W nauce porzuciliśmy termin globalne ocieplenie na rzecz zmian klimatycznych zostawiając ten piewszy termin politykom i dziennikarzom. Dlaczego? Wprowadza w błąd. Nie wszędzie będzie cieplej :)
Podane przeze mnie przykłady to tylko kilka z wielu, przytoczone raczej dla ciekawości. Zbliżone wyniki w kwestii temperatur są np. ze stacji w norweskim Honningsvåg. Nie wiadomo, czy to już początek spodziwanego ochłodzenia dla północnej półkuli, czy może widać już pierwsze efekty naszych działań na rzecz redukcji ecological footprint.
Jesteśmy na wydziale w stałym kontakcie z naukowcami z jednego z irackich uniwersytetów, także znam tamtejsze obawy i predykcje na temat tego, co może się stać w tamtym rejonie. Z każdym rokiem i z napływem nowych danych są one systematycznie korygowane.
Sądzę, że @tapioka w odpowiedzi na mój post chyba najlepiej skwitowała to, co chciałem wyrazić, za co jej dziękuję :). Na koniec polecam zapoznać się z opracowaniami nieżyjącego już wybitnego klimatologa prof. Stephena Schneidera, który o problemach płynących z mieszania się polityków do nauki wieloktornie się wypowiadał. Może w którymś z postów go zacytuję :)
Dziękuję za zwrócenie uwagi w kwestii terminologii, byłem przekonany, że w kontekście, w jakim go użyłem (wzrost średniej temperatury dla całej planety), termin "globalne ocieplenie" ma rację bytu i był używany także przez naukowców, ale oczywiście zdaję się w tej kwestii na Ciebie (zwłaszcza, że faktycznie to tylko jeden z elementów układanki w przypadku zmian klimatycznych).
Pieniądze, wielkie pieniądze... Utyskujemy na wpływ kapitału na naukę, a jednocześnie jako bogata Północ zanurzamy się w kapitalizmie po same uszy - chcemy jeździć własnymi autami zamiast korzystać z transportu zbiorowego, wymieniamy sprzęty elektroniczne znacznie częściej niż faktycznie potrzeba, korzystamy z efektów półniewolniczej pracy ludzi, którzy żyją w środowisku zniszczonym przez fabryki, dostarczające nam odzież, hodujemy bydło, by w każdym naszym posiłku znalazło się mięso... Przykłady można by mnożyć, ale przecież nie o to chodzi. Nie chciałbym zostać źle zrozumiany, w pewnym sensie się z Tobą zgadzam (jestem osobą o umiarkowanych lewicowych poglądach - jestem krytyczny wobec kapitalizmu, któremu brak zdrowej przeciwwagi, np. sprawnych, nieskorumpowanych rządów), jednostki zaś obwiniam głównie o brak elementarnej refleksji, bo do możliwych przyczyn ewentualnej zagłady ludzkości oprócz wojny nuklearnej, kosmicznej katastrofy czy pandemii dodałbym jeszcze rozbuchany konsumpcjonizm.
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Sądzę, że się w wielu kwestiach zgadzamy :). Co do bogatej Północy, to właśnie tam raczej dojdzie do ochłodzenia klimatu, może nawet do nowej epoki lodowcowej, jeśli Golfsztrom zaniknie całkowicie. Tymczasem biedniejsza część świata, środkowa i południowa, będzie musiała się borykać z wyższymi temperaturami i rozrostem anekumeny. Głównym problemem jest to, że nauka nie spotkała się jeszcze z takim zjawiskiem, w związku z czym nie jesteśmy w stanie oszacować, jakie czynniki należy uwzględnić przygotowując modele do predykcji.
Inna rzecz, że zmiany kliamtyczne to nie jedyny problem środowiskowy negatywnej działalności człowieka. Zapominamy czy raczej umniejszamy rangę np. smogu (o tym planuję napisać na steemit, gdy tylko temat wróci w Polsce na tapetę ;)) czy kwaśnych deszczów. Tu nie potrzeba żadnych predykcji. Tutaj problemy są widoczne niemal natychmiast lub w krótkim przedziale czasu.
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit