Witam.
Głębiny kina niezależnego skrywają właściwie wszystko - nietuzinkowe dramaty, szarże scenopisarskiego szaleństwa, gnioty, dziwadła kręcone kartoflem i horrory... często banalne, robione przez ludzi liczących na przepotężne zwrócenie wydanych na produkcję 20 dolarów, na tyle, że może nawet wskoczą na listę Forbesa, ale czasem trafiają się jednak perełki, aspirujące do czegoś więcej.
"They Look Like People" jest to mikrobudżetowy (i to naprawdę mikrobudżetowy) film w reżyserii Perry'ego Blacksheara, do którego obejrzenia skłoniły mnie dwie rzeczy - pierwszą są bardzo mieszane opinie na Filmwebie, a drugą jest przeogromny zachwyt, jakie to dzieło wywołało u jednego z moich ulubionych blogerów, naczelnych polskich horroroznawców, czyli Alberta Nowickiego z bloga "His Name is Death".
Fabuła przedstawia historię dwóch przyjaciół, Christiana (Evan Dumouchel) i Wyatta (MacLeod Andrews). Pierwszy z nich próbuje usilnie podnieść swoją samoocenę, by poderwać swoją szefową, drugiego zaś po zerwaniu z narzeczoną dręczą... wizje inwazji obcych ukrytych w ludzkich powłokach. Całość mocno trąci arhouse'owymi nutami rodem z cenionego "Babadook", będąc bardziej horrorem psychologicznym o dwóch wyniszczonych mężczyznach, który intryguje dzięki porządnemu scenariuszowi z solidnie zarysowaną relacją między przyjaciółmi i świetnie zbudowanym suspensem. Gra aktorska dosyć skromnej obsady daje radę, w przeciwieństwie do realizacji...
Ten film wygląda mocno, ale to mocno na produkcję amatorską, zdjęcia to w większości statyczne ujęcia robione przez kogoś, kto trzyma kamerę pierwszy raz w rękach i nie wie co robi, montaż jest zły, cięcia są czasami arytmiczne, robione bez wyczucia, momentami słychać, że dźwięk był nagrywany w kiepskawych warunkach, a inscenizacja scen wychodzi skrajnie różnie. W jednej scenie czuć amatorkę na kilometr, scena rzucania się przyjacielsko skarpetami wygląda piekielnie niewiarygodnie, by po chwili bardziej horrorowy fragment został wykonany piekielnie perfekcyjnie.
Myślę, że warto temu filmowi dać szansę. Widać tu pomysł, ambicje, chęć powiedzenia czegoś, a to zawsze jest ważniejsze od tego, czy wszystko zostało nakręcone przez wirtuoza operatorki kamerą za kilkanaście tysięcy dolców i obrobione przez sztab specjalistów z wieloletnim doświadczeniem.
Wszystko lepsze niż standardowy hollywoodzki pattern na horror... Chętnie stestuję tę produkcję, leci na listę.
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit