek jest towarem, ale informacja o nim.

Jakiej jednej sprawy? Ta sprawa z Cambridge Analytic to tylko wierzchołek góry lodowej i ich działania miały wpływ na politykę, dlatego podniósł się krzyk. Gdybyśmy rozgrzebali powierzchnię, to dopiero tam jest cały bałagan.

Mówisz, że handlowanie informacją o człowieku nie jest traktowaniem go, jak towaru? Wiesz jak najłatwiej sprawić, ze człowiek stanie się nasza własnością? Pozyskać maksymalną ilość informacji o nim i wykorzystać to, by nim sterować. Możesz mieć na to inne spojrzenie, ale jeśli ktoś posiadając o Tobie bardzo dużo informacji, może kierować twoim życiem bez twojej wiedzy. Zobacz, że nawet google pokazuje Ci inne wyniki wyszukiwania niż twojemu koledze czy koleżance. W ten sposób mogą sterować wszystkim.

To nie jest paranoja ani teoria spiskowa, tylko wynik tego modelu biznesowego. Czy to wykorzystują...no właśnie ten przykład z Cambridge Analytic pokazuje, że tak. Jeśli nie bezpośrednio, to sprzedają lub udostępniają taki ogrom informacji o każdym użytkowniku, że mogą kierować jego preferencjami politycznymi, zakupowymi i podejrzewam że jeszcze wieloma aspektami. Dlatego monopol gigantów jest tak groźny.

Nie rozumiesz, nawet jak nie było internetu. Włamywacz mógł pójść do sąsiadów i zapytać się czy dana rodzina jest na wakacjach. Dla niego to była cenna informacja. Teraz są na to lepsze metody... było już o tym kilka razy i nie będę dawał wskazówek.

Cóż ty raczej tłumaczysz że przestępce trzeba uznać producenta noży. Bo jak inaczej nazwać to co napisałeś? To winna Googla czy Facebooka, że ludzie tam zostawiają informacje, że ktoś chce je kupić i wykorzystać. Raczej trzeba uświadamiać ludzi, że to kiepski pomysł takie postępowanie. Jak z nożem też trzeba wiedzieć, z której strony go chwytać.

Mówisz, że handlowanie informacją o człowieku nie jest traktowaniem go, jak towaru?

Nie, bo to jest dobrowolne. Nie chcesz by dany operator wiedział o twojej pracy to nie wpisujesz jej w profil. Poza tym zawsze tak było, dla osoby sprzedającej dany towar było cenna informacje gdzie ktoś jest chętny by daną rzecz kupić.

Dobrowolność jest pełna, gdy wiesz co się będzie działo z tymi informacjami. Nie obwiniam FB czy Google że korzysta z ignorancji ludzi. Na tym polega biznes.

Z drugiej strony - cele wykorzystywania takich informacji, jeśli są nieetyczne, wątpliwe, muszą być piętnowane. I o tym mówię. Bo nie kupuję oświadczeń gigantów, że nie wiedzieli jak ich informacje są wykorzystywane, nie znali ich zakresu czy tego do czego wykorzystane być mogą.

No i jeśli powierzam swoje informacje fejsbukowi, to powierzam mu swoje zaufanie w pakiecie. Takie sytuacje mocno je podkopują i jest to słabość tego modelu. Modelu, który zaczyna się wypalać przez takie właśnie naruszenia zaufania użytkowników.

Każdy model biznesowy może się wypalić, zwłaszcza w branży nowych technologii. Bo żaden model w nieskończoność nie będzie nowy. Raz ludzie zaczynają się go uczyć i nie przenosi takich zysków jak na początku, dwa że pojawiają się nowsze.

Druga sprawa prawo z tego co się orientuje nakłada na właściciela platformy dbanie o dane wewnątrz tej platformy. Jeśli użytkownik z tej platformy udostępnia swoje kontakty, innej aplikacji to ona staje się ich nowym administratorem. Nie wiem na jakiej więc podstawie uważasz, że FB narusza twoje zaufanie?

Odpowiedni dostęp aplikacji do konta znajomego, daje im dostęp do twojej aktywności.

Rozumiem ze ten znajomy udostępnia, dostęp do listy swoich kontaktów. A z tego co czytam, od 2014 roku to już nie jest możliwe:

https://stackoverflow.com/questions/23417356/facebook-graph-api-v2-0-me-friends-returns-empty-or-only-friends-who-also-u

Nie musi udostępniać listy znajomych, wystarczy dostęp do tablicy - tam widać kto postuje, co i co lubi. Nie muszę mieć dostępu do listy znajomych, żeby pozyskać informację o ich aktywności, którą Ty widzisz, jak mam dostęp do twoich danych. I jak mam dostęp do twoich danych, to nawet twoje niepubliczne posty, pod którymi znajomi "bezpiecznie" komentują, też są dostępne. O postach w Grupach nie wspominam.

Facebook wpadł w głębokie szambo. Brytole, Niemcy i Francuzi i pewnie w USA, chcą wezwać Zukierberga na dywanik, żeby wyjaśnił jak to możliwe, że dane ponad 50 millionów użytkowników FB otrzymała firma zewnętrzna i wykorzystała je do manipulacji wyborami, do marketingu politycznego i innych działań. Poczytaj o tej aferze. To nie jest takie ładne, fajne i trywialne jak niektórzy to opisują. CA się przyznała, ze wykorzystywała "największe demony" użytkowników do manipulowania ich decyzjami. Facebook jest winny, że nie zadbał o bezpieczeństwo danych powierzonych.

No i poczytałem w 2014 CA kupiło dane od naukowca który przeprowadzał to badanie, wykorzystało je w 2016 roku. W tym roku wyszło to na jaw. Nie wiem jakie dane udostępniał FB przed 2014, ale teraz co przejrzałem dokumentacje tego o czym piszesz nie udostępnia.Ta firma opiera się na danych z wielu źródeł, FB jest pewnie jednym z nich ale raczej mało wiarygodnym. Może danych jest dużo, ale raczej kiepskiej jakości.

Takie newsy są na porządku dziennym, każdy serwis który przykładowo udostępnia informacje o cenach miał kilka razy zarzuty że nimi manipuluje.Przykładowo słyszałem że eBay ma taki system że jak wejdziesz z Indii na kompie z XP, to zobaczysz inne produkty niż z Niemiec z Maca i co istotniejsze w innych cenach. Tylko o czym to świadczy, zakładając że to o czym słyszałem to prawda? O tym że eBay chce zarobić, a może tylko chce wyświetlić tylko odpowiednie wyniki. Może uznali że użytkownicy z Indii z komputerami z XP wybierają inne produkty.

Co myślisz że przed erą internetu ludzie nie chcieli wpływać na wybory? O Gebelsie poczytaj, kiedyś po knajpach musieli agentów wysyłać. By posłuchiwali o czym ludzie rozmawiają i agitowali. Teraz tylko się narzędzia zmieniły. Ludzi zawsze ciągnęło do władzy i raczej wypróbują każde narzędzie by ją zdobyć.

Każdy może teraz mieć jakąś stronkę, może zbierać informacje o użytkownikach, je analizować i wykorzystywać... nikt nie zagwarantuje że zawsze będzie to etyczne.

  ·  7 years ago (edited)

Jeszcze jesienią zeszłego roku Steemit, zwłaszcza po angielsku, był pełen oczekiwania na Wielką Zmianę, kiedy to blockchain media przejmą rolę wielkich gigantów... Sam o tym pisałem i pobiłem swój rekord wypłaty za post.. Wiosenny krach kryptowalut wszystko to zamroził.

Może lato będzie nasze? Kolejna jesień? A może jednak dopiero za 10 lat? Kto to wie....