Niesforny prezent...

in polish •  6 years ago 

Podszedłem do dziwacznych rękawic które niedawno mnie ogłuszyły, jak to powiedział Aragrax, celowo... Tak chciały...

Schyliłem się by je podnieść. Były równie ciężkie co poprzednio...

Począłem szarpać z całych sił.

-No co jest do jasnej...- nie zdążyłem dokończyć.

Nagle przestały cokolwiek ważyć. Przewróciłem się na plecy, a jedną z rękawic wyrzuciłem wysoko w powietrze pod wpływem szarpania.

Leżąc przyglądałem się jak spada wprost na mnie... Upadła na brzuch. Zgiąłem się w pół pod wpływem bólu.

-Co tu się dzieje do diaska!!??- wykrzyczałem wściekły- Podłe śmieci...- wymierzyłem kopniaka w drugą rękawice.

Prawie połamałem sobie palce u nogi... A złośliwy przedmiot ani drgnął...

Usiadłem rozeźlony rozmasowując już trzy bolące miejsca na ciele...

-Co z was za podłe cholerstwo!!- przekląłem.

-Hahahaha. Spójrz jaki imbecyl- usłyszałem w głowie męski głos...

-Jest zabawnie durny, ale nie bądźmy dla niego złośliwi, mieliśmy mu pomóc- odpowiedział głos kobiecy...

-Co tu się u diaska dzieje... Czy wszyscy traktują mój umysł jak jakieś miejsce schadzek i pogaduch!!??- wykrzyczałem ze złości.

-A jak mam bałwanie rozmawiać skoro jestem zaklęty w rękawicy... Na migi?...- odpowiedział głos męski- Mówiłem Sokolemu Oku, że to jakiś pajac i nie warto mu pomagać, a ty się uparłaś.

-Jak zwykle przesadzasz, nie bądź złośliwy.- rzekł głos damski.

-Skoro wszyscy bez zaproszenia siedzicie w mojej głowie i gderacie sobie w najlepsze, nie pytając mnie o zdanie, to chociaż żądam wyjaśnień, co tu się u licha wyprawia!!??- uspokoiłem się nieco.

Nastała kompletna cisza. Zaczęła boleć mnie głowa (bynajmniej nie od wcześniejszego uderzenia), a w uszach zaczęło piszczeć.

Na niebie pojawił się ogromny czerwony okrąg. Następnie w jego wnętrzu, poczęły kreślić się niezwykłe, nieznane mi symbole.

Wyglądało to fantastycznie, a jednak napawało grozą...

Krąg zabłysnął i zniknął, a na jego miejscu pojawiła się wyrwa w niebie, czarna jak smoła...

Z wnętrza wyleciał gigantyczny śmieciak. Spadł w jezioro na środku polany, wychlapując całą wodę i ryby, które do tej pory żyły sobie w błogim spokoju. Dziura w niebie zniknęła.

-Wprost cudownie... Dlaczego w pobliżu nie ma żadnego smoka, gdy go potrzeba?- pomyślałem głośno.

Śmieciak w kilku krokach znalazł się przy mnie, wykonał zamach ogromnym ramieniem, uderzył mnie i odrzucił na kilkanaście metrów. Upadłem tracąc dech...

-Nie drażnij się z nim, tylko wkładaj nas i zacznijmy zabawę- rozbrzmiał męski głos.

Spojrzałem na rękawicę leżące obok gigantycznego śmierdziela...

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!