Dziś pojęcie podsunięte przez @kapitanpolak. Dzięki.
Technokracja, jako forma oligarchii jest dość dyskusyjną formą sprawowania władzy. Niesie za sobą kilka problemów, ale też wiele korzyści. Postaram się do tego wszystkiego odnieść.
Definicja
Zakłada się, że pierwszym zwiastunem technokracji, była platońska idea filozofów-królów, gdzie rządy były sprawowane przez ludzi ze specjalistyczną wiedzą. Bo to jest podstawa w technokracji – władza powierzona jest w ręce ludzi, którzy są ekspertami w dziedzinach swoich odpowiedzialności. Mówimy o naukowej, technologicznej wiedzy. Technokracja była pierwotnie używana w celu postulowania zastosowania metody naukowej do rozwiazywania problemów społecznych. Nie eliminuje to całkowicie elekcyjnego wyboru przedstawicieli, jednak daje pierwszeństwo do sprawowania władzy i dokonywania decyzji, ludziom o konkretnych umiejętnościach, wspomnianej ekspertyzie. Rząd w którym wybrani przedstawiciele wyznaczają ekspertów do sprawowania władzy w poszczególnych segmentach władzy, może być uznawany jako technokratyczny. Technokracja często jest stawiana obok merytokracji. Jednak różnica polega na tym, że w merytokracji ocenia się osiągnięcia, talent i motywację kandydata do sprawowania władzy, nie tylko jego przygotowanie teoretyczne czy wiedzę.
Dyskusja
Jak już pewnie zwróciliście uwagę, przy zestawieniu z merytokracją, jest kilka ważnych problemów.
Technokracja nie weryfikuje ani osiągnięć, ani motywacji sprawujących władzę. Władza ta jest sprawowana zadaniowo i, można napisać, projektowo. Cenione są rozwiązania najbardziej skuteczne z punktu widzenia wydajności, skuteczności w samym rozwiązaniu problemu. Władza nad ludźmi i ich środowiskiem jednak wymaga czegoś więcej niż chłodnej kalkulacji. Pod tym względem, technokracja ma poważny brak i wadę.
Jeśli jednak spojrzymy szerzej, to technokracja może być zastosowana jako element sprawowania rządów. Są sektory i segmenty państwowe, gdzie podejście projektowe, oparte na nauce, jest skuteczne i potrzebne. Resorty gospodarki czy czysto technologiczne (w Polsce – Min. Cyfryzacji), mogłyby skorzystać na technokratycznym wyborze swoich szefów. W innych oznaczałoby odczłowieczenia resortu, pozbawienie go niezbędnej wrażliwości na dobro obywateli.
Często rządy technokratyczne są powoływane w obliczu kryzysów. Takie działanie obserwowaliśmy w latach 90-tych we Włoszech (gabinet Mario Montiego), w latach 2009-2010 w Czechach, w latach 2011-2012 w Grecji czy w 2013 w Tunezji (rząd Mehdi Jomaa).
Jednak technokracja jako samodzielny i jedyny sposób sprawowania władzy ignoruje, wspominany już, czynnik ludzki, sprowadza go do poziomu ryzyka, punktu w analizie metodologicznej czy projektowej.
Do sprawowania władzy potrzebna jest pewna wrażliwość, empatia. Która jednak nie powinna mieć miejsca w metodzie naukowej, poszukiwaniu prawdy czy faktów. A na metodzie naukowej, surowej analizie i wdrożeniu najlepszych wyników tej analizy, opiera się technokracja jako system sprawowania władzy. Jeśli ofiary i koszty są do zaakceptowania, bo zyski je przewyższają – trudno. Wynik, korzystny dla kraju ("jak pokazały analizy") się liczy bardziej niż ofiary czy krótkoterminowe koszty.
Podsumowanie
Technokracja i jej założenia mogą mieć zastosowanie częściowe, dla konkretnych resortów i działań w ramach tych resortów. Jednak jako system całościowy jest bardzo nieludzki, pozbawiony wrażliwości. Dlatego jest w obecnej rzeczywistości, najczęściej rozwiązaniem w sytuacjach kryzysowych. Gdy kryzysu nie ma, nikt nie myśli o zastosowaniu jej dobrych elementów w sprawowaniu władzy. Lepiej odrzucić całość, niż wziąć coś, co działa dobrze w konkretnych segmentach administrowania , zarządzania krajem. Poza tym – nie oszukujmy się, w polskiej rzeczywistości, Ministrem Cyfryzacji zostałby streamer Minecrafta…
Do następnego razu!